|
Bydgoszcz - Wtorek, 3 maja 2011, godz. 18:30 Puchar Polski - Finał |
|
Lech Poznań
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 16000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Maciej Skorża: Ogromna radość w szatni, że udało nam się ten puchar wywalczyć. Tym bardziej, że w tak dramatycznych okolicznościach. Mecz zaczął się dla nas źle, Lech był znacznie lepszy w pierwszej połowie, miał groźne sytuacje. Po przerwie zmieniliśmy taktykę, zagraliśmy odważniej, agresywniej, stwarzaliśmy sytuacje bramkowe.
Myślę, że to był niezły okres naszej gry. Najważniejsze, że udało się doprowadzić do wyrównania, a mieliśmy nawet szanse, żeby ten mecz zakończyć w regulaminowym czasie gry. Mam tu na myśli chociażby sytuacje Hubnika czy Manu. W drugiej połowie ten mecz mógł się podobać. W dogrywce obie drużyny skoncentrowały się przede wszystkim na tym, żeby nie stracić bramki, więc gra nie była tak ciekawa. W końcówce mieliśmy problemy, zresztą oba zespoły były bardzo zmęczone i to było widać. Mieliśmy odrobinę szczęścia przy strzale Kiełba w poprzeczkę. Wykorzystaliśmy wszystkie rzuty karne, Skaba miał dziś dobry dzień, obronił pierwszy rzut karny.
Myślę, że to zdobycie pucharu będzie dla nas pozytywnym bodźcem na resztę tego sezonu, że nasza drużyna pokaże bardziej skuteczną grę i powalczy w tych ostatnich sześciu meczach o komplet punktów. Cała drużyna pokazała ogromny charakter. Po tej pierwszej połowie tak nieudanej, nie załamaliśmy się grając z tak dobrym rywalem jak Lech Poznań.
Co się działo po zakończeniu meczu na trybunach? Jedni się cieszyli, a drudzy się smucili.
Jose Maria Bakero: Gratuluję Legii zdobycia pucharu. Dziękuję naszym kibicom, którzy tu przyjechali i zrobili wspaniały spektakl. Boli mnie jedna rzecz – my graliśmy piłkę, a Legia wygrała. I to największy minus dzisiejszego dnia. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była wręcz fenomenalna. Ale po raz kolejny nie potrafiliśmy wykończyć akcji. Prowadząc 1-0, powinniśmy podwyższyć.
Później Legia zaczęła grać, ale w jej akcjach było dużo przypadku i szczęścia. Tak było przy golu na 1-1, tak było po naszej akcji, gdy piłka trafiła w poprzeczkę. Przez całą dogrywkę my graliśmy, a Legia jak była już groźna, to po stałych fragmentach gry.
Miroslav Radović: Po słabej pierwszej połowie mieliśmy po przerwie zagrać pressingiem, bo widzieliśmy, że Lech też nie jest w najwyższej formie. Wygraliśmy dopiero po rzutach karnych, ale nie ma co wybrzydzać, gdy zdobywa się Puchar Polski.
Sam mecz to dużo walki, biegania i taktyki, ale takie już są mecze finałowe, gdy grają dwie takie drużyny jak Lech i Legia. Najważniejsze jest zwycięstwo i niech tak zostanie. Czy teraz naszym celem jest mistrzostwo? Może zostawmy to bez odpowiedzi, ale ta liga jest tak zwariowana, że w niej jeszcze wszystko jest możliwe. Na pewno teraz będzie grało nam się łatwiej. Przed meczem z Lechem wszyscy śmieli się, że nikt z nas nie nadaje się do gry w Legii, a puchar zdobyliśmy. Poczekajmy więc z ocenami do końca sezonu.
Jakub Rzeźniczak: Wygraliśmy i nie możemy się nie cieszyć. Pucharu Polski nie zdobywa się przecież codziennie. Musimy więc dobrze wykorzystać ten czas radości. Strzelałem rzut karny jako czwarty i nie będę ukrywał, że trochę nerwów było. Nie chciałem jednak zawieść i udało mi się pewnie strzelić. Czy puchar uratował nam stracony sezon? Z jednej strony w PP grało nam się dużo lepiej niż w lidze, ale pamiętajmy, że sezon się jeszcze nie skończył.
Michał Kucharczyk: W meczu pucharowym już tak jest, że nie można się za bardzo odkryć. Dzisiaj pierwsi straciliśmy bramkę, musieliśmy "gonić wynik". Na szczęście udało się wyrównać i potem była już tylko piłkarska walka. Tak wyrównana walka doprowadziła do rzutów karnych, które dały nam zwycięstwo. Wiemy, że w PP prezentowaliśmy się dużo lepiej niż w lidze i wiemy też, że pucharem nie zrekompensujemy ligi, ale daje on nam szansę na występy w Europie.