Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Środa, 11 kwietnia 2012, godz. 18:30
Puchar Polski - 1/2 finału
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 23' Novo
  • 89' Gol
2 (1)
Herb Arka Gdynia Arka Gdynia
  • 51' Kuklis
1 (0)

Sędzia: Paweł Gil
Widzów: 14221
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Maciej Skorża (trener Legii): Osiągnęliśmy swój cel i cieszymy się z tego. Możemy obronić Puchar Polski i byłoby to dla nas ważne i cenne trofeum. Zawsze trudniej jest obronić trofeum niż je zdobyć. Co do meczu, to nie był on zbyt płynny i ładny do oglądania. Zdeterminował to wynik pierwszego spotkania. Graliśmy długimi podaniami i chcieliśmy nękać obronę rywali. Po ładnej akcji Ismaela Blanco i Nacho Novo zdobyliśmy gola i kontrolowaliśmy grę. Po przerwie zachowaliśmy się fatalnie i był remis. Wtedy w naszą grę wkradła się nerwowość. Wprowadziłem na murawę Miroslava Radovicia i Danijela Ljuboję, którzy mieli uspokoić grę i to się udało. Zdobyliśmy gola i pokazaliśmy, że nasz awans był zasłużony – byliśmy drużyną lepszą od Arki.

Martwią mnie urazy, bo Michał Żewłakow, Michał Kucharczyk i Michał Żyro nie dotrwali do końca spotkania. Ich występ w meczu z Widzewem Łódź stoi pod znakiem zapytania. Żewłakow narzekał na uraz, ale dziś doznał kontuzji mięśniowej drugiej nogi. Mam nadzieję, że jeszcze w tym sezonie wróci na boisko.

Z dobrej strony pokazali się dziś Nacho Novo i Ismael Blanco. Po ich ładnej akcji zdobyliśmy gola. Mieli też inne dobre okazje. Ich gra daje coraz więcej drużynie. Cieszę się, że ich forma idzie do góry i mam nadzieję, że będą dawali coraz więcej drużynie.

Petr Nemec (trener Arki): Po meczu w Gdyni chyba wszyscy widzieli w jakim stylu straciliśmy szansę na wygraną. Gra u lidera ekstraklasy, gdy się przegrało pierwsze spotkanie, nie jest łatwa. Ale ani tydzień temu, ani dziś nie byliśmy słabi, a po przerwie nawet doprowadziliśmy do remisu. Legii gratuluję awansu, a za swoją drużynę się nie wstydzę. Jeżeli Legia będzie grała tak dobrze, jak w pierwszej połowie, to ma duże szanse na zdobycie Pucharu Polski. Jest liderem rozgrywek i to też stawia ją w uprzywilejowanej sytuacji.

Tomasz Jarzębowski (Arka): Wygrała drużyna lepsza, choć wierzyliśmy, że jesteśmy w stanie pokonać Legię. Szukaliśmy swoich szans po stałych fragmentach, a tu po rozegraniu jednego z nich i naszej stracie Legia wyszła na prowadzenie. Po bramce Kuklisa zaczęliśmy się pewniej czuć na boisku i przy odrobinie szczęścia mogliśmy wygrać. Nie mamy jednak się czego wstydzić. Graliśmy z najlepszą obecnie drużyną w Polsce i tylko szkoda tych porażek, bo zwłaszcza w jednym spotkaniu mógł być chociaż remis. Myślę, że gdyby w finale był dwumecz, to Legia z pewnością zdobyłaby Puchar Polski. A tak to może być naprawdę różnie. Może zadecydować przypadkowy gol, stały fragment czy rzuty karne. Jednak moim zdaniem Legia jest lepsza od Ruchu i liczę, że wygra to trofeum.
Byłem bardzo miło zaskoczony reakcją kibiców, zwłaszcza "Żylety". Już przed meczem skandowali moje nazwisko, a po spotkaniu podszedłem do kibiców, by im podziękować i aż mi się łezka w oku zakręciła. Bardzo się cieszę z tego przyjęcia. Korzystając z okazji chciałbym pozdrowić wszystkich kibiców Legii, zwłaszcza tych z "Żylety".

Marcin Radzewicz (Arka Gdynia): Przy stanie 1-1 wszystko się mogło jeszcze wydarzyć, bo ewentualny gol dla nas dałby dogrywkę. Wówczas jeszcze wszystko byłoby możliwe. Jednak gospodarze dobrze się bronili i nie dopuścili, abyśmy podwyższyli rezultat spotkania. Na pewno wiedzieliśmy, że jest szansa ugrać korzystny wynik na Łazienkowskiej i pokazaliśmy, że umiemy grać, szczególnie w drugiej połowie. Nie przyjechaliśmy tu, by odpuszczać, bo na etapie 1/2 finału nie można sobie pozwolić na takie rzeczy. Co nie znaczy, że liga jest dla nas mniej ważna, bo skupiamy się również na tym, aby powrócić w szeregi ekstraklasy. To jest szansa, żeby pokazać zarówno klub, jak i siebie. Trzeba wierzyć w to, co się robi.

Nacho Novo: Pewnie był to mój najlepszy mecz w Legii. Strzeliłem gola, poczułem się od razu lepiej i pewniej w drużynie. Zagrałem dziś długo i udało się przełamać. Byłem ostatnio zdołowany, ciągle po głowie chodziły mi te niewykorzystane okazje, które przecież normalnie bez problemu strzelam. Dla piłkarza najważniejszym jest dochodzenie do sytuacji strzeleckich, ale brakowało mi ich wykończenia. Musiałem poukładać sobie wszystko w głowie i udało się w końcu trafić. Bardzo się cieszę z tej bramki. Mam nadzieję, że zdobędę kolejne i wszyscy będą postrzegali mnie jako ważny element Legii. Jestem bardzo zawiedziony, że nie zagram w finale. Rzeczywiście dotknąłem piłkę ręką, ale wydaje mi się, że to dlatego, że się poślizgnąłem. Nie było to celowe. Sędzia był daleko od całej sytuacji i być może dlatego błędnie ją zinterpretował.

Jakub Wawrzyniak: Prowadzenie 1-0 nas troszeczkę uśpiło i efekcie rywale doprowadzili do remisu. Zrodziły się niepotrzebne emocje, bo nerwy to za duże słowo. Taka nutka niepewności, brak potwierdzenia zdecydowanej wyższości. Bardzo bym chciał, abyśmy powrócili na zwycięską ścieżkę. Przed nami wyjazdowy mecz z Widzewem, właśnie jesteśmy w finale Pucharu Polski i tak naprawdę zmierzamy małymi kroczkami do upragnionego celu. Droga do niego prowadzi m.in. przez wygraną w Łodzi, choć to nie jest łatwy teren.
Nie czułem zaskoczenia, że trener postawił na mnie, a nie na Tomka Kiełbowicza. Zresztą szczerze mówiąc, nie daję powodów, żeby ze mnie zrezygnować i nie musi oznaczać to, że w lidze usiądę na ławce.

Ivica Vrdoljak: Trener przed meczem mówił, że Arka przyjechała nie po to, żeby po prostu rozegrać mecz, ale walczyć o awans. Nie mieli presji i chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Natomiast my musieliśmy walczyć do samego końca. Taka jest stara prawda, która potwierdziła się również dzisiaj. Owszem, wkradło się w drugiej połowie pewne rozprężenie i gdynianie mieli swoje szanse, ale nie na tyle, by poważnie nam zagrozić.
Awansowaliśmy do finału, ale tak na dobrą sprawę, to... walka się dopiero zaczyna. Najważniejsze jest to, że udało się wygrać i to my zagramy w Kielcach. Nie oznacza to, że teraz odpuścimy ligę. Absolutnie nie, bo każdy mecz jest dla nas najważniejszy. Jednak chcę studzić emocje, bo za wcześnie mianuje się nas mistrzem Polski. Oczywiście chcemy sięgnąć po dublet i nie widzę opcji, aby stało się inaczej.

Janusz Gol: Wygraliśmy mecz, wystąpimy w finale i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Po przerwie zagraliśmy zbyt rozluźnieni i Arce udało się to wykorzystać. Mimo to jednak kontrolowaliśmy przebieg meczu i w końcu strzeliliśmy zwycięską bramkę. W końcówce staraliśmy się rozsądnie gospodarować siłami ze względu na spotkanie ligowe.

Michał Żyro:Przed nami finał z Ruchem, ale już skupiamy się na meczu z Widzewem, więc trudno powiedzieć czy dojdzie do powtórki z ligi. Mecze pucharowe to inne rozgrywki i na nich koncentrowaliśmy się niezależnie od ligi. Dziś kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, wygraliśmy, jesteśmy w finale, aczkolwiek szkoda tej straconej bramki. Spotkanie było ostre, zarówno Arka, jak i my się nie oszczędzaliśmy. Przy tak fantastycznej publiczności musimy dawać z siebie wszystko.