|
Warszawa - Czwartek, 16 lutego 2012, godz. 19:00 Liga Europy - 1/16 finału |
|
Legia Warszawa
|
2 (1) |
|
Sporting Clube de Portugal
| 2 (0) |
Sędzia: Matej Jug Widzów: 27234 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Maciej Skorża (trener Legii): Jestem zadowolony z postawy drużyny i podejścia mentalnego - narzuciliśmy rywalowi walkę. Zadowolony jestem też z przebiegu gry. Nie cieszy mnie jednak wynik. Mogliśmy strzelić choć jedną bramkę więcej i mieć zaliczkę przed rewanżem. A tak musimy za tydzień strzelać gole. Szkoda, bo na początku drugiej połowy mieliśmy wiele akcji i mogło być nawet 3-0.
Po dzisiejszym spotkaniu jestem jednak optymistą. Wierzę, że w Portugalii stać nas na dobry wynik.
W meczach Ligi Europy, gdzie graliśmy dwumecze, u siebie zawsze remisowaliśmy. Nie pozostaje mi nic innego jak jechać do Lizbony z nadzieją na powtórzenie sierpniowego meczu z Moskwy.
Jestem zadowolony z postawy Jakuba Rzeźniczaka. Pierwszy raz zagrał na tej pozycji i wywiązał się ze swoich zadań dobrze. Wiem, że może grać jeszcze lepiej. Pamiętajmy jednak, że grał w meczu o dużą stawkę, a dodatkowo przed własną publicznością.
Z dobrego rytmu wypadł Jakub Kosecki, który pod koniec przygotowań nabawił się urazu. Wierzę jednak, że szybko wróci do dobrej formy. Pamiętajmy jednak, że Kosecki wchodził do gry w trudnej sytuacji. W lidze powinien mieć więcej okazji do pokazania się z dobrej strony.
Ricardo Sa Pinto (trener Sportingu): Jestem bardzo zadowolony z tego, co pokazaliśmy w dzisiejszym meczu. Legia zagrała bardzo dobrze – szczególnie w pierwszej połowie. Po przerwie było lepiej, bo więcej mogliśmy grać piłką. To było dla nas spotkanie o życie. Zapałem i wolą walki udało się nam osiągnąć wynik, który daje nam szansę na awans do kolejnej rundy. W przerwie nie krzyczałem na piłkarzy. Mówiłem im tylko, czego od nich oczekuję. Zrozumieli to i zaczęliśmy grać lepiej. Zmiany w przerwie były spowodowane faktem, że piłkarze, którzy zeszli nie pasowali do stylu gry, który narzuciła Legia. Musiałem jakoś odpowiedzieć na dobrą postawę gospodarzy.
Sam mecz był zaciętym widowiskiem. Gratuluję Legii, bo postawiła nam trudne warunki. Ważne jest, że w tych warunkach atmosferycznych udało się nam stworzyć wielkie widowisko z męską grą. Dodam jednak, że obie strony zagrały bardzo fair.
Nie zgadzam się, że sędziowie nas skrzywdzili. Co prawda słyszałem, że drugi gol dla Legii padł po spalonym. Można mieć też pretensje o jedną z akcji w polu karnym gospodarzy, gdy mógł być rzut karny dla nas. Ale absolutnie nie mam pretensji do arbitra. Taka jest piłka i nie zawsze da się wszystko dobrze ocenić.
Nie mogę też nie docenić kibiców Legii, którzy zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Chciałbym, żeby i nasi fani potrafili zachować się w podobny sposób, jak kibice z Łazienkowskiej. Mam nadzieję, że za tydzień i u nas będzie wspaniała atmosfera i wsparcie od pierwszej do ostatniej minuty.
Maciej Rybus: Na pewno dziś mogło być dużo lepiej, bo wiedzieliśmy, że możemy ten mecz wygrać. Z przebiegu gry mieliśmy więcej stuprocentowych sytuacji niż Sporting, ale niestety nie dowieźliśmy zwycięstwa do końca. Szkoda, bo jest nadal ogromna szansa na awans. Nie grało mi się dziś z ciężkim sercem, bo nie myślałem o tym, że zaraz odchodzę. Chciałem dać z siebie wszystko i trochę żałuję, że tylko 60 minut przebywałem na murawie. Jednak sam poprosiłem o zmianę, bo bolała mnie noga po jednym ze starć i nie chciałem ryzykować poważniejszego urazu.
Stwierdzenie o tym, że nie widać po nas, że dopiero zaczynamy rundę wiosenną, a Sporting jest cały czas w grze, świadczy o tym, że dobrze przepracowaliśmy zimowe zgrupowania. Jedynie możemy tylko żałować, że nie odbył się mecz o Superpuchar, bo byłoby to świetne przetarcie przed spotkaniem w Lidze Europy. Mecze sparingowe, to mimo wszystko nie to samo. Niemniej jednak uważam, że jak na pierwszy mecz o stawkę po dłuższej przerwie, nie było źle.
Michał Żyro: Za grę można nas pochwalić, ale za wynik trochę mniej. Jednak przed Moskwą też wszyscy mówili, że jesteśmy na straconej pozycji, więc możemy się trochę tym usprawiedliwiać. Szkoda, że straciliśmy dwie bramki i to u siebie, bo były to po prostu głupie straty. W rewanżu wystarczy wygrać skromnie 1-0 i wierzę, że tak też się stanie. Owszem, mogliśmy zrobić większy krok do awansu już teraz zdobywając więcej niż dwa gole, bo były ku temu okazje. Jednak to będzie również dobra nauczka na przyszłość, że na tym poziomie trzeba wykorzystywać maksymalnie nadarzające się szanse, bo rywale bywają bezlitośni.
Na pewno nierówne boisko nie stanęło mi na przeszkodzie w zdobyciu bramki. Nie można się tym tłumaczyć. Po prostu chciałem uderzyć obok bramkarza, a przecież on po to jest, żeby bronił i tak też się tym razem stało. Być może powinienem strzelać o ułamek sekundy wcześniej, ale będę kalkulował to na jutrzejszej analizie.
Z pewnością Sporting jest w naszym zasięgu. Tym bardziej, że nie zagrali dziś piorunującego meczu. Osobiście jestem dobrej myśli i uważam, że jesteśmy na dobrej drodze, aby powalczyć o awans. Teraz skupiamy się na potyczce z Górnikiem, a na ekipę z Lizbony przyjdzie później czas.
Jakub Rzeźniczak: Jeśli patrzeć na wcześniejsze dwumecze czy to z Gaziantepsporem, czy Spartakiem, to w obu remisowaliśmy u siebie, a wygrywaliśmy na wyjeździe. Oby tak samo było w Portugalii. Co do meczu, to na pewno szkoda dwóch straconych goli, tym bardziej, że goście nie szturmowali ciągle bramki Dusana. Owszem, Michał Żyro i Danijel Ljuboja mogli sprawić, że inaczej potoczyłoby się to spotkanie, ale ostatecznie jest 2-2 i na pewno nie załamujemy rąk.
Co przed rewanżem? Najpierw chcemy się skupić na Górniku Zabrze, bo to równie ważne spotkanie dla nas i dopiero od poniedziałku będziemy myślami w Lizbonie. Na pewno Sporting ma w swych szeregach wielu ciekawych zawodników, choć ostatnie wyniki na to nie wskazują. Zresztą druga bramka pokazała, że są świetnie wyszkoleni technicznie i mają ogromne możliwości.
Jakub Wawrzyniak: Na pewno jest duży niedosyt. Szczególnie szkoda tych sytuacji sam na sam. Druga bramka na 2-2 fenomenalna i można powoli szukać analogii do meczu ze Spartakiem Moskwa. Jednak nie mamy nic przeciwko, żeby historia się powtórzyła. Tym bardziej, że wydaje mi się, że mogliśmy wyjść z tego meczu zwycięsko, bo były ku temu okazje. Natomiast niewiele też zabrakło, żeby nie dopuścić do zdobycia obu goli przez gości. Jednak nie czujemy się załamani, bo czuję, że każdy ma świadomość, że w rewanżu możemy wywalczyć awans. Czego nie udało się zrobić w Warszawie, może się udać w Lizbonie.
To była moja pierwsza bramka zdobyta w europejskich pucharach. Poniekąd jest ona efektem przygotowań do rundy wiosennej, bo regularnie ćwiczymy stałe fragmenty gry. Dziś potwierdziliśmy, że jest to nasz silny punkt i mam nadzieję, że nawet odejście Maćka Rybusa niewiele zmieni w tej kwestii.
Ivica Vrdoljak: Sporting na pewno jest świetną drużyną, ale póki co przeżywają kryzys, bo na ostatnich dwanaście spotkań tylko dwukrotnie wygrywali. Oni szukają swojej dobrej formy, ale my musimy się skupić na sobie. Dziś pokazaliśmy, że możemy i potrafimy grać z takimi drużynami. Na pewno w Lizbonie będziemy chcieli wygrać i awansować do 1/8 finału. Jednak jest to pokłosiem obu zimowych zgrupowań, na których ciężko pracowaliśmy, aby być gotowym na takie mecze. Mam nadzieję, że w następnych meczach będziemy mieli nieco więcej szczęścia, bo ten stracony gol na 2-2 naprawdę mnie całkowicie zaskoczył. Teraz musimy myśleć o Górniku Zabrze, bo przecież dla nas najważniejsze jest mistrzostwo Polski.
Dusan Kuciak: Wynik 2-2 może nie należy do wymarzonych i może być ciężko wygrać w Lizbonie. Aczkolwiek jeśli udało nam się wygrać w Moskwie w podobnych okolicznościach, to możemy to powtórzyć w Portugalii. Uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie. Pierwszą bramkę puściłem po stałym fragmencie gry i chcę ją ponownie zobaczyć na wideo. Natomiast drugie trafienie dla gości to było po prostu szczęście. Nie można powiedzieć, że Sporting zagrał słabo, choć nie miałem zbyt dużo pracy. Po prostu my zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Oczywiście, gdybyśmy wygrali, byłoby lepiej, ale powtarzam, że na wyjeździe nie jesteśmy bez szans.
Janusz Gol: Przyznam szczerze, że nie wiem czy bramce, którą zdobyłem był spalony czy nie, bo jej nie analizowałem. Niemniej jednak mam nadzieję, że strzeliłem ją zgodnie z zasadami. Na pewno cieszy świetne podanie Rafała Wolskiego, bo po nim nie pozostało mi nic innego, jak tylko dostawić nogę i wpakować futbolówkę do siatki. Na pewno nie ma łatwych spotkań na tym etapie Ligi Europy. I tak większość ludzi skazywało nas na porażkę, a pokazaliśmy, że mamy charakter i potrafimy grać w piłkę. Jednak w Lizbonie musimy zaprezentować się znacznie lepiej, jeśli chcemy awansować.