|
Warszawa - Sobota, 24 marca 2012, godz. 18:00 Ekstraklasa - 23. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
1 (1) |
|
GKS Bełchatów
| 1 (0) |
Sędzia: Tomasz Musiał Widzów: 16237 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Maciej Skorża (trener Legii): Jesteśmy rozczarowani tak samo jak kibice. Nie jesteśmy zadowoleni z tego, co dziś osiągnęliśmy. Choć nasza gra była dziś nerwowa i niedokładna, to mieliśmy wiele okazji do zdobycia gola. Szkoda, że nie podwyższyliśmy prowadzenia, bo losy meczu potoczyłyby się inaczej. Zamiast tego straciliśmy gola po stałym fragmencie gry. Chcieliśmy dziś zagrać dobrze i wygrać przed własną publicznością. Widać na powrót na dobre tory musimy poczekać jeszcze tydzień. Dziś jest złość i rozczarowanie.
Przed meczem zwracałem uwagę, że musimy kończyć akcje strzałami. Tymczasem piłkarzom brakowało dziś spokoju pod bramką przeciwnika. Chcieliśmy grać szybko i przez to graliśmy niechlujnie. Nie udało się nam zrealizować przedmeczowych założeń. Nie jestem zadowolony z małej liczby strzałów z dystansu. Mamy piłkarzy, którzy to potrafią, ale widać boją się wziąć na siebie odpowiedzialność.
Miroslav Radović nie jest w optymalnej formie i ja to wiem. Ale dziś był najbardziej kreatywnym graczem Legii. On w każdym momencie może wygrać pojedynek i dziś to robił. Liczyłem, że dziś mogą zadecydować indywidualne umiejętności i liczyłem na Radovicia. Okazało się, że się przeliczyłem.
Dlaczego na środku obrony nie zagrał Dickson Choto? Wiedziałem, że najmocniejsze strony GKS-u to kontry i stałe fragmenty gry. Zatrzymanie Wróbla i Buzały to trudne zadanie. Gdyby od początku zagrał Marcin Żewłakow, postawiłbym na Choto. Przy szybkich rywalach wybrałem Ivicę Vrdoljaka. W obronie miał dziś zagrać Inaki Astiz, ale tuż przed meczem okazało się, że nie może grać.
Kamil Kiereś (trener GKS-u): Kalendarz ligowy nas nie oszczędza i pierwsze sześć kolejek mieliśmy z bardzo silnymi rywalami. Ale punktowaliśmy w tych meczach i to pokazuje nasz charakter. Dziś przegrywaliśmy, ale udało się nam doprowadzić do remisu i zdobycia ważnego punktu. Wiele dały nam dwie zmiany z przerwy. Gol padł przecież po dośrodkowaniu Kamila Kosowskiego i strzale Marcina Żewłakowa, którzy zaczęli grać od 46. minuty. Dziękuję swoim piłkarzom za punkt zdobyty na tak trudnym terenie i zaangażowanie w grę.
Dusan Kuciak: Zremisowaliśmy mecz, co mam więcej powiedzieć? Trochę nam dzisiaj zabrakło. I skuteczności, i szczęścia. Ale cóż, takie jest życie. Jesteśmy wciąż na pierwszym miejscu i wierzę, że jutro Śląsk nie wygra. Nie zgadzam się, że ucieka nam mistrzostwo. Nie ma przecież możliwości byśmy wszystko wygrali. Wciąż mamy punkt przewagi, mamy do końca parę meczów. Każdemu z nas zależy na wygranych, a dziś po prostu się nie udało. Nieprawda, że popełniłem błąd przy bramce. To była trudna piłka, więc czekałem na nią, nie wychodziłem. Nie chcę nic mówić, muszę obejrzeć powtórki, ale wydaje mi się, że tam był faul na Wawrzyniaku.
Artur Jędrzejczyk: Co się stało? Zremisowaliśmy mecz. Nie wygraliśmy, nie wiem dlaczego. Na pewno każdy dał z siebie wszystko. Wciąż walczymy o mistrzostwo i teraz przed nami mecz z Wisłą, który będziemy chcieli wygrać. Mimo tylko dwóch punktów w dwóch ostatnich meczach, nie straciliśmy jeszcze szansy na mistrzostwo. Jesteśmy liderem, zostało siedem kolejek, musimy zacząć gromadzić więcej punktów i po prostu wygrywać mecze. Trudno, zremisowaliśmy, musimy patrzeć w przyszłość.
Rafał Wolski: Wpadliśmy w mały dołek i musimy razem z niego wyjść. Nie podważam decyzji trenera, chciał dać szansę Blanco. Gdybym został na pewno starałbym się pomóc kolegom. Brakuje nam ostatnio nieco szczęścia i tak też było dzisiaj. Te długie piłki, które graliśmy w pole karne nie wynikają z naszych założeń taktycznych, a chyba troszkę z nerwowości. Było mało czasu, koledzy chcieli jak najszybciej wyjść na prowadzenie. Gol cieszy, wynik nie. Musimy wygrać jakiś mecz, żeby to ruszyło.
Jakub Wawrzyniak: Nie dopuszczam do siebie myśli, że jesteśmy w kryzysie, choć na pewno takie komentarze się pojawią. Kibice przez cały mecz nas wspierali, dopiero po ostatnim gwizdku dali upust swojemu rozczarowaniu i wcale im się nie dziwię. Musimy poradzić sobie z naszymi problemami sami i musimy po prostu przygotować się porządnie do następnego meczu. Ostatnie mecze pokazały, że mamy poważne problemy w ofensywie, jesteśmy zbyt mało kreatywni i koncentrujmy się nad ich wyeliminowaniem. Nie mamy już jednak czasu na pomyłki. W pierwszej połowie mieliśmy sporo dobrych okazji. Sam jestem na siebie wściekły, bo powinienem był strzelić gola, a podawałem piłkę do Ljuboji, który był świetnie ustawiony. Wydawało mi się, że wystarczy, by dostawił nogę. Niestety, tak się nie stało. Ta sytuacja nie daje mi spokoju i jestem bardzo poirytowany.
Michał Żewłakow: Denerwuje mnie to, że Marcin tak sobie hula tutaj na Legii i co mecz wyjeżdża stąd z golem, tym bardziej, że ta bramka zabiera nam dwa punkty. Ten sezon nie jest dla nas łatwy. Jesteśmy już po wielu meczach i wciąż gramy na dwóch frontach, bo jeszcze został nam Puchar Polski. Drużyny, które przyjeżdżają na Łazienkowską głównie się bronią, ale to nie jest żadne usprawiedliwienie, bo mimo to, nawet grając brzydko, powinniśmy radzić sobie w takich sytuacjach. Nasza gra ofensywna nie wygląda tak dobrze jak wcześniej, ale to też wynika z tego, że zespoły, które tu przyjeżdżają wznoszą się na wyżyny swych możliwości. To jest trochę tak jak z zawodnikiem w ciągu całego sezonu. Nie da się grać świetnie przez cały sezon i kiedy u nas kilku zawodników zaczęło grać słabiej, to od razu odbiło się to na drużynie. Są to rzeczy, które nas bolą i jesteśmy wściekli po takich spotkaniach jak dziś. Czekamy na kolejny mecz i w takim spotkaniu jak z Wisłą powinno być nam łatwiej, bo zagrają dwa zespoły, które chcą grać otwartą piłkę. Wierzę, że taki wielki mecz jak Wisła - Legia będzie dla nas przełamaniem. Jednym z naszych problemów jest to, że gdy gra się nie układa brakuje nam spokoju, wyrachowania, pogrania piłką. Jest to dla nas cięższy okres, na pewno nie kryzys, i musimy z niego wyjść razem jako drużyna.
Marcin Żewłakow (GKS Bełchatów): Po raz kolejny Legia przyszła mi w sukurs, bo tej indolencji strzeleckiej już trochę mi się zebrało. Cieszę się z tego gola, był mi bardzo potrzebny, a do tego zapewnił nam punkt. Zapowiada się więc przyjemna niedziela, no i zyskałem lekką przewagę nad bratem. Jeśli chodzi o Legię, to myślę, że to był taki jednostkowy mecz i nie będzie miał wpływu na końcowy rezultat walki o mistrzostwo. Mają jeszcze sporo kolejek, by nadrobić dzisiejszą stratę. Nie rozmawiałem z Michałem po meczu, po prostu podziękowaliśmy sobie za grę po ostatnim gwizdku. W drugiej połowie mieliśmy ściśle określone założenia. Mieliśmy wyrównać i zagrać konsekwentnie z tyłu, i to nam się udało. Nasza taktyka pokrzyżowała plany Legii, nie umieli sobie już z nami poradzić. Na pewno ten remis jest dla Legii porażką, ale nie uważam, by byli w jakimś kryzysie. Muszą po prostu przejść nad tym do porządku dziennego.