|
Warszawa - Sobota, 10 września 2011, godz. 18:00 Ekstraklasa - 6. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (0) |
|
Podbeskidzie Bielsko-Biała
- 24' Górkiewicz
- 45+1' Patejuk
| 2 (2) |
Sędzia: Tomasz Musiał Widzów: 18500 Pełen raport |
|
|
Obecność na Żylecie zobowiązuje
Piłkarze Legii w słabym stylu przegrali drugi mecz przed własną publicznością, tym razem z beniaminkiem z Bielska-Białej. Niestety do poziomu zawodników dostosowali się kibice. "Levi" po meczu słusznie zauważył, że fani nie mogą mieć pretensji do piłkarzy, tylko do samych siebie. Niestety, tym razem to my przegraliśmy ten mecz...
Zasady Żylety
Po wielu meczach można było pisać, że to fani z Łazienkowskiej wygrywali spotkania za piłkarzy. Tym razem, gdybym tak napisał (w przypadku wygranej oczywiście), mijałoby się to z prawdą. Wiele osób nadal nie wie, po co przychodzi się na Żyletę i albo niech diametralnie zmienią swoje podejście, albo trybunę. W naszym młynie nie ma miejsca dla lanserów, którzy "za zasługi" czy przez swoją "kumatość" mogą sobie siedzieć na tyłku i oglądać mecz. Najlepiej niech każdy z Was spojrzy teraz w lustro i powie, że dał z siebie sto procent. Rośnie nos, jak u pinokia?
Nic o nas bez nas!
Przed meczem z Podbeskidziem przed wejściem na stadion rozdawany był pierwszy numer dwutygodnika "Kibol". Przy okazji zbierano podpisy pod obywatelskim projektem nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Miejmy nadzieję, że szybko uzbieramy 100 tysięcy podpisów i pokażemy rządzącym, że nie godzimy się na najgorsze w Europie ustawy. Nic o nas bez nas!
Tylko zwycięstwo/a
Przed meczem "Levi" podziękował kibicom obecnym przed dwoma tygodniami na Okęciu za świetne zachowanie, do którego nie mogły przyczepić się nawet nastawione wrogo do nas (kiboli) media. Szkoda, że późniejsze słowa prowadzącego doping na Łazienkowskiej nie trafiły do kibiców i zapału starczyło na kilkanaście minut. Przed meczem przypominano piłkarzom, że dla nas liczy się tylko zwycięstwo - zarówno w meczu z beniaminkiem z Bielska, jak i spotkaniu z DyskoPolo Grodzisk Konwiktorski.
Nagrody od klubu za wicemistrzostwo Polski otrzymali piłkarze Legii z rocznika 1997. Ci z pucharem podbiegli do Żylety i odśpiewali z nią "Warszawę". Wszyscy mamy nadzieję, że wkrótce niektórzy z nich będą mieli okazję zadebiutować w pierwszym zespole Legii.
Mobilizacja nie pomogła
Na początku nie było jeszcze źle. Z perspektywy całego meczu, nawet nieźle. Szkoda tylko, że z każdą minutą fani tracili wigor. Po stracie pierwszej bramki jeszcze szybko się pozbieraliśmy. Druga, stracona tuż przed przerwą, padła gdy cały stadion tańczył walczyka labada. Szkoda, że równie radośnie do piłki nie podskoczył Wawrzyniak, kryjący strzelającego przewrotką zawodnika. W przerwie "Levi" indywidualnie mobilizował kibiców z Żylety. Niestety i tym razem jego wysiłki spełzły na niczym. Z perspektywy gniazda przydałoby się kilkaset butów do rozdania osobom, które nie dawały z siebie nie 100, ale nawet 30 procent.
Klask, klask, klask
Świetnie było tylko przez ok. 10 minut drugiej połowy. Wtedy też Legia strzeliła kontaktową bramkę i fani liczyli, że piłkarze pójdą za ciosem. Fajnie wychodziła nam tego dnia pieśń "Legia, Legia, Legia, Legia gol (klask, klask klask), Legia gol (klask, klask klask), Legia goool", przy której wszyscy równo klaskali, szczególnie środkowe "trójki". Dobrze też wychodziło "Do boju Legio marsz" czy "Legia gol allez allez". Dobrze, ale do perfekcji było nam wyjątkowo daleko.
Przyjezdni
Kibice gości do Warszawy przyjechali w ok. 270 osób, w tym GKM Grudziądz (20), z dwiema flagami (jedną z nich stracili po meczu na rzecz BKS-u). Klub zapłacił im za bilety, zaś sami musieli opłacić jedynie zorganizowany transport. Fani TSP dopingowali głównie wtedy, gdy Żyleta zmieniała repertuar. Mieli długie przerwy. Legioniści od samego początku jednoznacznie (negatywnie) odnosili się do gości, odśpiewując m.in. "Deszcze niespokojne" czy "Jazda z k...". Nic dziwnego, skoro z Legią mocno sympatyzuje od lat BKS Bielsko. Bielszczanie obecni byli w dobrej grupie z Zagłębiem Sosnowiec, na naszej trybunie. Warto podkreślić, że dobre relacje pomiędzy BKS-em a Legią podkreślała nie tylko wisząca na Żylecie flaga, ale i skandowanie w II połowie meczu "BKS Bielsko". Naprawdę głośno było także przy okazji pieśni "Legia i Zagłębie, Zagłębie i Legia...".
Niestety, mimo mobilizacji na trybunach ("Jesteśmy z wami", "Gramy do końca"), piłkarzom nie udało się zdobyć choćby wyrównującej bramki. Po końcowym gwizdku sędziego część osób zaczęła gwizdać na piłkarzy. Od razu zareagował "Levi", który uzmysłowił kibicom, że nie mają podstaw by wypominać piłkarzom porażkę, bowiem sami nie dali z siebie zbyt wiele. To w sumie najsmutniejsze z całego dzisiejszego meczu przy Łazienkowskiej. Od dawna bowiem nie dopingowaliśmy tak słabo.
Po meczu do kibiców podbiegło kilku zawodników, którzy podziękowali za doping i okrzyki "Jesteśmy z wami". Znowu trochę trzeba było czekać aż gracze podeszli przybić piątki. Miejmy nadzieję, że w odmiennych nastrojach będziemy kończyli najbliższe spotkania.
Teraz do Eindhoven
Przed nami wyjazd do Eindhoven. Miejmy nadzieję, że wszyscy którzy jadą do Holandii, nie będą szczędzili gardeł przed 90 minut. Na pseudo derby nie jedziemy, bowiem jak zwykle liczba biletów przeznaczona dla nas jest na tyle śmieszna, że dziewczęta będą bawić się same.
Frekwencja: 18500
Kibiców gości: 270
Flagi gości: 2
Doping Legii: 6,5
Doping Podbeskidzia: 5
Autor: Bodziach