|
Warszawa - Sobota, 10 grudnia 2011, godz. 18:00 Ekstraklasa - 17. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
0 (0) |
|
Cracovia
| 0 (0) |
Sędzia: Hubert Siejewicz Widzów: 19341 Pełen raport |
|
|
Rachunek sumienia na zakończenie rundy
Meczem z Cracovią zakończyliśmy rok 2011 na własnym stadionie. Niestety pożegnanie wyglądało blado - zarówno pod względem wyniku na boisku, jak i naszej postawy na trybunach. Chociaż Żyleta wypełniła się prawie po brzegi, wiele osób nie rozumie chyba po co przychodzi się na tę właśnie trybunę.
Zbiórka na oprawę niedozwolona
Przed meczem niektóre gazety wyliczały od ilu dni Legia nie była liderem rozgrywek. Chyba wspomniane liczby zawróciły w głowach piłkarzom, bo ci nie stanęli na wysokości zadania i nie wygrali z jedną z najsłabszych drużyn naszej ekstraklasy, grając przez prawie pół godziny w przewadze jednego zawodnika. Niestety nie lepiej wypadli kibice, których ponad 19 tysięcy pojawiło się w sobotę przy Łazienkowskiej. Nieznani Sprawcy planowali przeprowadzić zbiórkę na oprawę meczów Ligi Europy na pozostałych trybunach, ale nie otrzymali na to zgody klubu.
Sporo bluzgów
Kibice gości do Warszawy wyruszyli autokarami. Już wcześniej było wiadomo, że wyjątkowo udało się im wykorzystać całą pulę wejściówek, z której spora część trafiła do ich przyjaciół z Poznania, Gdyni, Tychów i Konwiktorskiej. "Nożownicy" i "konfidenci" na jednym sektorze? To musiało skończyć się takimi, a nie innymi przyśpiewkami ze strony Żylety. Ponadto kilka razy w trakcie spotkania śpiewano "Każdy to powie, że są dwie k... w Krakowie". Bluzgi w naszym repertuarze pojawiały się wyjątkowo często. To jednak i tak nic przy tym, jaki procent przyśpiewek stanowiły bluzgi na rywala w przypadku przyjezdnych. Ci właściwie tylko wtedy mogli być słyszalni na pozostałych trybunach - pieśni sławiące Cracovię były śpiewane o wiele ciszej.
Cracovia w sektorze wywiesiła łącznie 15 flag, część z nich zmieniając po przerwie. Zawisły płótna wszystkich obecnych zgód "Pasów", a ich nazwy skandowano parokrotnie. Największe bluzgi poleciały, gdy przyjezdni pozdrawiali znaną ze "strzelania z ucha" na komendzie zgodę z Konwiktorskiej.
Potrzebny rachunek sumienia
Zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie mieliśmy raptem kilka przebłysków, kiedy doping wyglądał jak należy - m.in. "Hej Legia gol" w pierwszej połowie. Śpiewana była także świąteczna wersja piosenki "Legia gol, Legia gol, Legia gol", ale zwyczajnie nie miała mocy! Żeby nie było, to nie wina pieśni, a kibiców. Może niektórym pomyliły się trybuny? Na Żylecie jednym z obowiązków jest zdzieranie gardła na maksa. Czy aby na pewno każdy z Was może spojrzeć spokojnie w lustro i powiedzieć - tak, dałem z siebie wszystko, nie mam sobie nic do zarzucenia?
"(...) Pozdrawiamy was bracia za kratami, pamiętajcie tych kilka prostych słów...
W drugiej połowie na Żylecie zawisły trzy transparenty - "A. Fonfara powodzenia J(L)B", "Wesołych Świąt dla braci za kratami" i "Małolatów katujecie, a do 15 typa nie wyjdziecie - Polonia frajerzy!". Ten ostatni wyjątkowo nie spodobał się ochronie, która starała się zrobić wszystko, żeby wspomniany transparent zerwać z ogrodzenia. Bezskutecznie - płótno zostało na swoim miejscu do końca meczu. Cała Żyleta pozdrawiała także "Starucha", który to, że jest tam gdzie jest, zawdzięcza przede wszystkim konfiturom z KSP. Nie bez przyczyny, trzecia zwrotka pieśni "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina" brzmiała zdecydowanie głośniej od pozostałych.
Doping zrywami
Pod koniec spotkania, kiedy Legia atakowała, stadion zrywami budził się do śpiewów. Nieźle wychodziło "Ole ole", ale nie zawsze do dopingu włączał się cały stadion, co miało wpływ na końcowy efekt. I tak końcówka, w porównaniu z resztą spotkania, wypadła o niebo lepiej. Chyba zbyt wiele osób skupiało się na wydarzeniach na boisku, zamiast skoncentrować się, samemu z siebie dawać więcej. Gdy w końcu sędzia nie podyktował dla Legii karnego po kontrowersyjnej sytuacji, śpiewano wiadome pieśni pod adresem sędziów i PZPN. Nic to jednak nie dało - ci dalej machali chorągiewką gdy Ljuboja wychodził do piłek, a gdy wszyscy byli pewni, że będzie rzut karny dla Legii... pokazywali, że nic nie było.
Słabe zakończenie roku
Remis z Cracovią i przeciętny doping na trybunach to słabe zwieńczenie tego nie najgorszego w wykonaniu piłkarzy i kibiców roku. Teraz przed nami już tylko wyjazdowe spotkanie w Tel Awiwie i oczekiwanie na losowanie przeciwnika w 1/16 finału Ligi Europy. Po meczu co prawda publiczność nagrodziła zawodników za walkę, ale i tak wszyscy do domów rozchodzili się w nie najlepszych nastrojach.
Na koszu szansa na rehabilitację
Przed meczem na Żylecie sprzedawano bilety na spotkanie naszych koszykarzy w hali Koło. Wejściówki będą do kupienia także w niedzielę podczas meczu naszej drużyny przy Obrońców Tobruku. Pamiętajcie, dla fanatyków sezon kończy się dopiero 17 grudnia i jest jeszcze szansa, byśmy zrehabilitowali się za dzisiejsze nie najlepsze spotkanie w naszym wykonaniu.
P.S. Jeden z kibiców Legii, Przemek, na meczu z Cracovią zgubił złotą bransoletkę, która ma dla niego sentymentalne znaczenie. Dla znalazcy nagroda - kontakt redakcja@legionisci.com.
Frekwencja: 19341
Kibiców gości: 1400
Flagi gości: 15
Doping Legii: 6
Doping Cracovii: 4,5
Autor: Bodziach