|
Warszawa - Środa, 20 kwietnia 2011, godz. 18:30 Puchar Polski - 1/2 finału |
|
Legia Warszawa
- 63' Vrdoljak
- 77' Bąk (sam.)
- 79' Kucharczyk
|
3 (0) |
|
Lechia Gdańsk
| 1 (1) |
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź) Widzów: 16448 Pełen raport |
|
|
Całkowita dominacja
Po skromnym zwycięstwie w Gdańsku w pierwszym meczu w ramach półfinału Pucharu Polski przyszło dziś Legii bronić tej zaliczki. Remis lub wygrana były przepustką do finału, w którym na przeciwnika czekał już poznański Lech. Goście nie stali na straconej pozycji. Potrafili już w tym sezonie odnieść zwycięstwo na Łazienkowskiej. W spotkaniu ligowym wygrali 3-0. Tym razem mecz miał zupełnie inny przebieg. Ale po kolei...
Spotkanie rozpoczęli gospodarze. Pierwsze minuty to piłkarskie szachy - obustronne badanie dyspozycji przeciwnika. Pierwszą składną akcję przeprowadziła Legia, ale strzał głową Hubnika minął cel. Chwilę później Czech ponownie znalazł się w dobrej sytuacji, ale nie trafił dobrze w piłkę. Goście odpowiedzieli jednym rzutem wolnym, ale bez większego zagrożenia dla Skaby. Zdecydowanie groźniej było w 18. minucie, kiedy to Traore uderzył zza pola karnego blisko lewego słupka bramki Skaby. W 24. minucie gospodarze niespodziewanie strzelili gola. Futbolówkę przed polem karnym przejął Radović. Serb chwilę się rozejrzał, po czym strzelił na bramkę Kapsy. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od Pietrowskiego i całkowicie zmyliła golkipera gości. Jedno było pewne – dogrywki w tym meczu być już nie mogło. Po zdobyciu gola legioniści wycofali się nieco, nastawiając się na kontrataki. Po jednym z nich dobrą piłkę na siedemnastym metrze otrzymał Rybus, ale jego uderzenie zostało zablokowane. W 42. minucie powinno być 2-0 dla gospodarzy. Radović otrzymał idealne podanie od Hubnika. Urwał się obrońcom, ale brak dobrego przyjęcia sprawił, że podanie do Rybusa było już niecelne. Po doliczeniu minuty arbiter zaprosił zawodników do szatni.
Po pierwszej odsłonie Legia bardzo przybliżyła się do awansu. Lechiści potrzebowali w tym momencie dwóch trafień. Biorąc jednak pod uwagę wydarzenia z obecnego sezonu, nie było to coś niewykonalnego.
Goście drugą połowę rozpoczęli z jedną zmianą i od razu ruszyli do ataku. Jednak szybko futbolówkę przejęli gospodarze i "Miro" został nieprzepisowo powalony na środku boiska. W 50. minucie Serb znowu dał o sobie znać. Pomknął prawą stroną, po czym podał wzdłuż bramki. Do siatki piłkę próbował skierować Rybus, ale podobnie jak Hubnik w pierwszej odsłonie, nie trafił jej. Pierwszy kwadrans drugiej odsłony minął bez rewelacji. Goście próbowali atakować, ale wobec dobrej gry duetu Astiz – Choto nie byli w stanie nic zdziałać. W 63. minucie Legia zadała drugi cios. Piłkę z prawej strony dośrodkował Wawrzyniak. W polu karnym głową przedłużył ją w kierunku bramki Vrdoljak. W polu bramkowym wyskoczył do niej jeszcze Hubnik, ale nie dotknął jej, czym kompletnie zmylił Kapsę, a piłka nieuchronnie zatrzepotała w siatce. Ten gol właściwie rozstrzygnął losy meczu. Gospodarze nie poprzestali jednak na 2-0. Wprowadzony na boisko za Rybusa Kucharczyk otrzymał podanie od Manu i pomknął lewą stroną. Będąc już w polu karnym, podał wzdłuż bramki do Hubnika. Niestety podanie przeciął defensor Lechii Krzysztof Bąk i skierował piłkę do swojej bramki. Nie minęły dwie minuty a Kucharczyk sam wpisał się na listę strzelców. W końcu bardzo dobre dośrodkowanie z prawej strony wykonał Manu a "Kucharz" tylko dopełnił formalności precyzyjnym strzałem głową. W 88. minucie swoja szansę na gola zmarnował Manu. Będąc w sytuacji sam na sam chciał podciąć piłkę nad wychodzącym z bramki Kapsą, ale zbyt nisko podniósł futbolówkę. Była to ostatnia godna uwagi akcja. Arbiter zakończył mecz dokładnie po upływie 90. minuty.
Tak jak wczoraj, tak i dziś nie było niespodzianki. Legia pewnie pokonała Lechię, aplikując jej aż cztery gole. Ostatni raz, kiedy kibice mogli cieszyć się z takiego zwycięstwa miał miejsce drugiego sierpnia 2009 r., kiedy to wojskowi pokonali Zagłębie Lubin w identycznych rozmiarach. Teraz czekamy na końcowy triumf w finale Pucharu Polski, który odbędzie się trzeciego maja w Bydgoszczy.
Autor: Kamil