|
Kraków - Niedziela, 7 sierpnia 2011, godz. 17:00 Ekstraklasa - 2. kolejka |
|
Cracovia
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
- 12' Manu
- 24' Manu
- 68' Radović
| 3 (2) |
Sędzia: Paweł Pskit (Łódź) Widzów: 12546 Pełen raport |
|
|
Udana inauguracja
W drugim niedzielnym spotkaniu 2. kolejki ekstraklasy, Legia Warszawa pokonała na wyjeździe Cracovię Kraków 3-1. Dwie bramki dla stołecznej drużyny, jeszcze w pierwszej połowie, zdobył Portugalczyk Manu, a w drugiej odsłonie wynik podwyższył Miroslav Radović. Honorowe trafienie dla Cracovii zaliczył w doliczonym czasie gry Ntibazonkiza. Tym meczem goście w okazały sposób zainaugurowali rozgrywki w obecnym sezonie ligowym.
Pierwszą groźną sytuację już w 8. minucie spotkania stworzyli sobie gospodarze. Z rzutu wolnego w pole karne Legii dośrodkował Alexandru Suvorov, główkował Koen van der Biezen, ale piłka trafiła w poprzeczkę. W odpowiedzi Michał Żyro podał do biegnącego lewą stroną Manu, Portugalczyk wbiegł w szesnastkę rywala, jednak finalnie jego strzał zdołał sparować Kaczmarek.
Goście objęli prowadzenie w 12. minucie meczu. Z dystansu strzelał Vrdoljak, futbolówka najpierw odbiła się od Kosanovicia, potem od Żytki, przez co Kaczmarek z trudem wybił piłkę w bok, gdzie niepilnowany Manu zdobył pierwszą bramkę dla warszawskiej drużyny w tym sezonie. Cracovia szansy na wyrównanie nie wykorzystała zaledwie dwie minuty później. Michał Żewłakow w prostej sytuacji stracił piłkę na rzecz Ntibazonkizy, napastnik krakowian starał się z ostrego kąta pokonać Skabę, lecz uderzył wprost w niego.
Legioniści mogli podwyższyć prowadzenie kilka minut później, kiedy po ograniu Kosanovicia w doskonałej sytuacji pomylił się Danijel Ljuboja. Rozgrywający dzisiaj bardzo dobre zawody Manu swoją drugą bramkę zdobył w 24. minucie. Janusz Gol tuż przed polem karnym Cracovii w prosty sposób odebrał piłkę Mateuszowi Żytce, początkowo jego strzał zablokowali jeszcze defensorzy, jednak ostatecznie Manu płaskim uderzeniem po raz drugi pokonał golkipera Cracovii.
Kwadrans przed zakończeniem pierwszej połowy spotkania Saidi Ntibazonkiza posłał znakomite podanie za linię obrony do Koena van der Biezena, ale Holender nieatakowany nie zdołał trafić w piłkę. Przez kolejne minuty gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, obie drużyny nie stwarzały sobie już tylu okazji podbramkowych co przez pierwsze 20 minut.
Dopiero w 40. minucie Wawrzyniak podał do w pole karne do Michała Żyro, ten z obrońcą na plecach zdołał się odwrócić i oddać groźny strzał, który nogami odbił Kaczmarek. Chwilę później w odpowiedzi z dystansu Skabę starał się zaskoczyć Krzysztof Nykiel, lecz bramkarz gości pewnie złapał piłkę.
Kilka minut później Ntibazonkiza przytomnie wycofał piłkę do Mateusza Bartczaka, ten uderzył bardzo mocno, jednak minimalnie obok słupka bramki strzeżonej przez Skabę. Golkiper gości musiał wykazać się kilka chwil później, kiedy Ntibazonkiza zwiódł w polu karnym Wawrzyniaka i oddał niebezpieczny strzał na jego bramkę. Tuż przed końcem pierwszych 45 minut z rzutu wolnego bardzo dobrze uderzył Danijel Ljuboja i Kaczmarek z najwyższym trudem wybił futbolówkę na rzut rożny.
Po zmianie stron obraz gry nie zmienił się, spotkanie wciąż stało na wysokim poziomie. Pierwszy sygnał do ataku strzałem z dystansu dał Vrdoljak, ale piłka przeleciała obok prawego słupka. W 57. minucie kontratak Legii prawą stroną wyprowadził Manu, podał do biegnącego w środku pola Vrdoljaka, ten dograł w tempo do Radovicia, lecz jego uderzenie pewnie złapał Wojciech Kaczmarek.
Dziesięć minut później legioniści zdobyli trzecią bramkę, a tym razem na listę strzelców wpisał się wprowadzony w przerwie Miroslav Radović. Serb bardzo dobrze wyszedł do długiego podania od Michała Żewłakowa, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Cracovii, ten obronił jego pierwszy strzał, jednak wobec dobitki był już bezradny.
W 77. minucie po raz pierwszy na boiskach ekstraklasy pojawił się Izraelczyk Moshe Ohayon, który zastąpił Janusza Gola. Siedem minut przed końcem meczu w pole karne Cracovii wbiegł wprowadzony chwilę wcześniej Michal Hubnik, ale w ostatniej chwili niebezpieczeństwo zdołali zażegnać defensorzy gospodarzy.
W doliczonym czasie gry strzał z dystansu oddał Saidi Ntibazonkiza i piłka po odbiciu się od słupka ostatecznie zaskoczyła interweniującego Skabę.
Autor: fanatic