|
Warszawa - Niedziela, 18 września 2011, godz. 17:00 Ekstraklasa - 7. kolejka |
|
Polonia Warszawa
|
2 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (1) |
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz) Widzów: 6000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Maciej Skorża (trener Legii): Na pewno bardzo nam zależało, żeby dziś zagrać dobre spotkanie i wygrać, ale tak było tylko w pierwszej połowie. W drugiej zabrakło nam koncentracji. Druga porażka z rzędu boli nas, ale musimy się jak najszybciej po niej pozbierać. Nie potrafiliśmy dziś dobrze asekurować się w polu karnym przy obydwu bramkach. Polonia chciała nas zdominować fizycznie, więc szukałem takiego ustawienia, żeby zawodnicy podjęli walkę. W pierwszej połowie wyglądało to dobrze. Gdybyśmy zdobyli jeszcze jedną bramkę, ten mecz zakończyłby się co najmniej remisem.
Jakub Kosecki jest gotowy do gry, ale uznałem, że w tym meczu nie za bardzo mógłby sobie poradzić.
Czy zdecydowalo zmęczenie? Myślę, że chodziło bardziej o koncentrację. Jeśli chcemy rywalizować o mistrzostwo, trzeba dawać z siebie więcej. Liczyłem, że wykażemy więcej determinacji.
Przełomowym momentem było gapiostwo i utrata bramki na 1-1. To nas załamało. W przerwie liczyliśmy, że sytuację uda się jeszcze opanować, bo w końcówce pierwszej połowy utraciliśmy kontrolę nad meczem. Być może rzeczywiście przespałem moment zmian - być może powinienem zrobić je wcześniej.
Marek Zub (II trener Polonii): Polonia i Legia to zespoły podobne piłkarsko, ale zupełnie inaczej funkcjonujące na boisku. My musieliśmy podjąć heroiczną walkę. Podstawowym elementem, który zadecydował o naszej wygranej było to, że Legia w końcowej fazie meczu odczuła mecz pucharowy z PSV. Spotkanie było bardzo wyrównane. Zachowaliśmy więcej energii i agresji, i to było przyczyną naszego zwycięstwa. Miałem kontakt z Jackiem Zielińskim, ale nie musieliśmy non stop się konsultować.
Do przerwy Legia panowała w większości fragmentów gry na boisku, ale gra mecze co trzy dni i to zdecydowanie musi się "odbić".
Michał Żewłakow: Przy pierwszej bramce poślizgnąłem się. Polonia zagrała w zasadzie dwie takie same akcje - długa piłka w pole karne, dogranie i wbiegający zawodnik strzela gola. W obu tych akcjach bramkowych popełniliśmy błędy, przez co straciliśmy trzy punkty. To nie był piękny, porywający mecz. Mieliśmy przewagę w pierwszej połowie. W drugiej części przewagę osiągnęła Polonia i udokumentowała ją dwoma bramkami. Denerwują nas łatwo tracone bramki. Od jakiegoś czasu nie potrafimy zagrać meczu czystego z tyłu, bez jakiegokolwiek prostego błędu.
Inaczej sobie wyobrażałem powrót tutaj, to, jak będzie toczył się ten mecz i w jakim humorze będę po jego zakończeniu. Sami żeśmy sobie coś takiego urządzili i sami będziemy musieli sobie z tym poradzić, żeby przybywało punktów i żeby humory były lepsze. Na razie nie jest dobrze - czekamy na następne mecze. Co teraz zrobić? Najprościej chyba wygrać jakiś mecz i spróbować znowu piąć się w górę, natomiast wydaje mi się, że trzeba się chyba wkurwić i opierdolić wzajemnie, powiedzieć sobie trochę męskich słów, bez obrażania i zacząć od zera.
Maciej Rybus: W pierwszej połowie to nasz zespół prowadził grę. Na boisku było dużo walki. Stworzyliśmy kilka dogodnych sytuacji, które powinniśmy byli wykorzystać. Myślę, że gdybyśmy strzelili bramkę na 2-0, to byłoby "pozamiatane". W drugiej odsłonie meczu zaprezentowaliśmy się tak, jakbyśmy byli zupełnie inną drużyną. Graliśmy kompletnie inaczej, a mieliśmy grać tak jak w pierwszej połowie, czyli ostro i agresywnie. Przedmeczowe założenia realizowaliśmy jedynie przez pierwsze 45 minut spotkania, a w pojedynku derbowym nie da się tak grać. Nie da się wygrać, grając dobrze tylko przez jedną połowę.
Pięć czy sześć razy oponenci faulowali mnie na boisku i pan sędzia, którego danych personalnych nie znam, śmiał się ze mnie i z sytuacji, w których mnie faulowano. Podejmował on według mnie dziwne decyzje. Nasz zespół obejrzał cztery czy pięć żółtych kartek od arbitra. Z kolei Polonia nie wiem czy została choćby jedną ukarana, a grała tak samo ostro jak my. Zupełnie tego nie rozumiem.
Janusz Gol: Prowadziliśmy do przerwy 1-0. Potem chyba za bardzo się cofnęliśmy i przez to straciliśmy bramki. Druga połowa zupełnie nam się nie ułożyła i w rezultacie przegraliśmy to spotkanie. Nasza ligowa sytuacja robi się niezbyt ciekawa, ale musimy grać dalej. Musimy przełknąć tę gorzką pigułkę i skoncentrować się na kolejnych meczach.
Po pierwszej połowie powinniśmy byli prowadzić więcej niż jednym golem. Być może zabrakło dopełnienia pewnych piłkarskich formalności na boisku...
Porażka – i to zwłaszcza w meczu derbowym – na pewno nas boli. Myślę, że nasi kibice z pewnością nas wspierali i byli z nami. Żałuję, że ten mecz nie poszedł po naszej myśli.
Trudno mi tak naprawdę powiedzieć, co się z nami ostatnio dzieje na boisku – gramy w Lidze Europy, w zasadzie co trzy dni rozgrywamy jakieś spotkanie...
Polonia zaskoczyła nas agresywną grą. Przeciwnicy starali się nam uprzykrzać życie. My wprawdzie próbowaliśmy się im odgryzać, lecz to oni wygrali to spotkanie.
Będziemy chcieli jak najszybciej zapomnieć o tym pojedynku. Trener obejrzy na wideo cały mecz, a potem wspólnie omówimy przeanalizowany przez niego materiał.
Jakub Rzeźniczak: Do momentu, w którym Polonia doprowadziła do remisu 1-1, gra była całkiem wyrównana, a nasz zespół prezentował nie najgorszy futbol. W drugiej połowie popełniliśmy jednak serię błędów, którą drużyna z Konwiktorskiej wykorzystała, strzelając zwycięską bramkę.