Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Łódź - Piątek, 15 października 2010, godz. 20:00
Ekstraklasa - 9. kolejka
Herb Widzew Łódź Widzew Łódź
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 16' Vrdoljak
    1 (1)

    Sędzia: Robert Małek
    Widzów: 9600
    Pełen raport
    fot. Mishka

    Łodź zdobyta!

    W ramach 9. kolejki Legia udała się na mecz do łodzi z Widzewem. Patrząc na formę i grę obu drużyn faworytem byli gospodarze. Boiskowe wydarzenia jednak tego nie potwierdziły i to zespół z Warszawy wraca z tarczą. Zarówno na boisku jak i na trybunach było efektownie i bardzo gorąco.

    Rozpoczęła Legia. Goście bardzo szybko wykonali prostopadle podanie do Kucharczyka, ale młody napastnik Legii był na minimalnym spalonym. Szybko odpowiedzieli widzewiacy. Chytre uderzenie Grzelczaka mogło zaskoczyć stojącego w bramce Legii Machnowskiego. Ostatecznie golkiper przyjezdnych górą. Początek to akcja za akcję. Jak zwykle bardzo aktywny w pierwszych minutach był Manu. Jego rajdy rozrywały prawą stronę Widzewa, ale ostatnie podanie standardowo niedokładne. Bardzo groźnie pod bramką Mielcarza było w 12. minucie. Po rzucie wolnym bliski uderzenia piłki głową był Vrdoljak. Niestety minął się z nią. Legia widząc niemoc gospodarzy poszła za ciosem. Raz po raz futbolówka szybowała w pole karne gospodarzy. Napór legionistów przyniósł wymierne efekty w 16. minucie. Niezniszczalny Kiełbowicz posłał piłkę w pole bramkowe. Bardzo dobrze zachował się Kucharczyk, który zablokował golkipera łodzian. Mielcarz lekko wypiąstkował piłkę, która trafiła w udo Vrdoljaka potem w poprzeczkę i wpadła do siatki. Gospodarze szybko rzucili się od odrabiania strat. Górą był Kostia. Kolejny kwadrans pierwszej połowy, to ostry mecz z obu stron. Żaden z zawodników nie odstawiał nogi, co zaowocowało sporą ilością żółtych kartek. W 39. minucie Radović pięknie podał prostopadle do Rzeźniczaka. „Rzeźnik” wbiegając w pole karne został ewidentnie sfaulowany przez obrońcę Widzewa. Niestety sędzia podjął błędną decyzję i nie odgwizdał rzutu karnego. Po doliczeniu trzech minut do pierwszej odsłony arbiter odgwizdał przerwę.

    Pierwsza połowa to dobra a momentami bardzo dobra gra Legii. Mocno zaskoczeni tym faktem gospodarze bardzo sporadycznie podchodzili pod pole karne Legii. Jednak jak już im to się udało to było ciekawie.

    Drugą połowę zaczęli widzewiacy. Gospodarze na trybunach rozpoczęli od efektownego pokazu małych i dużych flag połączonych z racami. Na murawie natomiast uderzenia z trzydziestu metrów spróbował Kucharczyk. Niestety nie zmusił Mielcarza do interwencji. Gospodarze prostopadłymi zagraniami próbowali rozmontować dobrze grającą defensywę Legii. W 61. minucie po raz drugi sędzia OKRADŁ Legię. Tym razem nie uznał gola prawidłowo zdobytego przez Kucharczyka. To była niemal kopia z 16. minuty. Kiełbowicz z narożnika dośrodkował w pole bramkowe. Kucharczyk podobnie jak przy pierwszym golu zablokował bramkarza. Wyskoczył do piłki i czysto uderzył ją do bramki. Z sobie tylko wiadomych powodów arbiter spotkania odgwizdał faul na bramkarzu. Sytuacja ta spowodowała rzucenie rac na murawę przez fanatyków gości. W wyniku tego nastąpiła kilkuminutowa przerwa w meczu. W 71. minucie bardzo groźnie uderzał Sernas, ale fantastyczną interwencją popisał się Machnowskij. Nieuznany drugi gol dla Legii obudził widzewiaków. Pod bramką gości zaczęło być gorąco. Gospodarze mocno atakowali, ale nie potrafili pokonać Kostii. Drugą odsłonę sędzia przedłużył aż o siedem minut! W doliczonym czasie gry gospodarze mieli jeszcze dwie okazje do wyrównania po rzutach wolnych. Raz uderzyli niecelnie, raz w mur. Po 99. minutach sędzia zakończył spotkanie.

    Mecz od początku to końca był bardzo zacięty. Zawodnicy podeszli do niego bardzo poważnie. Sędzia dla uspokojenia ich temperamentów aż dziewięć raz musiał pokazywać żółty kartonik. Sam zresztą popełnił dwa bardzo poważne błędy na niekorzyść Legii: najpierw nie odgwizdał rzutu karnego a potem nie uznał prawidłowego gola Michała Kucharczyka. Teraz przed legionistami kolejny trudny mecz - w Kielcach z tamtejszą Koroną.

    Autor: Kamil