|
Warszawa - Niedziela, 2 października 2011, godz. 17:00 Ekstraklasa - 9. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
2 (1) |
|
Wisła Kraków
| 0 (0) |
Sędzia: Paweł Gil (Lublin) Widzów: 25165 Pełen raport |
|
|
Właśnie tak grają mistrzowie!
W hicie 9. kolejki ekstraklasy Legia Warszawa wygrała na własnym stadionie z Wisłą Kraków 2-0. Gole dla stołecznej drużyny zdobyli Danijel Ljuboja oraz Janusz Gol, a dwie asysty na swoje konto zapisał Maciej Rybus. Po tym spotkaniu legioniści awansowali na piąte miejsce w ligowej tabeli, a w ośmiu rozegranych jak dotąd meczach zdobyli 15 punktów.
W 8. minucie Ivica Iliev przedarł się prawą stroną w pole karne gospodarzy, po jego dośrodkowaniu piłka niespodziewanie odbiła się od nóg Michała Żewłakowa i omal nie zaskoczyła strzegącego bramki warszawian Dušana Kuciaka. W odpowiedzi po podaniu z rzutu wolnego Macieja Rybusa, głową minimalnie niecelnie strzelał Ivica Vrdolajk. Ambitny tego popołudnia Iliev szczęścia raz jeszcze spróbował w 11. minucie spotkania, kiedy jego groźne uderzenie w ostatnim momencie zdołali zablokować defensorzy Legii.
Przez kolejne minuty obie jedenastki nie potrafiły ani razu poważnie zagrozić bramce przeciwnika. Dopiero w 24. minucie z dystansu kąśliwy strzał Vrdoljaka na raty zdołał obronić Sergei Pareiko. Kilkanaście sekund później podopieczni Macieja Skorży dopięli już jednak swego i w pełni zasłużenie wyszli na prowadzenie. Miroslav Radović znakomitym podaniem wypuścił na lewej stronie Macieja Rybusa, pomocnik legionistów płasko dośrodkował w pole karne do Danijela Ljuboji, który pomimo problemów z opanowaniem futbolówki pokonał leżącego już na murawie estońskiego bramkarza krakowskiej Wisły.
Aktualny mistrz Polski został przez pierwsze dwa kwadranse całkowicie zdominowany. Gracze z Małopolski nie umieli poradzić sobie z dobrze dzisiaj zorganizowanym środkiem pola Legii oraz formacją obronną. W 28. minucie Ljuboja prostopadle dograł do wychodzącego na czystą pozycję Rybusa. 22-latek popędził w kierunku bramki gości, ale zamiast podawać do niepilnowanego na drugiej stronie Radovica, zdecydował się sam zakończyć akcję, lecz niestety niewiele się pomylił. Dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy Andraž Kirm wbiegł w szesnastkę Legii, jednak zbyt długo czekał z rozwiązaniem tej akcji i ostatecznie czysto piłkę spod nóg wygarnął mu Artur Jędrzejczyk.
Niedługo potem Miroslav Radović dostał na lewej flance dobre krosowe podanie od Danijela Ljuboji, Serb zszedł z piłką do środka i jego mocne uderzenie o kilkanaście centymetrów minęło słupek bramki Pareiki. W 41. minucie bardzo ładną samodzielną akcją popisał się Rybus, kiedy z łatwością mijał kolejnych rywali na swojej drodze, lecz po przebiegnięciu prawie połowy boiska strzelił niecelnie. Ten sam piłkarz stuprocentową okazję zmarnował kilka minut później, gdy będąc praktycznie nieatakowanym w polu karnym nie zdołał pokonać golkipera Wisły. W doliczonym czasie gry pierwszej odsłony Kuciak bardzo dobrze interweniował po strzale głową Davida Bitona, który skorzystał z dokładnego dogrania ze skrzydła od Dragana Paljicia.
Po zmianie stron okazji do wyrównania nie wykorzystał Kirm. Słoweniec po rzucie rożnym dostał piłkę na linii pola karnego, uderzył mocno z półwoleja, ale wprost w Dušana Kuciaka. Bramkarz Legii ponownie musiał się wykazać chwilę później, gdy strzelał z dystansu Cezary Wilk, piłka odbiła się po drodze jeszcze od Bitona i Słowak musiał z najwyższym trudem sparować futbolówkę ponad poprzeczkę. W 55. minucie po stałym fragmencie gry Macieja Rybusa bardzo niedokładnie z szesnastki krakowian uderzał Michał Żyro. Pół godziny przed końcem spotkania z dalszej odległości zaskoczyć Kuciaka starał się Gervasio Núñez, jednak Argentyńczyk swoją próbą nie sprawił zbyt wielu problemów rywalowi.
W 67. minucie Miroslav Radović wbiegł w pole karne Wisły, wziął na siebie dwóch obrońców rywala, odegrał do niepilnowanego Macieja Rybusa, którego strzał zdołał ponad poprzeczkę wybić Pareiko. Trzy minuty później Janusz Gol podwyższył prowadzenie Legii. Rybus popędził środkiem pola, nieatakowany dograł w tempo do wybiegającego na czystą pozycję partnera z drużyny, a ten uderzeniem po ziemi nie dał szans bramkarzowi mistrzów Polski na skuteczną interwencję.
Dziesięć minut przed końcem Ljuboja przeprowadził dwójkową akcję z Radoviciem, lecz odegranie tego drugiego do strzelca pierwszej bramki było minimalnie za słabe, przez co serbski snajper nie zdołał oddać strzału. Kilkadziesiąt sekund potem z ostrego kąta silnie przymierzył David Biton, jednak to nie był również jego dzień. W 85. minucie Izraelczyk jeszcze raz doszedł do bramkowej sytuacji, kiedy po podaniu z prawej strony boiska nieczysto trafił futbolówkę głową. W jednej z ostatnich akcji meczu szansę zmarnował jeszcze wprowadzony chwilę wcześniej Rafał Wolski, który będąc sam na sam z Pareiką nie trafił nawet w światło bramki.
Autor: Wiśnia