|
Warszawa - Sobota, 3 marca 2012, godz. 15:45 Ekstraklasa - 20. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 24' Wolski
- 73' Kucharczyk
|
2 (1) |
|
ŁKS Łódź
| 0 (0) |
Sędzia: Daniel Stefański Widzów: 20424 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Andrzej Pyrdoł (trener ŁKS-u): Przyjechaliśmy do Warszawy nie po wygraną, a po jakikolwiek punkt. Po meczu muszę powiedzieć, że wygrała drużyna lepsza. Widać było, że rywale są lepsi, lepiej przygotowani i przeprowadzają akcje lepsze niż my. Mieliśmy jedną okazję, ale Marek Saganowski trafił w poprzeczkę. To była taka nasza iskierka nadziei. Nie zmienia to faktu, że Legia miała zdecydowanie więcej okazji i po błędach naszych zawodników, i po własnych akcjach. Dziękuję swoim piłkarzom, bo na tej trudnej murawie nie grało się łatwo. Legia idzie do góry, a my dołujemy. Żartobliwie mogę powiedzieć, że chciałbym odwrócić tabelę. Legii życzę już tylko samych wygranych.
Maciej Skorża (trener Legii): Wygraliśmy, i to jest najważniejsze. ŁKS to nieprzyjemny przeciwnik, a dziś obu stronom nie sprzyjała murawa. Jednak to my byliśmy lepsi. Łodzianie mają w składzie dobrych piłkarzy i zagrali dziś dobrze. Na szczęście Marek Saganowski trafił tylko w poprzeczkę, bo mogło być niewesoło. Cieszy wygrana u siebie, bo przed naszą publicznością chcemy zwyciężać i grać efektownie. Dobrze więc, że po wygranej ze Śląskiem Wrocław znów wygraliśmy.
Staram się stopniowo wprowadzać do drużyny nowych graczy. Tydzień temu zadebiutował Nacho Novo. Dziś jedną połowę zagrał Ismael Blanco. Obydwaj zawodnicy muszą jeszcze potrenować z nami i przyzwyczaić się do polskiej piłki. Blanco zagrał dziś dobrze i, jak można było zobaczyć, grał aż na trzech pozycjach. Uważam, że będziemy mieli z niego pożytek.
Miroslav Radović opuszczał dziś boisko zdenerwowany. To bardzo ambitny piłkarz i chciałby grać tak dobrze, jak przed kontuzją. Wiem jednak, że potrzeba cierpliwości i wierzę, że "Rado" wróci do wysokiej dyspozycji.
Michał Kucharczyk: Tym razem to my młodzi strzelaliśmy bramki, ale cała drużyna na nie mocno pracowała; choć na takim Śląsku Wrocław to starsi zawodnicy zdobywali gole i pociągnęli Legię do zwycięstwa. Mieliśmy wcześniej problemy, by wygrywać z teoretycznie słabszymi rywalami, ale obecnie jesteśmy tak zdeterminowani, by odnosić kolejne zwycięstwa, że nie będzie już z tym problemu.Jutro gra Śląsk i pewnie każdy z nas obejrzy ten mecz, ale nie będziemy liczyć, że stracą jutro punkty w Łodzi. Dla nas najważniejsze jest już spotkanie z Podbeskidziem i to na nim będziemy się koncentrować.
Janusz Gol: Cieszy zwycięstwo, tym bardziej, że było ciężko, bo ŁKS postawił nam ciężkie warunki. Łodzianie zagrali cofnięci i trudno było im coś zrobić, tym bardziej na takiej murawie. Myślę, że nie byliśmy dziś rozluźnieni. To ŁKS grał bardzo twardo i nie do końca mogliśmy grać nasz futbol "na tak". Zdobyliśmy dwie bramki, zdobyliśmy trzy punkty i bardzo się z tego cieszymy.
Michał Żewłakow: Tego typu mecze dla Legii są zawsze bardzo trudne. My sobie jeszcze czasami nie potrafimy ułożyć tego wszystkiego mentalnie i po dobrym meczu w pucharach czy efektownych wygranych w lidze przychodzi następna kolejna, gdy musimy zagrać z drużyną słabszą i mamy wtedy problemy. Tak to jest, że nie zawsze mecze się układają dobrze od początku, a wszyscy są uśmiechnięci i zadowoleni. Na początku było nerwowo, ale przetrzymaliśmy to. Strzeliliśmy pierwszą bramkę, po przerwie dołożyliśmy drugą. Gdybyśmy jednak strzelili jeszcze parę goli więcej, to ŁKS też nie mógłby mieć pretensji. Bardzo nas cieszą te punkty, bo dzięki nim pniemy się w górę tabeli.
Dusan Kuciak: ŁKS dużo biegał i walczył na całego, a do tego nierówne boisko przeszkadzało nam w dobrej grze. Nie bałem się jednak o wynik, ale zawsze jest tak, że jak rywale przyjeżdżają do nas, to się głównie bronią. Nie myślę o tym, że znów zachowałem czyste konto. Jak dla mnie mogę wpuszczać i pięć bramek w meczu, byle byśmy wygrywali.
Jakub Rzeźniczak: Dziś miałem skupić się asekurowaniu naszych ataków. Wiedzieliśmy, że będziemy przeważać przez większość spotkania i musieliśmy uważać na groźne kontry ŁKS-u. Moim zdaniem było odciąć Maćka Iwańskiego i pomóc w rozegraniu piłki. Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz. ŁKS czyhał na kontry, a z przodu był Sagan, który zawsze uprzykrza życie obrońcom. Nasze boisko nie sprzyja grze kombinacyjnej. Murawa nie jest zbyt równa i często musimy uciekać się do długich podań, a wiadomo że bardziej wolimy grać po ziemi i wymieniać krótkie piłki. Cieszymy się, z każdej chwili, gdy jesteśmy na pierwszym miejscu. Chcielibyśmy na nim być jak najdłużej. Zostało 10 meczów do końca i musimy się skupiać na każdym. Jak zgubimy oczko w Bielsku-Białej, to nikt już nie będzie pamiętał o ostatnich wygranych meczach.
Michał Żyro: Myślę, że zwycięstwo powinno być trochę bardziej okazałe, ale możemy usprawiedliwić się tym, że boisko było niestety słabe. Wynik zasłużony i jesteśmy na dzień dzisiejszy liderem - bardzo się z tego cieszymy. W takich meczach nie wiadomo czego się spodziewać po drużynach, które bronią się przed spadkiem. Po pierwszej bramce pewność siebie wzrosła i kolejne to była kwestia czasu. Blanco? Grał na prawej pomocy - nie wiem czy jest to jego nominalna, ulubiona pozycja. Miał dobre momenty i złe, ale to jest pierwszy mecz. Nie należy go oceniać po pierwszym występie. Teraz skupiamy się już na Podbeskidziu.