|
Warszawa - Piątek, 29 kwietnia 2011, godz. 20:00 Ekstraklasa - 24. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (0) |
|
Widzew Łódź
| 0 (0) |
Sędzia: Sebastian Jarzębak Widzów: 16448 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Maciej Skorża (trener Legii Warszawa): Cel osiągnęliśmy, bo najważniejsze było dla nas dziś zwycięstwo. O reszcie lepiej nie mówić. Graliśmy bardzo ostrożnie i bezpiecznie, a przez to mało widowiskowo. Na osłodę pozostaje nam akcja, po której zdobyliśmy gola. Tak mieliśmy grać, ale jakoś tego nie było. Czuliśmy dziś, że jesteśmy na trzy dni przed najważniejszym meczem sezonu. Kamień spadł mi z serca. Przed meczem zapewnialiśmy, że będziemy walczyli, ale chyba myśleliśmy o Lechu Poznań. Pod koniec meczu była nerwówka. Chyba podświadomie nie chcieliśmy zagrać ładnie i przegrać, a brzydko i wygrać. Nie oceniajcie nas dziś za styl gry. Wiem, że nie był on za dobry. Domyślam się, że kibice są obruszeni naszym stylem gry, ale dziś dla mnie najważniejsze były punkty.
Cieszę się, że Alejandro Cabral strzelił gola. Wierzę, że to trafienie było mu potrzebne i teraz będzie grał już lepiej.
Wiem, że Lech przegrał z Zagłębiem Lubin. Miałem tam swojego człowieka i jutro dokładnie porozmawiamy o tym spotkaniu. Dziś i my, i Lech mieliśmy sądny dzień. Przecież obie strony doskonale wiedzą, że od wtorkowego meczu wiele zależy. Ktoś będzie płakał, a ktoś się cieszył.
Czesław Michniewicz (trener Widzewa Łódź): Nie jest to dla mnie miły wieczór. Przegraliśmy mecz, choć długo wydawało się, że będzie 0-0. Dobrze się dziś broniliśmy, ale za słabo graliśmy z przodu. Wydawało się, że jedna bramka może tu zadecydować o wygranej i tak było. Szkoda przegranej, bo włożyliśmy dużo serca w ten mecz. Jak się nie zdobywa goli, to jednak trudno wygrywać. Mieliśmy jedną dobrą okazję, gdy obrońca Legii faulował naszego zawodnika przed linią pola karnego. Nie potrafiliśmy jednak wykorzystać tego rzutu wolnego. Nie chcę się wypowiadać, czy sędzia powinien pokazać wtedy czerwoną kartkę. Powiem tylko, że nie mam zbyt dużych pretensji do arbitra za prowadzenie dzisiejszego meczu.
Chcieliśmy dziś strzelać gole, ale umiejętności mamy jakie mamy. Zwracam uwagę, że Legia też bardzo rzadko uderzała na naszą bramkę. Uważam, że gdybyśmy pierwsi strzelili gola, to byśmy wygrali w Warszawie.
Janusz Gol: Przede wszystkim w drugiej połowie czekaliśmy na przeciwnika, chcąc zaatakować z kontrataku. Udało się zrealizować te założenia i dowieźliśmy wygraną do końca. Wygrana na pewno cieszy przed finałem w Pucharze Polski, w którym z pewnością powalczymy. Ciężko ocenić swoją formę po jednym meczu. Dostałem szansę od trenera i chciałem wypełnić swe obowiązki najlepiej jak potrafię. Czy ją wykorzystałem? To już pozostawiam ocenie szkoleniowca.
Ariel Borysiuk: Cieszymy się z wygranej, bo to był dla nas cel nadrzędny. Styl był jaki był, ale po serii niewygranych spotkań potrzebowaliśmy tego zwycięstwa. Były piękne porażki, jak choćby w Poznaniu, a teraz jest brzydkie zwycięstwo. Przed wtorkowym finałem na pewno pokonanie Widzewa podniesie nam morale. W szatni panowały dobre nastroje, bo pozytywne wyniki je kreują. Dzięki temu będziemy mogli w spokoju przygotowywać się do finału.
Trener nas uczulał, że nie możemy myśleć tylko o potyczce z Lechem, bo inaczej z łodzianami byłoby źle. Wiedzieliśmy, że jest to drużyna mająca ciekawych graczy ofensywnych i uważam, że dobrze zrealizowaliśmy nasze założenia defensywne.
Zarówno my, jak i poznaniacy, wyobrażaliśmy sobie ten sezon zupełnie inaczej. Wydaje mi się, że będziemy świadkami piłkarskich szachów, bo nikt nie będzie chciał zaryzykować. Równie dobrze możemy grać 120 minut, a losy rozstrzygnąć dopiero w rzutach karnych. Zresztą scenariusz zna tylko ten Pan na górze. Od jutra zaczynamy przygotowania do tego spotkania.
Jakub Wawrzyniak: Biorąc pod uwagę co się działo podczas ostatnich sześciu ligowych spotkań, to tak naprawdę wszyscy byśmy sobie życzyli, aby Legia grała wyśmienicie i pięknie dla oka. Dzisiaj liczyły się przede wszystkim trzy punkty i ten cel zrealizowaliśmy. Natomiast styl tak naprawdę mało nas interesował. Biorąc pod uwagę, że jesteśmy jeszcze przed finałem Pucharu Polski, to zwycięstwo ma jeszcze dla nas znaczenie pod względem psychologicznym. Przełamaliśmy się, zagraliśmy na zero z tyłu i teraz możemy jechać do Bydgoszczy w bardzo dobrych nastrojach.
Zawsze podkreślałem, że Widzew to klub, który darzę sentymentem, bo pozwolił mi zadebiutować w reprezentacji Polski, a z czasem odejść do Legii. Wcześniej przeciwko łodzianom rozgrywałem dobre mecze, szczególnie gdy wygraliśmy na wyjeździe, a ja asystowałem przy bramce Piotrka Gizy. Dzisiaj powtórzyłem ten wyczyn. Cóż, leży mi ten Widzew.
Przed nami najważniejszy mecz sezonu i zrobimy wszystko, aby wygrać z Lechem. Nie ma co się silić na porównania tego spotkania do rywalizacji Realu z Barceloną. Bądźmy dobrą Legią Warszawa i przywieźmy z Bydgoszczy puchar.