Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 20 kwietnia 2011, godz. 18:30
Puchar Polski - 1/2 finału
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 63' Vrdoljak
  • 77' Bąk (sam.)
  • 79' Kucharczyk
3 (0)
Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
  • 24' Pietrowski (sam.)
1 (1)

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)
Widzów: 16448
Pełen raport

Puchar dla Legii!

Chociaż piłkarze nas w tym sezonie nie rozpieszczają, cały czas mają szansę na wywalczenie Pucharu Polski. W środę na Łazienkowską przyszło 16,5 tysiąca fanów, którzy nie żałowali gardeł. Legia pewnie wygrała i 3 maja pojedziemy do Bydgoszczy... świętować zdobycie jedynego w tym sezonie trofeum. "Puchar dla Legii!" - skandowali po meczu kibice.

Lechia słabiutko
Na meczu z Lechią frekwencja na naszym stadionie nie powalała na kolana, ale Żyleta wypełniła się do ostatniego miejsca. To właśnie nasz młyn jak zwykle nie zamulał nawet przez chwilę. Goście do Warszawy przyjechali w skromnej liczbie, 470 osób, w tym Śląsk (5) i Wisła (2). Wokalnie nie mieli szans na zaistnienie i chyba nawet nie podjęli rękawicy. Gdańszczan praktycznie nie było słychać. Z naszej strony nie brakowało wrzutów na gości, ale przez zdecydowaną większość meczu skupialiśmy się na dopingu dla naszej drużyny.

Mecze bez kibiców - marzenie leśnych dziadków
Niestety tuż przed meczem dowiedzieliśmy o decyzji leśnych dziadków z Komisji Ligi. 4 mecze zakazu wyjazdowego i 10 tysięcy złotych kary - tak "mądrale" wyceniły nasz wyjazd do Poznania. Szkoda słów na osoby, które nigdy nie zrozumieją dla kogo są mecze piłkarskie. Zamykanie stadionów to najprostsze rozwiązanie. Najlepiej, żeby na trybunach zasiedli tylko panowie w garniturkach z piłkarskiej centrali. W końcu nikt nie będzie przeszkadzał w trawieniu sushi i kawioru niepotrzebnymi okrzykami.

Stuprocentowe zaangażowanie
"Levi" na gnieździe radzi sobie coraz lepiej i w środę udało mu się zmobilizować większość bywalców Żylety do zdzierania gardła. Najlepiej było w II połowie, kiedy chyba nie było osoby, która nie angażowałaby się w stu procentach. "Ole ole, ole ola, i tylko Legia, Legia Warszawa" czy hit z Wiednia wychodziły nam naprawdę nieźle. Parę razy udało nam się poderwać do śpiewów i tańców pozostałe dwie trybuny. Jeszcze przed przerwą trzykrotnie odśpiewaliśmy "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina...". Zdecydowanie najgłośniej wyszło nam ostatnie wykonanie.

Po pierwsze nie dla dla sławy, po drugie nie dla pieniędzy
Tym razem wyjątkowo niewiele miejsca poświęciliśmy naszym "ukochanym" pismolom. Pod adresem tych, którzy tylko czekają na jakiekolwiek bluzgi, czy niepoprawne transparenty/sektorówki (wiemy, że tak jest z pierwszego źródła) skandowano "Dziennikarze ch... wam w twarze" i "Bo Wybiórcza jest od tego, aby kłamać na całego". Do roboty pismole - liczymy na waszą bujną wyobraźnię. Całe szczęście, że my nie musimy sprzedawać się za pieniądze. Specjalnie dla was dedykacja "Nie dla sławy i nie dla pieniędzy" - utworu sprzed 14 lat, jak najbardziej aktualnego.

Czwórka do zera trafiła Legia frajera
Kolejne strzelane przez Legię bramki (oby nie wystrzelali się już do końca sezonu) wywoływały coraz większą radość na trybunach. I tak wyginaliśmy śmiało ciało przy drugim, trzecim i czwartym golu. "Czwórka do zera trafiła Legia frajera" - skandowały trybuny. Po raz pierwszy od dwóch lat. W końcu, choć mecz raczej nie należał do zbyt porywających, obejrzeliśmy wysoką wygraną naszej drużyny. I to w meczu, który dał nam awans do finału PP. Ten puchar musi być nasz! Warto w tym miejscu przypomnieć, że zdobywca pucharu rozpocznie grę w europejskich pucharach prawie miesiąc później niż zespół, który awansuje do niego z trzeciego miejsca w lidze. Będziemy więc mieli dłuższe urlopy (my, nie piłkarze), a ponadto ciekawszych (miejmy nadzieję) rywali na wstępie kolejnej europejskiej przygody. Jak wiadomo, podróże kształcą. Obyśmy w tym roku faktycznie sobie pojeździli... nie tylko palcem po mapie. Wszystko w nogach naszych piłkarzy.

Puchar do nas należy
Po meczu dość długo świętowano awans Legii do finału. Aby nikt nie miał wątpliwości, kto zdobędzie trofeum, Żyleta śpiewała "Puchar jest nasz, ten puchar do nas należy. Nie damy nikomu, nikomu nie damy, bo puchar do Legii należy". Aby słowo stało się ciałem, potrzeba już tylko zwycięstwa nad Lechem w Bydgoszczy. Obowiązuje hasło "Puchar za ligę".

3 maja do Bydgoszczy
Z kibicowskiego punktu widzenia, finał PP z Lechem jest rozwiązaniem najlepszym z możliwych. Gdybyśmy grali z Podbeskidziem, może i faktycznie byłoby łatwiej zdobyć trofeum, ale po pierwsze nie byłoby takiej satysfakcji, po drugie zaś nie byłoby takiej rywalizacji na trybunach. 3 maja, kierunek Bydgoszcz. Wiadomo już, że na ten mecz dostaniemy 5 tysięcy biletów. Mało, ale to i tak zdecydowanie więcej niż parę lat temu w Bełchatowie na finale z Wisłą. Jedno co się nie zmienia - puchar musi trafić w nasze ręce. Jako ciekawostkę można dodać, że bilety na finał będą imienne, a PZPN chce najpierw otrzymać listę wyjazdową od obu klubów, a dopiero później prześle bilety. Jak utrudnić życie kibicom? Są organizacje, które się w tym specjalizują.

Święta w domu :(
Druga z takich organizacji została wymieniona na początku relacji. To właśnie przez nich w Wielką Sobotę zamiast wspierać Legię głośnym dopingiem w Gdańsku (sprzedano wszystkie przyznane nam bilety), będziemy musieli uczestniczyć w świątecznych porządkach... Jak jednak ktoś koniecznie chce się wymigać od domowych obowiązków, przypominamy, że w Wielką Sobotę Olimpia zagra w Płocku ;)

Frekwencja: 16448
Kibiców gości: 470
Flagi gości: 6

Doping Legii: 8,5
Doping Lechii: 3

Autor: Bodziach