Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Piątek, 6 maja 2011, godz. 20:00
Ekstraklasa - 25. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 45+1' Cabral
  • 80' Radović
  • 90+5' Radović
3 (1)
Herb Korona Kielce Korona Kielce
  • 33' Lech
1 (1)

Sędzia: Adam Lyczmański
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Maciej Skorża (trener Legii Warszawa): Mecz bez kibiców to chyba nie jest coś, co może przypaść komukolwiek do gustu. Na pewno nawet piłkarze Korony nie są z tego zadowoleni. Doping fanów ich też niósłby do lepszej gry. Puste trybuny i echo odbijające się od ścian to coś nietypowego. Zamiast dopingu słyszy się okrzyki graczy i sędziego.

Widać było, że nie radziliśmy sobie w nowym ustawieniu. Korona długo utrzymywała piłkę i wyprowadzała groźne kontry. Musiało minąć trochę czasu, żebyśmy zaczęli dobrze funkcjonować. Pod koniec pierwszej połowy zaczęliśmy grać lepiej, co potwierdziła ważna dla nas bramka Alejandro Cabrala. Bałem się jak wytrzymamy ten mecz kondycyjnie, ale końcówka pokazała, że jest z nami dobrze.

W przerwie uspokoiliśmy grę. Zagraliśmy dużo lepiej. Może nie zachwyciliśmy, ale Miroslav Radović dał bardzo dobrą zmianę i wyprowadził nas na prowadzenie. A na koniec jeszcze jedna kontra i wygraliśmy 3-1.

Pochwalić wypada dziś Janusza Gola i Alejandro Cabrala. Zagrali dobrze i zgłaszają akces do pierwszej jedenastki. Na pięć meczów przed końcem sezonu jest to dla mnie ważne. Sezon nadal trwa. Naszym celem był Puchar Polski, ale i w lidze walczymy. Trofeum dodało nam pewności. Dziś przegrywaliśmy 0-1, a wygraliśmy 3-1. Bardzo liczę na charakter moich piłkarzy w kolejnych spotkaniach. Mam nadzieję, że na koniec sezonu zajmiemy miejsce w pierwszej trójce w tabeli.

120 minut meczu z Lechem zmusiło nas do zmian. Dużo rozmawiałem z moimi współpracownikami i zdecydowaliśmy się na roszady. Michal Hubnik pierwszy raz w życiu zagrał 120 minut. Postanowiliśmy dać mu odpocząć. To jednak podstawowy napastnik i liczę, że pomoże nam w kolejnym meczu ligowym.


Marcin Sasal (trener Korony Kielce): Przyjechaliśmy z nastawieniem na remis. Wiedzieliśmy, że Legia grała w Pucharze Polski dogrywkę i będą zmiany w jej składzie. Nastawialiśmy się na kontratak i to nam wyszło, bo strzeliliśmy gola na 1-0. Mieliśmy ten wynik dotrzymać do przerwy. Ale zamiast się bronić, to skoncentrowaliśmy się na tym, czy piłka wyszła na aut, a Legia zdobyła gola.

W przerwie uczulałem zawodników, żeby podeszli wyżej do rywali, ale Legia zepchnęła nas do obrony i nastawiła się na wrzutki. Po jednej z nich i naszym błędzie w polu karnym, padła bramka na 2-1. Co do trzeciego gola Legii, to chcieliśmy zremisować za wszelką ceną i stąd to trafienie.

Nie jestem od komentowania spraw administracyjnych, ale chyba każdy widział, że dziś atmosfera była jakbyśmy grali sparing.


Miroslav Radović (Legia Warszawa): Najważniejsze jest to, że po ciężkim boju z Lechem udało się dzisiaj wygrać. Na pewno pozytywny wpływ miał na to wtorkowy finał. Szczególnie w drugiej połowie zaprezentowaliśmy się dużo lepiej i zasłużenie wygraliśmy. Teraz jedziemy do Zabrza i na pewno będziemy walczyć. Będziemy walczyć o to, żeby zakończyć sezon na możliwie najwyższym miejscu w tabeli i by móc spokojnie powiedzieć, że wszystko zrobiliśmy, co w naszej mocy.

Czułem się dzisiaj jak na sparingu albo w kinie, bo było tak cicho, i tak mało widzów na krzesełkach. Nie rozumiem tego, ale nic nie możemy zrobić. Słychać było kibiców, szczególnie w drugiej połowie. Za to należy im serdecznie podziękować, że byli z nami.


Janusz Gol (Legia Warszawa): Pokazaliśmy w drugiej połowie, że potrafimy grać w piłkę, czego efektem były dwie bramki. Nic, tylko się cieszyć. Ciężko mi ocenić czy mój gol został słusznie nieuznany. Walczyłem o pozycję, ale sędzia dopatrzył się faulu. Trudno. Na pewno nam brakowało dopingu, bo fani są dwunastym zawodnikiem, ale kibice byli na zewnątrz i wspierali nas od początku do końca. To jest naprawdę budujące. Mam nadzieję, że szybko to się zmieni i sympatycy powrócą na trybuny.


Jakub Rzeźniczak (Legia Warszawa): Uważam, że zdobyliśmy dziś zasłużenie komplet punktów. Tym bardziej, że Korona nie stworzyła sobie żadnej dogodnej sytuacji, oprócz tej, po której zdobyła gola. Na pewno się cieszymy z wygranej. Tym bardziej, że w lidze nie wypada już nam przegrywać. Wszyscy doskonale wiemy, jaka sytuacja jest w tabeli i każde zwycięstwo jest na wagę złota. Przyznam, że złapaliśmy troszeczkę luzu po tym wtorkowym spotkaniu z Lechem Poznań, bo zapewnienie sobie awansu do europejskich pucharów było celem, który udało się osiągnąć. Dzięki temu będzie nam się grało dużo łatwiej w kolejnych spotkaniach.

Odnośnie atmosfery, to momentami można było się poczuć jak na sparingu. Jednak tego dopingu brakowało, choć lepiej słyszeliśmy się na boisku. Nie popieram tego typu meczów. Nie tak dawno przeżywaliśmy podobną sytuację, kiedy był remont stadionu, kiedy trwał protest i mam już tego dosyć. Szkoda, że takie coś miało dziś miejsce.


Aleksandar Vuković (Korona Kielce): Przegraliśmy mecz, który bardzo dobrze się dla nas ułożył. Prowadziliśmy 1-0 i mogliśmy z Warszawy wywieźć przynajmniej remis. To się nie udało i kolejny raz w tej rundzie schodzimy z boiska w roli przegranych. Pierwsza połowa była dość wyrównana, a momentami mieliśmy lekką przewagę. Natomiast po zmianie stron to gospodarze dominowali na boisku i zasłużenie wygrali. Na pewno znaczenie miała bramka do szatni, która odbija się również na psychice piłkarzy. Teraz czekają nas dwa mecze u siebie, więc będzie szansa, żeby w końcu zgarnąć komplet punktów.

My jesteśmy od grania. Możemy grać źle, średnio, solidnie albo dobrze, a nikt nas nie pyta o zdanie. Pana wojewodę ostatnie co interesuje, to fakt, jak się czuje teraz piłkarz, który zamiast grać dla 20 tysięcy ludzi, musi grać przy pustych trybunach. To jest przykre, bolesne, ale z tym trzeba żyć. Nie o to chodzi, żebyśmy czerpali korzyści z dopingu gospodarzy, bo na pewno trudniej by się grało przy wsparciu kibiców Legii, ale najgorsze co może być, to są puste trybuny.


Tomasz Kiełbowicz (Legia Warszawa): Bardzo się cieszę, że zagrałem pierwszy raz w wyjściowym składzie, po dłuższej przerwie. Na dodatek wygraliśmy, co pozwala myśleć o tym, że wszystko wchodzi na właściwe tory. Chcemy koncentrować się na każdym kolejnym meczu. Mamy napięty terminarz, bo czekają nas spotkania niemal co trzy dni. Gramy coraz lepiej, co przekłada się na zwycięstwa. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, że atmosfera będzie sparingowa. Wsparcie kibiców spod stadionu na pewno nam pomagało. Inna sprawa, że nic nie oddaje klimatu, gdy fani zasiadają na trybunach. Żałowaliśmy, że tak się dzisiaj stało, jak się stało. Miejmy nadzieję, że to już ostatni raz.