Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 2 kwietnia 2011, godz. 16:15
Ekstraklasa - 20. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 8' Rybus
  • 24' Radović
2 (2)
Herb Ruch Chorzów Ruch Chorzów
  • 45+1' Piech
  • 64' Piech
  • 66' Piech
3 (1)

Sędzia: Tomasz Musiał
Widzów: 17300
Pełen raport

Legia grać, k... mać!

Po kolejnym fatalnym meczu naszych piłkarzy nie było skandowania "Nic się nie stało", tylko zespół został pożegnany przez cały stadion przeciągłymi gwizdami i okrzykami "Legia grać, k... mać". Przez 90 minut jednak nasze gwiazdy mogły liczyć na świetne wsparcie. Dopiero później zostali rozliczeni za swoje opier...wo.

Po serii słabych występów naszych piłkarzy, miarka przebrała się z Bełchatowie. Wydawało się, że piłkarze mają wyjątkowo dużo czasu (przerwa na mecze reprezentacji), żeby przemyśleć swoje zaangażowanie. Nic z tego. Dziś po raz kolejny większość z nich pokazała, że na grę w naszych barwach po prostu nie zasługują.

Mecz Legii z Ruchem nie musiał, i na pewno nie powinien, wyglądać tak jak wyglądał. Przed spotkaniem raczej wszyscy (optymiści) obstawiali wysoką wygraną naszej drużyny.
Wchodzenie na stadion było trochę bardziej sprawne niż na ostatnim meczu. Nie zapobiegło to jednak zatorom przy wejściach na kilkanaście minut przed meczem.

Zresztą pora rozgrywania spotkania na naszym stadionie była jak na nas nietypowa. Nie mówiąc już o pogodzie, która nagle z zimowej zmieniła się na iście letnią. Nie brakowało więc wariatów w krótkich spodenkach niczym w lipcu ;). Przed wejściem na stadion ultrasi prowadzili zbiórkę pieniędzy na oprawy najbliższych spotkań. Miejmy nadzieję, że nikt nie żałował grosza i już wkrótce cała kibicowska Polska będzie podziwiać kolejną naszą choreografię na najwyższym poziomie.

Niestety po raz drugi z rzędu nie zadziałało nasze nagłośnienie. Na meczu pucharowym z Ruchem nie stanowiło to większego problemu, dziś stało się problemem dopiero w drugiej połowie, kiedy uwidocznili się kibice sukcesu, nie potrafiący się zmobilizować wtedy, gdy drużyna najbardziej ich potrzebuje. Do końca pierwszej połowy doping stał na bardzo wysokim poziomie. Właściwie trudno się było przyczepić do fanatyków z Żylety, którzy sami dawali radę, jak i często pobudzali do wspólnych śpiewów trybunę wschodnią.

Kibice gości na dzisiejszy mecz wykupili 1200 biletów, ale na stadion weszło ich niemal o 3 setki mniej. Chorzowianie, podróżujący pociągiem specjalnym (z zapewnionym piwem i zapiekankami w drodze powrotnej), bardzo późno zaczęli wchodzić na nasz stadion. Jeśli chodzi o doping, to wtedy kiedy się starali wybitnie, byli słyszalni w młynie. Tak było choćby przy "historycznym" odśpiewaniu "Snu o Warszawie", za którego podkład służyło wykonanie kibiców. Ruchofani postanowili sobie wówczas pobluzgać na najwspanialszy klub na świecie. Chyba w rewanżu za wykonane przez cały stadion "Nasza Legia najlepiej rucha Rucha".

A trzeba przyznać, że tak zwane ruchanie Rucha powoli wpisuje się w tradycję przyśpiewek przy okazji meczów obu drużyn. Dość długo wydawało się, że czeka nas spacerek na boisku i nasi gracze przejadą się po Ruchu kilkoma bramkami. Zamiast tego, od stanu 2-0 zaczęła się jakaś farsa na boisku i nasze grajki straciły kolejne 4 gole z rzędu (jednego na szczęście nie uznał sędzia). Brawo za zaangażowanie panowie zarabiający niewspółmierne do wykonanej pracy i umiejętności pieniądze. Brawo, raz jeszcze!

W drugiej połowie nasz doping stał na wysokim poziomie do gola na 2-3. Niestety od tego momentu, przynajmniej część naszej trybuny zapomniała po co się przychodzi na mecz. Szczególnie skrajne sektory "dały ciała" i zamilkły. Była jednak spora grupa osób, która nie szczędziła gardeł do samego końca, przez ostatnie 12 minut śpiewając non-stop "Hej Legia gol...". W czasie meczu Ruch na naszych sektorach był słyszalny tylko w momentach, kiedy zmienialiśmy repertuar. Widać było, że dopiero w końcówce spotkania, kiedy ich piłkarze wyszli na prowadzenie, złapali wiatr w żagle. Rozebrali się wtedy z koszulek i zaczęli śpiewać lepiej oraz skakać po całym sektorze.

Nam wyjątkowo dobrze szło, przy stanie 2-0, "Śpiewajmy hej sialala Legia dziś 3 punkty ma"... Jak wiemy, punktu nie zarobiliśmy nawet jednego, ale co się powydzieraliśmy, to nasze. Po meczu w końcu odpłacono się grajkom za ich pracę. Zamiast słodkiego "Nic się nie stało", zostali "zjechani" tak jak na to zasługiwali od paru meczów. Niektórzy liczyli może, że długie badanie gleby gałkami ocznymi pomoże im w relacjach z kibicami. Może faktycznie z dwoma trybunami poszło im trochę łatwiej (nawet ze wschodniej złapali jakieś szale - chyba od sfrustrowanych kibiców; panowie - pamiętajcie, że barwy to rzecz święta i nie rozdaje się ich osobom na to nie niezasługującym!!!), ale na Żylecie przyjęcie mieli niezbyt miłe.

Najbardziej zagorzali kibice bezpośrednio po końcowym gwizdku sędziego skandowali "Legia grać, k... mać". Później długo swoje żale wylewali na pseudo-działaczy, "dziękując" Miklasowi za transfery, a później także za pracę przy Łazienkowskiej. "Miklas won, Miklas won" - niosło się po stadionie. Żeby nie było - piłkarzom też się oberwało. Zostali wygwizdani na całego, plus do tego sporo się nasłuchali. Zapraszani do rozmów z kibicami, większość (oprócz jednego) wolała spokojnie udać się do szatni, gdzie można spokojnie się wyluzować i pomyśleć, w którym centrum handlowym spędzi się dzisiejszy wieczór.

Przed nami mecz Pucharu Polski w Gdańsku. Dla naszych wspaniałych pseudo-profesjonalistów, to chyba ostatnia szansa na kwalifikacje do europejskich pucharów (gdzie z taką grą jak dzisiaj, zagrają co najwyżej 2 mecze z Lichtensteinem - bez urazy - i spokojnie skupią się na naszych fantastycznych rozgrywkach ligi kopanej).

P.S. Jutro wszyscy do Ząbek na mecz Pogoni.

Frekwencja: 17300
Kibiców gości: 1200 (950 na sektorze)
Flagi gości: 12

Doping Legii: 8
Doping Ruchu: 7

Autor: Bodziach