Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Łódź - Piątek, 15 października 2010, godz. 20:00
Ekstraklasa - 9. kolejka
Herb Widzew Łódź Widzew Łódź
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    • 16' Vrdoljak
    1 (1)

    Sędzia: Robert Małek
    Widzów: 9600
    Pełen raport

    Na ulicy Piłsudskiego gaz

    Mecz Widzew - Legia już sporo przed meczem zapowiadał się jako gorące widowisko na trybunach. Atmosferę podgrzewała informacja o posiadaniu przez widzewiaków płótna "Visitors", które na meczu z nami miało, i zakończyło swój żywot. Na trybunach ultrasowali tylko gospodarze. Doping z obu stron poniżej oczekiwań.

    Legioniści na ten wyjazd dostali raptem 800 biletów, co jak wiadomo, było przynajmniej kilka razy mniejszą liczbą od zapotrzebowania. Do Łodzi udaliśmy się "specem" z dworca Zachodniego o godzinie 15:33. Podróż minęła szybko i sprawnie, bez komitetów kamienno-napinaczowych i zgodnie z planem podjechaliśmy na Łódź Niciarnianą, znajdującą się na tyłach sektora gości.

    Wpuszczanie na nasz sektor wlekło się, niektóre osoby mimo posiadania biletu odbijały się od bramy, bo na liście widniał błąd w ich nazwiskach. Dojście na sektor gości jest mocno oldschoolowe, podobnie jak sam stadion. Trzeba przyznać, że budowa nowych obiektów trochę odzwyczaiła nas od łódzkich warunków. W końcu powolne wpuszczanie postanowiono "przyśpieszyć", pomijając zupełnie kontrolę, i tak na sektorze gości znalazła się większość warszawiaków. Nie wszyscy, bowiem część osób cały mecz spędziła za sektorem. Zdecydowane wejście na sektor nie pozostało bez reakcji policji, która dość szybko przemieściła się w stronę naszej trybuny i po krótkiej szarpaninie, w czasie której legioniści byli okładani pałkami i gazowani, otworzyła bramkę i "wjechała" na nasz sektor.

    Większość osób została zepchnięta w stronę trybuny prostej. Łodzianie widząc te zajścia intonowali pieśni anty policyjne. Po tej interwencji mundurowych, jak i kolejnych, właściwie do końca meczu wiele osób "walczyło" z gazem. Kilka niestety musiało skorzystać z pomocy lekarzy.

    Łodzianie od samego początku sporo miejsca w swoim repertuarze (szczególnie Niciarka) poświęcali właśnie nam. Nie pozostawaliśmy dłużni i co chwila z naszej strony intonowane były "Łodzka k... aejaejao", czy "Widzew... ja tej k... nienawidzę". Na zaczepkę młyna gospodarzy "Dziś z Warszawy przyjechały same k... i pedały", padła szybka odpowiedź "Warszawa Włochy", czyli przypomnienie RTS-owi słynnego starcia sprzed lat, rzekomo "na remis".

    "Czy niebios natchnienie, czy piekieł płomienie, wszystkie te dusze na Twoje skinienie" - to hasło oprawy przygotowanej przez miejscowych ultrasów na wyjście piłkarzy. Towarzyszyła mu spora malowana sektorówka, a pod nią odpalono trochę strobo. W młynie w pierwszej połowie wisiał spory transparent z datami 1910 i 2010. Z atrakcji ultras widzewiacy w II połowie zaprezentowali jeszcze efektowne flagowisko, w połączeniu z racami w sektorze za bramką. Piro raz na jakiś czas odpalane było także w sektorze gości, po czym szybko leciało albo w stronę policji, albo gospodarzy.

    W końcu, w II połowie, Widzew wywiesił na płocie swoje płótna, zastępując wspomniane wcześniej transparenty. Flagi wywieszono od zewnętrznej strony ogrodzenia, natomiast płótno "Visitors" od wewnątrz. "Hej k... czemu od środka?!" - to szybka reakcja warszawiaków, którzy od początku spotkania wyglądali czy płótno już wisi. Na widok flagi brama na dole naszego sektora była szturmowana, ale liczba ochrony i policji w pobliżu sektora właściwie z góry skazywała akcję na niepowodzenie. Skończyło się na tym, że odpalona pirotechnika, a szczególnie świece dymne, zmusiły sędziego do przerwania na kilka minut meczu. W momencie pierwszego uderzenia w bramę, widzewiacy znajdujący się prawie 150 metrów od naszego sektora pospiesznie zdjęli z ogrodzenia "Visitorsów".

    W naszym sektorze wisiały dwie flagi - "Warriors" i "Dżihad Legia". Z boku sektora pojawiły się też dwa transparenty - jeden z pozdrowieniami dla Rafała, drugi - "niepodlegli.net". Doping przez nas prowadzony stał na niskim poziomie. W pierwszej połowie gaz trochę utrudniał głośne śpiewy, ale trzeba przyznać, że tego dnia wokalnie pokazaliśmy się słabo. Było sporo wrzutów na gospodarzy, a w miarę przyzwoity doping rozpoczęliśmy dopiero kilkanaście minut przed końcem meczu. Zresztą Widzew, dopingujący swój zespół przez całe spotkanie, także wypadł poniżej oczekiwań. Momentów kiedy więcej niż jedna trybuna włączały się do dopingu było naprawdę niewiele. W przeszłości pod tym akurat względem bywało znacznie lepiej (dotyczy obu stron). Jedno co się nie zmienia, to łódzcy kamieniarze. Choć kamulce i szklane butelki rzucane w naszą stronę były mniejszych gabarytów niż kilka lat temu, a częstotliwość rzutów znacznie niższa (spore bufory), kolejnych parę osób musiało skorzystać z pomocy lekarza.

    Oprócz podarcia flagi "Visitors", na Niciarce widzewiacy wywiesili kilkanaście naszych szali, które próbowali spalić. Każda taka próba była kontrowana przez strażaków z gaśnicami, a później także policję. Gaśnice używane były również w naszą stronę, gdy palone były zdobyte barwy RTS-u.

    Nasi piłkarze niespodziewanie wygrali w Łodzi, czym sprawili nam miłą niespodziankę. Po zakończeniu spotkania podeszli pod nasz sektor i zaintonowali "Warszawę". Około 30 minut później opuściliśmy sektor i udaliśmy się do "zaparkowanego" bezpośrednio za nim specjala.

    Jako ciekawostkę warto podać, że policja miała dobrze w pamięci "zniknięcie" kilkudziesięciometrowego graffiti na murze w Skierniewicach (sam mur znowu stoi, ale graffiti już nie ma) i tym razem cały skierniewicki mur był obstawiony przez mundurowych. Policja ponoć miała czekać również na Zachodniej, ale większość osób opuściła pociąg w czasie krótkiego postoju stację wcześniej.

    Konsekwencje piątkowego meczu są z pewnością nieuniknione. Nikt na razie nie wie jak zachowają się działacze, ani jaka kara zostanie na nas nałożona po wyjeździe do Łodzi. Przed nami dwa kolejne wyjazdy - do Kielc i Wrocławia (PP), ale czy dane nam będzie się tam udać, okaże się zapewne w najbliższych dniach.

    P.S. Działacze Widzewa nie wpuścili na stadion niepełnosprawnych kibiców Legii, zasłaniając się przekroczeniem terminu zgłoszenia (to miało miejsce tydzień przed meczem). Nieoficjalnie wiadomo, że Widzew obawiał się, by na murawie nie pojawiła się osoba, która... zerwała by flagę "Visitors".

    Frekwencja: 9500
    Kibiców gości: 950 (800 na sektorze)
    Flagi gości: 2

    Doping Widzewa: 7
    Doping Legii: 4

    Autor: Bodziach