|
Warszawa - Sobota, 24 marca 2012, godz. 18:00 Ekstraklasa - 23. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (1) |
|
GKS Bełchatów
| 1 (0) |
Sędzia: Tomasz Musiał Widzów: 16237 Pełen raport |
|
|
Co wy robicie?!
Na meczu z GKS-em frekwencja była tylko trochę lepsza niż na spotkaniu z Gryfem. Słaba postawa piłkarzy tym razem nie pozostała jednak bez reakcji trybun. Zawodników Legii żegnały przeciągłe gwizdy i okrzyki "Co wy robicie? Wy naszą Legię hańbicie!". Najwyższy czas wziąć się do roboty, bo mistrzostwo przejdzie nam koło nosa.
Wielkich tłumów na trybunach w sobotę nie było. Już dawno 16 tysięcy osób na meczu przy Łazienkowskiej szału nie robi. Można było się spodziewać lepszej frekwencji, ale jak widać, niektórzy przychodzą tylko na bardziej "prestiżowe" spotkania (dla prawdziwego fanatyka taka terminologia nie istnieje!). Na Żylecie niemal komplet, ale nadal nie wszyscy wiedzą po co przychodzi się na tę trybunę. Może trzeba, jak dawniej, wyciągać konsekwencje wobec nieśpiewających?
Przed meczem nikt właściwie nie dopuszczał do siebie myśli, żeby Legia mogła stracić punkty. "Z kim mamy wygrywać, jak nie z GKS-em?" - zastanawiano się. W trakcie rozgrzewki piłkarze gości tradycyjnie zostali przywitani gwizdami. Na ciepłe słowa (i okrzyki) mógł liczyć tylko trener bramkarzy w Bełchatowie, Zbyszek Robakiewicz.
Goście nie przebili Gryfa
Kibice gości na sektor weszli kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania. Tak jak się spodziewaliśmy, do liczby wyjazdowej Gryfa nie mogli dorównać. Było ich 204, mieli 7 flag, ale dopingowali lepiej, biorąc pod uwagę liczbę osób, niż ekipa z Wejherowa. Szczególnie dobrze bawili się w sektorze po wyrównującej bramce (choć na Żylecie nie było ich słychać wcale) oraz po meczu, kiedy mieli 30 minut na świętowanie remisu. Wyjątkowo krótko bełchatowianie, w porównaniu z innymi ekipami, byli trzymani na stadionie.
Były momenty
Doping na meczu z GKS-em nie był najgorszy, ale na pewno może być o wiele lepszy. Były naprawdę dobre momenty. Szkoda, że tylko momenty. Pod koniec pierwszej połowy przez dobrych kilka minut stadion wręcz kipiał przy pieśni "Ole ole, ole ola...", która ponownie była śpiewana na dwa głosy (brawo góra). Inna sprawa, że nowa wersja pieśni dziś była pewnie ciut mniej słyszalna niż ostatnio, bo kibice z dolnych sektorów Żylety śpiewali głośniej.
Konkursy w przerwie. Po co te życzenia?
W przerwie odbył się kolejny konkurs rzutów karnych, podczas którego niepotrzebnie pojawiły się gwizdy pod adresem jednego ze stałych uczestników. Na swoich nie ma co gwizdać - to samo dotyczy się głupich nieraz tekstów przy okazji zaręczyn itp. (abstrahując od pomysłu zaręczyn na stadionie - kto co lubi). Przy okazji parę słów o kolejnym stałym już elemencie przerw w meczach. Życzenia, które musi czytać spiker, to... obciach. Z całym szacunkiem dla wszystkich jubilatów i solenizantów, ale czy nie lepiej te wszystkie wierszyki i inne poetyckie wynalazki przekazywać konkretnym osobom bezpośrednio?
Piłkarzy nie natchnęło
Po przerwie przez pewien czas było nieźle. Po stracie bramki jakby wiele osób straciło werwę. Co prawda nie najgorzej wychodziło nam "Do boju Legio marsz...", "Goooool, hej Legia gol, hej Legia gol, hej Legia gooooooool", ale szału też nie było. W II połowie zdecydowanie najlepiej wychodziły nam "Hej Legia gol" i śpiewane na maksa pod koniec meczu "Ole ole". Szkoda, że żadna z nich ani okrzyki "Tylko zwycięstwo" (śpiewane już przed meczem), "Gramy do końca", czy w końcu "Legia grać, k... mać", nie nakręciła piłkarzy do odpowiedniego wysiłku, podejścia, gry. Zawodnicy grali tak, jakby wczoraj świętowali w którymś z klubów zdobycie mistrzostwa. A cierpliwość kibiców kiedyś się kończy.
Co wy robicie?!
Ostatnio wspominałem, że po karygodnym występie z Gryfem kibice byli zbyt wyrozumiali wobec zawodników. Po czymś takim należy się ostra krytyka - przecież gra z eLką na piersi zobowiązuje do maksymalnego wysiłku. Dziś wyraźnie miarka się przebrała. Po kilku słabych meczach z rzędu, zaraz po końcowym gwizdku sędziego doping natychmiast ustał i przerodził się w przeciągłe gwizdy. Na które piłkarze jak najbardziej zasłużyli. Po chwili Żyleta zarzuciła "Co wy robicie? Wy naszą Legię hańbicie!", "Legia grać, k... mać" i "Walczyć trenować, Warszawa musi panować". Zamiast tradycyjnej rundy wokół stadionu, śpiewania "Warszawy", zawodnicy postali parę minut na środku boiska, po czym udali się do szatni. Jeśli jeszcze nie jest za późno, warto by piłkarze poważnie zastanowili się nad swoim podejściem do obowiązków. Szansa na mistrzostwo jeszcze niedawno wydawała się spora. Z taką grą i takimi wynikami, będzie o to cholernie trudno. Do roboty!
Wyjazd na Wisłę i wspieranie koszykarzy
Przed nami ciekawy wyjazd do Krakowa, na którym trzeba się pokazać z jak najlepszej strony. Osoby niejadące do Krakowa zachęcamy do wspierania w piątek naszych koszykarzy w meczu z Notecią (17:30, prawdopodobny przyjazd kibiców gości). Wszystkich natomiast gorąco zapraszamy do hali na Bemowie w sobotę (19:45, prawdopodobny przyjazd kilkudziesięciu fanów z Piły, miasta gdzie prężnie działa FC Lecha) i niedzielę (13:15). Pomóżmy naszej drużynie w awansie do turnieju finałowego o II ligę.
Frekwencja: 16237
Kibiców gości: 204
Flagi gości: 7
Doping Legii: 7
Doping GKS-u: 5
Autor: Bodziach