|
Warszawa - Niedziela, 31 października 2010, godz. 17:15 Ekstraklasa - 11. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 88' Radović
- 90' Bruno Mezenga
|
2 (0) |
|
Górnik Zabrze
| 1 (0) |
Sędzia: Hubert Siejewicz Widzów: 17887 Pełen raport |
|
fot. Mishka |
Niewykorzystany potencjał
Za nami z pewnością najsłabsze spotkanie w naszym wykonaniu na nowym stadionie. W niedzielę doping na Żylecie i całym stadionie pozostawiał wiele do życzenia. A o tym, jaki mamy potencjał można się było przekonać po bramkach w końcówce. Czy wcześniej nie można było zdzierać gardła na całego? O wiele lepiej pokazał się Górnik.
Zabrzanie są już trzecią, po Lechu i Lechii, ekipą, która wykupiła wszystkie bilety na mecz przy Łazienkowskiej. Czy wszyscy weszli na sektor, nie wiemy. Na pewno Górnicy mieli problemy przy wejściu, co zaowocowało okrzykami "Wpuśćcie kibiców". Przyłączyli się do nich także legioniści.
Przed wejściem na stadion Nieznani Sprawcy zbierali pieniądze na oprawy meczowe. Najszybciej tradycyjnie wypełniła się Żyleta, gdzie już 45 minut przed meczem fani rozpoczęli śpiewy. Znacznie później kibice przyszli na pozostałe dwie trybuny. Łącznie tego dnia na trybunach było 17,8 tysiąca widzów. Na ogrodzeniu pośród flag zawisły płótna zachęcające do udziału w koncercie dla Mariego z okazji 5-lecia NS oraz transparent przypominający ostatnie starcie Legii i Górnika: "Honor cenniejszy niż zwycięstwo". Ochrona nie wpuściła na stadion transparentu poświęconego zmarłym kibicom Legii.
Niestety tego dnia tylko poziom decybeli na Żylecie był zdecydowanie niższy niż na dotychczasowych meczach. Apele gniazdowego często nie pomagały i sporo osób z pewnością nie dawało z siebie 100%. Znacznie lepiej, a na pewno najlepiej z dotychczasowych ekip, zaprezentowali się "Żabole". Od samego początku dopingowali równo i głośno, skupiając się na dopingu dla swojej drużyny. Legioniści w II połowie parę razy "wrzucali" na przyjezdnych. W sektorze gości olbrzymia radość zapanowała po bramce na 0-1. Początkowo Żyleta zareagowała tak jak należy - śpiewając coraz głośniej, gdy drużynie nie idzie. Niestety po kilku minutach ponownie była "zamułka".
Trochę rozkręciliśmy się w końcówce, szczególnie po wyrównującej bramce. W górę powędrowały koszulki, których kibice pozbyli się w mgnieniu oka. Wybuch radości następował jeszcze dwukrotnie - najpierw po drugiej bramce, a cztery minuty później po ostatnim gwizdku sędziego. Właśnie w końcówce, kiedy piłkarze zaczęli strzelać bramki, widać było nasz niewykorzystany tego dnia potencjał. Oby zdecydowanie lepiej było już za tydzień w czasie meczu z Jagiellonią. A osoby niezainteresowane dopingiem na 100% może niech zastanowią się nad zmianą miejsc. Żyleta to nie miejsce do lansu.
Po stracie dwóch bramek w ciągu dwóch minut ucichli zabrzanie, dopingujący przez część spotkania bez koszulek. Piłkarze Legii w bardzo dobrych humorach podbiegli pod nasz sektor i razem z nami śpiewali "Legia, Legia Warszawa", po czym tradycyjnie zainicjowali "Warszawę", którą wykonali wraz z kibicami. Po rundzie honorowej wokół boiska, schodzący już do szatni zawodnicy poczarowali jeszcze trochę z kibicami i dopiero wtedy Żyleta zaczęła pustoszeć.
Frekwencja:17887
Kibiców gości: 1400
Flagi gości: 8
Doping Legii: 6,5
Doping Górnika: 9
Autor: Bodziach