Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Czwartek, 29 września 2011, godz. 21:05
Liga Europy - Faza grupowa 2. mecz
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 67' Ljuboja
  • 72' Komorowski (k)
  • 90' Radović
3 (0)
Herb Hapoel Tel Awiw Hapoel Tel Awiw
  • 34' Tamuz
  • 79' Al Lala
2 (1)

Sędzia: Said Ennjimi
Widzów: 21217
Pełen raport

Brawo za walkę, brawo za wynik!

Legia Warszawa w ramach drugiej serii spotkań w Grupie C Ligi Europy wygrała na własnym stadionie z Hapoelem Tel Awiw 3-2. Bramki dla polskiej drużyny zdobyli Danijel Ljuboja, Marcin Komorowski i Miroslav Radović, dla gości trafiali Toto Tamuz oraz Mehran Lala.

Przez pierwsze momenty spotkania Legia starała się narzucić rywalom swój styl gry. Już w 2. minucie odważną akcję środkiem pola przeprowadził Ariel Borysiuk, ale zamiast podać do niepilnowanego na skrzydle Macieja Rybusa, dał łatwo sobie odebrać piłkę. Niedługo potem piłka po mocnym strzale z dystansu lewą nogą Jakuba Wawrzyniaka poszybowała minimalnie obok bramki strzeżonej przez Apoula Édela. W 13. minucie Ivica Vrdoljak przytomnie rozegrał futbolówkę na prawą stronę do Miroslava Radovicia, ten płasko dośrodkował w pole karne, lecz Danijel Ljuboja nie potrafił skutecznie wykończyć akcji. Blisko kwadrans po rozpoczęciu gry Hapoel powinien objąć prowadzenie. Dokładnym krosowym podaniem popisał się Toto Tamuz, niepokryty w szesnastce Legii znalazł się Nosa Igiebor, jednak jego mocne uderzenie zdołał odbić Dušan Kuciak.

W 24. minucie z rzutu wolnego groźnie strzelał wprowadzony kilkanaście minut wcześniej Salim Tuama i ponownie bardzo dobrą interwencją popisał się słowacki bramkarz. Chwilę potem z ostrego kąta uderzał Radović, ale znów nie dał się pokonać urodzony w Kamerunie golkiper gości. Hapoel mimo wszystko stwarzał w tym spotkaniu dużo lepsze wrażenie. Po dwóch kwadransach Toto Tamuz z łatwością przedostał się w pole karne warszawian, którzy zdołali go dosłownie w ostatniej chwili zablokować. Gracze z Tel Awiwu dopięli swego w 34. minucie, gdy na listę strzelców wpisał się wspomniany wcześniej Tamuz. Nigeryjski napastnik wykorzystał dobre dośrodkowanie ze skrzydła, a także błąd w kryciu Komorowskiego do spółki z Wawrzyniakiem i głową otworzył wynik.

Kilka minut przed przerwą Legia po raz pierwszy mogła zdobyć gola. Z dystansu bardzo dobrze prawą nogą strzelał Maciej Rybus, jednak końcami palców futbolówkę na rzut rożny zdołał wybić Édel. Swoją szansę w jednej z ostatnich akcji w pierwszej odsłonie miał jeszcze Radović, lecz w dobrej sytuacji zdecydowanie zbyt długo zwlekał z oddaniem uderzenia i ostatecznie skutecznie zablokowali go defensorzy. Po pierwszej połowie, w której Legia zaprezentowała się wręcz fatalnie, zasłużenie przegrywała z Izraelczykami. Podopieczni Macieja Skorży stworzyli sobie raptem jedną groźną okazję do zdobycia gola, więc nie może również dziwić fakt, iż po pierwszych 45 minutach najlepszym graczem gospodarzy był bramkarz - Dušan Kuciak.

Niedługo po zmianie stron Hapoel doszedł do kolejnej bramkowej sytuacji. Znajdujący się w polu karnym Legii Toto Tamuz dostał dobre podanie z prawej flanki od jednego z partnerów, ale nie do końca wiedział jak zakończyć akcję i finalnie piłkę odebrali mu obrońcy "wojskowych". W odpowiedzi po indywidualnym rajdzie Artura Jędrzejczyka i dobrym dorzuceniu przez niego futbolówki na szósty metr niecelnie głową strzelał mało dzisiaj widoczny Danijel Ljuboja. Przez kolejne minuty na boisku niewiele się działo, żadna z jedenastek nie potrafiła poważnie zagrozić rywalowi.

Dopiero w 65. minucie raz jeszcze przebudził się Ljuboja. Doświadczony napastnik prawie natychmiast z powietrza uderzył po podaniu z autu, jednak z największym trudem obronną ręką z opresji wyszedł Apoula Édel. Kilkanaście sekund później Serb udowodnił mimo wszystko swoją wartość, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pięknym strzałem głową nie dał szans byłemu koledze z francuskiej Ligue 1. Legia po tej bramce diametralnie zmieniła swoją grę i od razu rzuciła się do huraganowych ataków. Efekt tego był piorunujący, bowiem w 71. minucie arbiter podyktował dla gospodarzy rzut karny po faulu Igiebora na Radoviciu. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Marcin Komorowski, kopnął mocno pod poprzeczkę i wprowadził stadion przy ulicy Łazienkowskiej w prawdziwą euforię.

Ta radość nie trwała długo. Nigeryjczyk Nosa Igiebor zrehabilitował się dobrą akcją środkiem pola, mocno strzelił na bramkę Kuciaka, ten odbił futbolówkę przed siebie wprost do Mehrana Lali, który głową doprowadził do remisu. Legia starała się odpowiedzieć i ambitnie walczyła o pierwsze zwycięstwo w fazie grupowej Ligi Europy. W 80. minucie Édel na raty odbił bardzo mocny strzał zza pola karnego Danijela Ljuboji. Kilka minut później Radović przejął podanie jednego z defensorów Hapoelu do bramkarza, jednak nieco źle opanował piłkę i ostatecznie nie zdołał wyjść sam na sam z bramkarzem przeciwników.
W 89. minucie meczu Danijel Ljuboja posłał znakomite prostopadłe podanie do Radovicia, serbski pomocnik stanął oko w oko z bramkarzem Hapoelu, spokojnie położył go zwodem na ziemi i pewnie dał Legii trzecią bramkę.

W drugim równoległe toczącym się meczu tej grupy, Rapid Bukareszt przegrał na własnym stadionie z PSV Eindhoven 1-3.

[Tabela grupy C]
1.PSV264-1*
2.Legia233-3*
3.Rapid232-3
4.Hapoel202-4


Autor: Wiśnia