Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Bydgoszcz - Wtorek, 3 maja 2011, godz. 18:30
Puchar Polski - Finał
Herb Lech Poznań Lech Poznań
  • 29' Injac
1 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 67' Manú
1 (0)

Sędzia: Paweł Gil
Widzów: 16000
Pełen raport

Puchar jest NASZ! (karne 4-5)

„Puchar jest Nasz…” tak dziś każdy kibic Legii mógł wykrzyczeć po ostatnim rzucie karnym wykonanym przez Wawrzyniaka. Legioniści wykonali wszystkie jedenastki bezbłędnie. W ekipie Lecha jedynym pechowcem okazał się kapitan – Bartosz Bosacki – którego strzał obronił Wojciech Skaba.

Mecz rozpoczęli legioniści, ale szybko stracili piłkę. Pierwszy kwadrans to słaba gra obu drużyn. Lepsze wrażenie sprawiali jednak lechici. Dobrze w bramce spisywał się Skaba kilka razy broniąc groźne uderzenia poznaniaków z dystansu. Najbliżej gola formalnie dzisiejsi gospodarze - Lech - byli w 13. minucie. Dośrodkowanie z prawej strony minęło Skabę i tylko dobra interwencja wracającego Manu uchroniła gości od straty gola. Kolejną groźną akcje gospodarze stworzyli w kilka minut później. Siergiej Kriwiec wpadł w pole karne, po czym uderzył w kierunku dalszego słupka. Szczęśliwie dla Legii żaden z jego partnerów nie przeciął lotu futbolówki, która minęła słupek od zewnątrz. Legioniści odpowiedzieli po rzucie wolnym w 19. minucie. Po dośrodkowaniu Rybusa i błędzie defensywy przed dobrą okazją znalazł się Astiz. Hiszpana uprzedził ostatecznie Kotorowski i trzeba było wracać pod swoją bramkę. Poznaniacy dopięli swego pod koniec drugiego kwadransa. Piłkę trzydzieści metrów od bramki Skaby przejął Injac i zdecydował się na mocne uderzenie. Futbolówka poleciała niczym pocisk i zatrzymała się dopiero w prawym górnym rogu bramki Legii. Golkiper warszawian „miał” piłkę na palcach, ale nie zdołał jej wybić. Pierwsza odsłona obfitowała głownie w mnóstwo walki. Efektem tej gry było aż pięć żółtych kartek. Piękne akcje można było policzyć na palcach jednej ręki. Po doliczeniu dwóch minut sędzia odgwizdał przerwę.

Drugą część meczu goście rozpoczęli bez Astiza, którego miejsce zajął Komorowski. Początkowe minuty nie przyniosły zmiany w obrazie gry. Nudny był początek tej odsłony. Ciekawej zrobiło się dopiero w 57. minucie. Jakub Wilk posłał piłkę w pole karne do niepilnowanego Rudnevsa. Łotysz ładnie nożycami uderzył minimalnie nad poprzeczką. Kolejny raz ciekawie – od razu z golem – zrobiło się dziesięć minut później. Piłkę na lewej stronie holował Manu. Portugalczyk zszedł do środka i tu oddał strzał z dystansu. Futbolówka otarła się jeszcze o nogi Wojtkowiaka i wpadła za kołnierz Kotorowskiego. Był to pierwszy gol pomocnika w barwach Legii. Stołeczni piłkarze wyraźnie odżyli. Zaczęli grać odważniej i składniej. W 76. minucie na Legię spadło nieszczęście w postaci straty Choto. „Skale” z Zimbabwe najprawdopodobniej odnowiła się kontuzja. Miejsce Dixiego w obronie zajął Vrdoljak. Ponownie po okresie słabszej gry największe emocje były w samej końcówce regulaminowego czasu gry. Najpierw w 89. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Cabrala, Hubnik znalazł się w bardzo dobrej sytuacji. Wyskoczył najwyżej w polu karnym, ale jego strzał głową nie był zbyt precyzyjny i golkiper Lecha sobie z nim poradził. Sędzia doliczył cztery minuty. W pierwszej doliczonej minucie Jacek Kiełb potężnie uderzył na bramkę. Szczęśliwie dla „wojskowych” piłka zatrzymała się na poprzeczce. Poderwało to lechitów to wzmożonych ataków, ale nie udało im się zakończyć meczu zwycięstwem w podstawowym czasie.

W dogrywkę zdecydowanie lepiej „weszli” goście. Raz po raz gotowało się pod bramką Kotorowskiego. Górą w pojedynkach z legionistami był jednak bramkarz Lecha. Na boisku gorąco zrobiło się 100. minucie meczu. Kiedy na boisku leżał Rzeźniczak, Rudnevs przeprowadził akcje przerwaną dopiero przez Komorowskiego. Po chwili z pretensjami doskoczył do niego Vrdoljak. Łotysz zareagował rękoma odpychając kapitana Legii. Ten po chwili padł na murawę. Zrobiło się ogromne zamieszanie, które sędzia zakończył żółtymi kartkami dla Rudnevsa i Djurdjevicia. Tuz przed końcem pierwszej części dogrywki znakomitą okazję zmarnował Mikołajczak. Młody lechita przegrał pojedynek sam na sam ze Skabą. W drugiej części dogrywki bardzo mocno zmęczone obydwa zespoły skupiły się głównie nad zabezpieczeniem dostępu do własnej bramki. Zdobywcę Pucharu Polski za sezon 2010/2011 wyłonić miały rzuty karne!

Końcowy wynik 5-4 dla LEGII!!! Puchar Jest Nasz, Ten Puchar do Legii należy!!! mogli wszyscy zaśpiewać.

Autor: Kamil