Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Białystok - Piątek, 13 maja 2011, godz. 20:00
Ekstraklasa - 27. kolejka
Herb Jagiellonia Białystok Jagiellonia Białystok
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
      0 (0)

      Sędzia: Dawid Piasecki
      Widzów: 6000
      Pełen raport

      Czerwony remis

      W otoczce protestu wszystkich grup kibicowskich przeciwko działaniom rządu – brak dopingu, opraw – przyszło dziś grać Legii z Jagiellonią w Białymstoku. Legia po pechowym remisie w Zabrzu chciała wrócić na właściwe tory. Gospodarze natomiast chcieli przerwać fatalną passę trzech porażek z rzędu.

      Spotkanie rozpoczęli gospodarze i ruszyli do ataku. Już w 2. minucie groźnie było pod bramką Skaby, jednak strzał Pejovicia nie trafił do celu. Po okresie bezproduktywnej gry obu drużyn Legia odpowiedziała akcją Żyro. Młody legionista indywidualną akcję zakończył celnym strzałem, który jednak bez problemów obronił Słowik. Później nastąpił okres brutalniejszej gry. Sędzia był zmuszony utemperować zawodników „żółtym papierem”. W 32. minucie zagrożenie pod bramką Słowika stworzyli... gospodarze. Po dośrodkowaniu Kiełbowicza Arzumanyan tak niefortunnie główkował, że piłka w niedużej odległości minęła bramkę. Chwilę później groźnie pod drugą bramką. Manu ścigał się z Pejoviciem. Portugalski „ekspres” wyjaśnił jednak sytuację. W polu karnym doszło jeszcze do starcia między Skabą a Pejoviciem. Gwizdek sędziego milczał. Gorąco pod bramką legionistów zrobiło się w końcowych minutach. Najpierw Arzumanyan z dwóch metrów nie trafił w bramkę. Chwilę później po dobrej akcji Kupisza w sytuacji sam na sam Frankowski przegrał ze Skabą. Nerwowo zrobiło się jeszcze po „starciu” Radovicia z Seratliciem. Zawodnik gospodarzy padł na murawę po tym jak Serb otarł się o niego klatką piersiową. Teatr, który zakończył się żółtym kartonikiem dla „Rado”. Po upłynięciu dwóch dodatkowych minut sędzia zakończył pierwszą odsłonę.

      Gwizdek sędziego chyba wszyscy przyjęli z entuzjazmem. Spotkanie w tej części było słabe. Piłkarze nie rozgrzali kibiców.

      Druga odsłona zaczęła się bardzo dobrze dla gospodarzy. Po szybko rozegranym rzucie wolnym przez Burkhardta w pole karne wpadał Frankowski. Napastnika Jagi przewrócił Vrdoljak. Faul nastąpił przed polem karnym. Wszystko dobrze ocenił arbiter dyktując rzut wolny i pokazując Ivicy czerwoną kartkę. Siedem minut później Borysiuk wyciął równo z trawą Kupisza. Sędzia bez wahania pokazał mu żółtą kartkę, a że była to druga, to pozostałe pół godziny Legia grała w dziewiątkę. Wyraźna przewaga liczebna zmusiła gości do cofnięcia się, a gospodarze zaciekle zaczęli atakować. W 74. minucie powinien paść gola dla gospodarzy. Piłkę w polu karnym otrzymał Burkhardt. Były legionista idealnie dośrodkował na głowę Jarosława Laty, który w doskonałej sytuacji... przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Gospodarze raz za razem posyłali piłkę w pole karne Skaby. W 87. minucie Jagiellonia zmarnowała fantastyczna okazję. Nieporozumienie między obrońcami gości a bramkarzem. Po „bilardzie” w polu karnym nadbiegający jeden z zawodników gospodarzy nie trafił z jedenastu metrów do pustej bramki! W 91. minucie zabójczą kontrę mogła wyprowadzić Legia. Wprowadzony za Hubnika Kucharczyk poradził sobie z czterema obrońcami i kiedy podawał do wbiegających partnerów został niestety zablokowany.

      Po wydarzeniach, jakie miały miejsce w drugiej połowie, bezbramkowy wynik jest dla Legii jak zwycięstwo. W następnej kolejce w meczu z Wisłą Legia będzie musiała radzić sobie bez swojego kapitana – Ivicy Vrdoljaka. „Jaga” nie przerwała złej passy. Goście powinni być raczej zadowoleni. Gospodarze przerwali protest na około pięć minut przed końcem. Gorący doping na nic się zdał.

      Autor: Kamil