|
Bełchatów - Niedziela, 20 marca 2011, godz. 14:45 Ekstraklasa - 19. kolejka |
|
GKS Bełchatów
- 36' Żewłakow
- 90+3' Małkowski
|
2 (1) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Paweł Gil (Lublin) Widzów: 4000 Pełen raport |
|
|
Bez koncepcji, walki i... umiejętności
W ramach 19. kolejki Legia udała się na mecz do Bełchatowa. Po niespodziewanej porażce w poprzedniej rundzie warszawianie mieli się za co rewanżować. Dodatkowym impulsem były pomyślne wyniki piątkowo-sobotnie. Wygrana dawała awans na drugą lokatę. "Wojskowi" nie skorzystali jednak z tego prezentu. Po słabym meczu łatwo przegrali 0-2.
Spotkanie rozpoczęli bełchatowianie, ale to legioniści stworzyli pierwszą groźną akcję. Do piłki zagranej z prawego skrzydła dynamicznie ruszył Michal Hubnik, jednak szybszy okazał się Sapela. Od początku trwała zacięta walka o każdą piłkę. Minimalnie lepsi w niej byli gospodarze. Po kilku minutach tej przewagi do głosu doszli przyjezdni, spychając GKS coraz bardziej pod swoją bramkę. Bardzo dobrą akcją w tym fragmencie gry popisał się Wawrzyniak. Po kwadransie szybki atak przeprowadził Manu, jednak jak to zwykle bywa, ostatnie podanie wykonał niecelnie. W 26. minucie Legia powinna objąć prowadzanie. Niezdecydowanie na linii Lacić - Sapela perfekcyjnie wykorzystał Hubnik. Napastnik przyjezdnych trącił piłkę przed golkiperem, po czym został przez niego przewrócony. Arbiter bez wahania wskazał na "wapno". Do piłki podszedł do tej pory niezawodny Vrdoljak. Kolejny raz uderzył w prawy róg bramkarza. Niestety na tyle źle, że Sapela bez najmniejszych problemów poradził sobie z tym strzałem. Po chwili bardzo dobrą okazję miał Kucharczyk i znów górą był bramkarz Bełchatowa. W 35. minucie sędzia powinien odgwizdać drugą "jedenastkę" dla Legii. Drzymont blokując dośrodkowanie Radovicia zatrzymał piłkę ręką, jednak gwizdek arbitra milczał. Niewykorzystana 200% okazja bardzo szybko się zemściła. Błąd w ustawieniu Astiza i Rzeźniczaka bezlitośnie wykorzystał kat Legii z meczu jesiennego – Marcin Żewłakow. Były napastnik reprezentacji w sytuacji sam na sam nie dał Skabie najmniejszych szans na skuteczną interwencję. Oszołomiona takim obrotem sprawy Legia przez dłuższą chwilę nie mogła wrócić na właściwe tory. Taki stan rzeczy "prawie" wykorzystali bełchatowianie, jednak strzał Tomasza Wróbla w ostatniej chwili zablokował Wawrzyniak. Po doliczeniu minuty sędzia odgwizdał przerwę.
Od początku drugiej odsłony "wojskowi" ostro rzucili się do odrabinia strat. Mimo to, bliżej gola byli ponownie gospodarze. Z rzutu wolnego dośrodkował Cetnarski. Skaba złapał piłkę, którą z rąk wybił mu Popek. Do piłki dopadł Żewłakow, ale ta po jego strzale – szczęśliwie dla gości – trafiła w plecy Popka. Błąd w tej sytuacji popełnił arbiter nie odgwizdując faulu na bramkarzu Legii. Po dwudziestu minutach bicia głową w mur pojawiła się szansa na wyrównanie - klepka Rzeźniczaka z Hubnikiem, ten drugi wpada w pole karne, podaje do Ogbuke, który uderza za słabo i Sapela bez problemów chwyta futbolówkę. Gospodarze, widząc nieporadność ofensywną przyjezdnych, nastawili się na kontrataki. Pod bramką Sapeli najbardziej zagotowało się w 80. minucie. Po dużym zamieszaniu do futbolówki dopadł Radović, ale w dobrej sytuacji fatalnie skiksował. Trzeba dodać, że piłka w najważniejszym momencie mocno podskoczyła na nierównej murawie. Druga odsłonę arbiter przedłużył o trzy minuty. W ostatniej akcji meczu Małkowski dobił gości. Po minięciu Komorowskiego i Astiza posłał piłkę do siatki obok interweniującego Skaby. GKS po raz drugi w tym sezonie ograł Legię 2-0.
Druga połowa bez historii. Legia biła głową w mur a GKS nastawił się na kontry. Przełomowym momentem meczu był niewykorzystany karny Vrdoljaka. Do tego momentu Legia była zespołem lepszym. Po tym wydarzeniu cały koncept gry znikł. Legia zagrała bez koncepcji, walki, a co gorsza umiejętności. Wygrana pozwoliła GKS-owi ponownie włączyć się do walki o europejskie puchary.
Autor: Kamil