|
Warszawa - Środa, 20 kwietnia 2011, godz. 18:30 Puchar Polski - 1/2 finału |
|
Legia Warszawa
- 63' Vrdoljak
- 77' Bąk (sam.)
- 79' Kucharczyk
|
3 (0) |
|
Lechia Gdańsk
| 1 (1) |
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź) Widzów: 16448 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Maciej Skorża (trener Legii Warszawa): Najważniejsza rzecz jaką mogliśmy dziś zrobić to utrzymanie przewagi z Gdańska. Dołożyliśmy kilka goli i jesteśmy w finale. To dla nas bardzo ważne. Wiadomo w jakiej jesteśmy sytuacji i awans do finału był nam potrzeby. 3 maja zrobimy wszystko, żeby zdobyć Puchar Polski dla Legii. Sam mecz był podobny do tego z Gdańska. Początek spotkania był brzydki, bo obie strony skupiły się na defensywie. Chcieliśmy trochę sprowokować Lechię do wejścia na naszą połowę. Goście pewnie liczyli, że nas podmęczą i wygrają 3-0 jak jesienią. Przypadkowa bramka Radovicia dała nam dużo spokoju. Potem przyszły kolejne trafienia i było dużo lepiej. Wysoka wygrana – chyba najwyższa odkąd jestem na Legii. Gratuluję piłkarzom wygranej, ale teraz najważniejszy jest finał. W finale Pucharu Polski grałem już trzy razy. Ostatnio przegrałem z Legią na karne. Teraz mam nadzieję, że w finale wygram z Legią.
Nie przeszkadza mi, że w finale zagramy z Lechem. Co prawda wczoraj oglądaliśmy mecz i trzymaliśmy kciuki za Podbeskidzie. Ale to dobrze dla pucharu, że spotkamy się z Lechem. W Bydgoszczy nie spodziewam się jednak wielkiego widowiska. Obie drużyny wyjdą z nożem na gardle, bo Puchar Polski może być dla nich jedyną szansą na europejskie puchary. Nie wykluczam więc, że o wygranej zadecydują karne.
Mam pomysł jak ograć Lecha. Przyznam, że są we mnie duże pokłady optymizmu, po tym jak piłkarze zrealizowali przedmeczowe założenia. Cieszy mnie dobra postawa defensywy. Dziś nie mieliśmy praktycznie błędów przy swoim polu karnym. Od silnej defensywy buduje się pewność całej drużyny.
Dostałem przed chwilą sms od mojego mistrza – Rudolfa Kapery. Pogratulował mi wygranej, ale napisał, że mecz był fatalny. Trudno nie przyznać mu racji, bo to nie było ładne spotkanie. Moim celem jest budowa Legii, która będzie wygrywała, dominując nad rywalami od pierwszej do ostatniej minuty.
Tomasz Kafarski (trener Lechii Gdańsk): Skończył się sen i marzenie o pucharze dla Lechii w tym roku. W grze Legii widać było przewagę z pierwszego meczu. Każda kolejna bramka to potwierdzała. Gratuluję Maciejowi Skorży, ze wytrzymał to ciśnienie. To miał być dla niego ostatni mecz jako trenera Legii, a wygrał 4-0. Szkoda, że znów odpadamy w półfinale. Ale tego meczu nie przegraliśmy w szatni. Na szczęście za trzy dni znów gramy z Legią i mamy okazję do rewanżu. Oby święta były dla nas spokojne. Stołeczna drużyna jest ostatnio ostro krytykowana. Ale to dobry zespół, który dobrze gra w ataku pozycyjnym. Do wygrywania w lidze brakuje Legii szczęścia a nie umiejętności. Nasza wysoka porażka nie oznacza jednak, że "wojskowi" przyjadą do Gdańska po pewne trzy punkty.
Miroslav Radović (Legia Warszawa): Dzisiaj nie musieliśmy gonić wyniku. Wiedzieliśmy, że Lechia spróbuje zaatakować, po tym jak u siebie przegrała 0-1. Na szczęście jako pierwsi trafiliśmy do bramki i z biegiem czasu łatwiej nam się grało. W efekcie zasłużenie wygraliśmy i awansowaliśmy do finału. W naszej grze widać było luz, jakiego dawno nie było. Choć można się ze mną nie zgadzać, to uważam, że w lidze nie zasłużyliśmy na takie wyniki, bo brakowało szczęścia. Dzisiaj farta nie zabrakło, bo jedna, dwie bramki były nieco przypadkowe. Wierzę, że tym meczem zakończyła się pewna czarna seria i teraz będziemy kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa.
Mówiłem wcześniej, że na pewno zagramy z Lechem w finale. Z jednej strony się cieszę, bo będzie okazja do rewanżu za ligę. Ten mecz, który przegraliśmy w Poznaniu, nie powinien tak się skończyć. "Kolejorz" uderzył raz na bramkę i objął prowadzenie. Wiem, że jesteśmy w stanie sięgnąć po puchar i wierzę, że tak będzie.
W sobotę ponownie się zmierzymy z Lechią i wierzę, że uda się wygrać. Podejdziemy do tego spotkania skoncentrowani, żeby mądrze zagrać przeciw gdańszczanom. Najważniejsze to strzelić jako pierwsi bramkę. Jeżeli ta sztuka nam się powiedzie, to już będzie znacznie łatwiej.
Jakub Rzeźniczak (Legia Warszawa): To pierwsze tak wysokie zwycięstwo od dawien dawna. Jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Najważniejsze jest jednak to, że jesteśmy w finale Pucharu Polski. 3 maja zmierzymy się z Lechem i zrobimy wszystko, aby sięgnąć po to trofeum. Wiadomo, że łatwiejszym rywalem byłoby Podbeskidzie, ale to nie jest najważniejsze. Istotne jest to, żebyśmy się zrewanżowali poznaniakom za ligową porażkę. Jednak najpierw czeka nas trzecie spotkanie w kwietniu z Lechią. Mam nadzieję, że w sobotę będzie do przodu. Jedziemy tam po całą pulę. Na pewno gospodarze będą mieli przed nami duży respekt po dzisiejszym meczu. Tym bardziej, że zarówno oni, jak i my, graliśmy w najsilniejszych składach. Można spodziewać się ciekawych zawodów, bo Lechia gra ofensywny futbol, szczególnie na swoim terenie.
W naszej sytuacji z górki być nie może, bo w lidze nam nie szło. W Pucharze Polski wręcz przeciwnie, bo nie przegraliśmy meczu. Zupełne przeciwieństwo ligi. Teraz pozostaje podtrzymać dobrą passę po tym meczu i pokazać, że jesteśmy zagrać nie tylko jedno spotkanie na tak wysokim poziomie.
Paweł Nowak (Lechia Gdańsk): Nie stworzyliśmy praktycznie żadnej sytuacji. Natomiast Legia, choć nie miała mnóstwa okazji, to wystarczyło, żeby nam wpakować cztery bramki. Cóż, przegraliśmy bardzo ważne spotkanie. Przyjeżdżaliśmy tu z nadzieją, że uda się awansować do finału, a okazało się, że jesteśmy słabsi od stołecznej ekipy, skoro ulegliśmy dwukrotnie. Sądzę, że jeszcze w pierwszej połowie nie prezentowaliśmy się tak źle. Aczkolwiek jak się gra u siebie, przy takim dopingu, strzela jedną, drugą bramkę, to już wszystko się udaje. Legia udowodniła to dziś wieczorem.
Na dzień dzisiejszy zawęża się krąg osób, które wspierają nas w takich chwilach i niekoniecznie mam tu na myśli kibiców. Jeżeli drużyna przegrywa, to fani są źli, bo też chcieliby sukcesów tak jak my.