|
Chorzów - Wtorek, 1 marca 2011, godz. 18:30 Puchar Polski - 1/4 finału |
|
Ruch Chorzów
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Tomasz Musiał Widzów: 2500 Pełen raport |
|
|
Tu na razie jest pastwisko
"Kibice Legii, wyjdźcie z sektora na pastwisko. W przeciwnym razie będziemy musieli użyć siły" - taki komunikat dochodził z głośników po kilkunastu minutach oczekiwania na wyjście z sektora po meczu w Chorzowie. Legioniści, będący w dobrym humorze, od razu podchwycili temat i zarzucili lekko zmodyfikowaną wersję piosenki grupy Golec uOrkiestra.
"Tu na razie jest pastwisko, ale będzie San Francisco..." - śpiewano i po chwili "bydło" wyszło na wspomniane pastwisko, czyli polankę znajdującą się na terenie stadionu, ale już poza sektorem gości. Policja próbowała wyłapać osoby odpalające w czasie meczu petardy hukowe, ale bez skutku.
Na drugi w ciągu trzech dni wyjazd zdecydowało się prawie 456 fanów Legii, w tym Zagłębie (80). Dokładnie tyle biletów dostaliśmy, a pojemność sektora gości w Chorzowie zmalała po awanturach z jesieni z udziałem kibiców Lecha. Od tego czasu przyjezdni na Cichej otrzymują tylko 500, zamiast przyznawanych wcześniej 1000, biletów. Tradycyjnie, jak to już bywa w przypadku naszych eskapad na Górny Śląsk, zbiórka miała miejsce w Sosnowcu, skąd pociągiem rejsowym przemieściliśmy się do Chorzowa. Pod stadionem Ruchu byliśmy mniej więcej dwie godziny przed rozpoczęciem meczu. Dłuższy czas spędziliśmy na wspomnianym we wstępie pastwisku ;).
Obraz nędzy i rozpaczy
Wpuszczanie na nasz sektor trwało cholernie długo, biorąc pod uwagę naszą liczbę i czas przybycia. Przy wejściu pracownik klubu robił kibicom zdjęcia z dowodem osobistym przy twarzy. Na 30 minut przed meczem na trybunach gospodarzy było może 500 osób. Ostatecznie młynek Ruchu był na tyle skromny, że postanowił przenieść się na prostą, by lepiej prezentować się wśród "futbolowych oglądaczy". Łącznie na obu trybunach Niebieskich zasiadło maksymalnie 2 tysiące osób. Krótko mówiąc, obraz nędzy i rozpaczy.
Piłkę oddamy w Warszawie
My przed meczem rozgrzewaliśmy się gorącą herbatą, która ku niezadowoleniu wielu była strasznie słodka. Później pod nasz sektor przyleciała futbolówka, którą szybko rozpoczęliśmy wewnętrzne rozgrywki. Pani z ochrony, która próbowała odzyskać piłkę, usłyszała, że skoro na piłce jest herb Legii, to jest to nasza piłka i oddamy ją w Warszawie piłkarzom. Ta odpowiedź jej wystarczyła... więc pani odmaszerowała. Dopiero wizyta Kuby Szumskiego przerwała naszą radosną brasilianę.
Wygwizdany hymn
W końcu na boisku pojawili się piłkarze, a my rozpoczęliśmy doping. Mocno średni, trzeba przyznać. Choć temperatura była wyższa niż ostatnio w Krakowie, to zimny wiatr i brak osłonięcia trybun sprawiał, że odczuwalna temperatura była znacznie niższa. W pierwszej połowie nasz repertuar w zdecydowanej większości traktował o Legii. Zaśpiewaliśmy także hymn narodowy, wygwizdany przez nieutożsamiających się z Polską chorzowian. Gospodarze przyłączyli się także do naszej przyśpiewki "Polska bez Śląska".
Festiwal piosenki wulgarnej
Po przerwie zdecydowanie więcej było wulgarnych przyśpiewek. Największą furorę robił stary okrzyk "Legia rucha Rucha". Modyfikowany był on na mnóstwo sposobów, w tym najczęściej na melodię "Nasza Legia najlepsza w Polsce jest". Nie brakowało też przyśpiewek poświęconych Widzewowi, szczególnie po tańcu na trybunach, który kojarzył się wszystkim jednoznacznie. Tak upływały kolejne minuty drugiej połowy, w której w końcu mogliśmy cieszyć się z bramki. Tę prawdopodobnie widziało niewielu. Widoczność z sektora gości na Ruchu (i Polonii) jest chyba obecnie najgorsza ze wszystkich stadionów ekstraklasy.
Derby blisko
Do Chorzowa pojechaliśmy jednak nie po to, by pasjonować się wydarzeniami boiskowymi, a zdzierać gardła. To wychodziło nam dość przeciętnie, choć spokojnie wystarczyło, żeby było nas słychać na całym stadionie. Wyjątkowo słabo wyszła nam nowa pieśń "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina". Po zakończeniu meczu przypomnieliśmy zawodnikom, że w niedzielę muszą przyłożyć się do meczu zdecydowanie bardziej niż do pojedynku z Ruchem. "W niedzielę tylko zwycięstwo" - skandowano pod adresem zawodników. "Czarne kur...sko, uważaj bo derby blisko" - skandowano tymczasem pod adresem dziewcząt, które w niedzielę wybierają się do sektora gości.
Pałką go przez łeb...
W drodze powrotnej ze stadionu na dworzec, policja nie pierwszy już raz pokazała, że przestrzeganie prawa niekoniecznie jest ich najważniejszym celem. Początkowe popędzanie kibiców zakończyło się pałowaniem (oczywiście na oślep), a w ruch poszedł również gaz. Takimi akcjami jak ta, gdzie siły użyto zupełnie bezpodstawnie i niezgodnie z przepisami, policjanci pokazują tylko, że nienawiść kibiców do mundurowych nie jest wcale bezpodstawna.
Frekwencja: 2500
Kibiców gości: 456
Flagi gości: 1
Doping Ruchu: 3
Doping Legii: 5
Autor: Bodziach