Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Sobota, 23 listopada 2002
Liga polska - 15. kolejka

 Legia Warszawa

3-1

Zagłębie Lubin 

5 min. (k) Svitlica
66 min. Saganowski
69 min. (k) Svitlica


77 min. (k) Grzybowski


Surma

Krupski
Szczypkowski


Stanew
Omeljańczuk
Jóźwiak
Zieliński
Surma (87' Magiera)
Majewski
Kiełbowicz
Vuković
Dudek (67' Jarzębowski)
Saganowski (72' Wróblewski)
Svitlica
SKŁADY Krupski
Zając
Kłabukow
Grzybowski
(80' Kazimierczak) Lizak
(56' Enkeleid) Drumlak
Kowalski
Radżius
(69' Manuszewski) Krzyżanowski
Szczypkowski
Moskalewicz

SĘDZIA:
 Zbigniew Marczyk (Piła)
WIDZOWIE:
 7500

Relacja

Pewne zwycięstwo na koniec rundy

Godne pożegnanie jesieni na Łazienkowskiej - fot. Woytek W ostatnim meczu rundy jesiennej Legia Warszawa pokonała Zagłębie Lubin 3:1. Było to 31 spotkanie obu drużyn. Bilans jest korzystny dla warszawian, którzy dotychczas wygrali 14 i przegrali zaledwie pięć razy. Dwunastokrotnie w meczach Legii z Zagłębiem padał remis.
W dzisiejszym pojedynku gospodarze zagrali bez dwóch podstawowych zawodników - Cezarego Kucharskiego i Wojciecha Szali. Pierwszego z gry wykluczyła czwarta żółta karta, jaką otrzymał w spotkaniu z Ruchem Chorzów, drugi nie zagrał z powodu kontuzji.
Dla legionistów spotkanie rozpoczęło się wręcz fantastycznie. Już w trzeciej minucie groźną akcję przeprowadził Stanko Svitlica, ale jego uderzenie świetnie obronił Jarosław Krupski. Zaledwie dwie minuty później w polu karnym faulowany był Marek Saganowski i sędzia nie wahał się podyktować jedenastki dla Legii. Karnego pewnie wykorzystał Svitlica. Była to jego 11 bramka w sezonie i, jak się później okazało, nie ostatnia w tym meczu.
Po strzeleniu gola tempo gry nieco spadło, legioniści nie atakowali już tak zaciekle, a goście nie potrafili zagrozić bramce Radostina Stanewa. Pierwsza połowa nie należała do wyjątkowo emocjonujących. W pierwszej części meczu Legia miała jeszcze dwie bardzo dobre sytuacje do zdobycia goli, ale w obu przypadkach zawiódł Saganowski. W 15. minucie napastnik gospodarzy po świetnym dośrodkowaniu Tomasza Kiełbowicza strzelił nad poprzeczką. Dwie minuty przed końcem pierwszej połowy Saganowski w znakomitej sytuacji uderzył zbyt lekko i Krupski zdołał obronić strzał. W ciągu pierwszych 45 minut goście stworzyli tylko jedną groźną akcję pod bramką Stanewa. W 37. minucie po strzale głową Olgierda Moskalewicza niepewnie interweniował bramkarz Legii, ale ostatecznie Bułgar wyłapał piłkę.
Po przerwie Legia zagrała z większym zaangażowaniem, czego efektem była stale rosnąca przewaga nad słabym rywalem. W ciągu pierwszych dziesięciu minut po wznowieniu gry dwie wyśmienite sytuacje zmarnowali Saganowski i Kiełbowicz. Saganowski zrehabilitował się natomiast w 66. minucie, kiedy w sytuacji sam na sam z Krupskim, podwyższył wynik spotkania na 2:0. Trzy minuty później po faulu na tym zawodniku sędzia podyktował drugi rzut karny dla Legii. Szansy nie zmarnował Svitlica strzelając trzeciego gola w tym spotkaniu i dwunastego w sezonie. W 70. minucie piłka po raz czwarty wpadła do bramki Krupskiego po strzale Stanko Svitlicy, ale sędzia słusznie zadecydował, że napastnik warszawskiej drużyny był na spalonym. Siedem minut później Siergiej Omeljańczuk faulował we własnym polu karnym Moskalewicza i tym razem karnego egzekwowali goście. Jedenastkę pewnie wykorzystał Zbigniew Grzybowski. W 90. minucie wynik na 4:1 mógł jeszcze ustalić Kiełbowicz, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Krupskim.

Legioniści godnie pożegnali przed własną publicznością rundę jesienną. Pokazali, że stać ich jeszcze na walkę o tytuł mistrza polski z Wisłą Kraków. Dzisiejsze zwycięstwo można odebrać jako częściową rehabilitację warszawian po zaskakującej porażce w Chorzowie. Miejmy nadzieję, że wygrana z Zagłębiem była początkiem kolejnej bardzo długiej serii zwycięstw legionistów.
Dziękujemy piłkarzom za emocje, których nam niezmiennie dostarczali w tym sezonie, a także za dobrą postawę na boisku i liczymy na kolejny tytuł mistrza Polski w czerwcu 2003 r.

Autor: Mishka

Pomeczowe wypowiedzi:

Dragomir Okuka (trener Legii): "Po porażce z Ruchem Chorzów w poprzedniej kolejce atmosfera w zespole nie była dobra, ale dzisiaj drużyna jeszcze raz pokazała, że ma charakter. W pierwszej połowie zagraliśmy słabo, chociaż szybko udało nam się wywalczyć prowadzenie. W drugiej połowie piłkarze wypadli znacznie lepiej i wygraliśmy zdecydowanie".

Wiesław Wojno (trener Zagłębia): "Myślałem, że Legia - mistrz Polski i mecz w stolicy zadziałają na mój zespół mobilizująco. Liczyłem, że postawimy rywalowi trudne warunki. Ale szybko straciliśmy bramkę, po błędzie jednego z obrońców jaki nie powinien się zdarzyć żadnemu z zawodników grających w ekstraklasie. Ciągle jednak mogliśmy w tym momencie walczyć o remis. Niestety kolejny szkolny błąd mojego zawodnika zadecydował o stracie drugiego gola. W tym momencie pogodziliśmy się już z porażką i czekaliśmy na kolejne bramki Legii. Mimo dzisiejszej porażki uważam, że w Zagłębiu jest potencjał i będziemy osiągali lepsze wyniki w rundzie wiosennej".

Autor: PAP


Relacja z trybun

To już jest koniec... jest tylko kosz

Na zakończenie rundy jesiennej sezonu 2002/03 Legia zmierzyła się z Zagłębiem Lubin. Fani "miedziowych" do niedawna prezentowali się co najwyżej średnio pod względem ultras i wyjazdów. W tym sezonie jednak ruch kibicowski w Lubinie znowu odżył i zagłębiacy starają się nie opuszczać wyjazdów. Ich pojawienie się w Warszawie nie stanowiło zatem żadnej niespodzianki. Około 40 osób z jedną flagą... i to tyle o gościach. Przyjedni całe spotkanie przesiedzieli w ciszy i nawet honorowa bramka dla lubinian nie ożywiła fanów.
Pogoda w sobotę nieco się popsuła przed samym meczem - zaczął padać deszcz. Jednak nie może to być wymówka dla niewielkiej, mimo wszystko, ponad siedmiotysięcznej widowni. Tym bardziej, że po raz kolejny na Łazienkowskiej spotkamy się dopiero 10 marca.
Fani warszawskiej Legii za ostatnie spotkanie w rundzie przygotowali całkiem ciekawą oprawę - tym razem składającą się tylko z pirotechniki... Przed pierwszym gwizdkiem sędziego z murawy odpalonych zostało 25 dużych wulkanów, cały stadion śpiewał tradycyjnie "Mistrzem Polski jest Legia". Podczas meczu nie zabrakło okrzyków związanych z osobą Lecha Kaczyńskiego, który niedawno wygrał wybory na prezydenta stolicy. A jako że w prasie mówi on głośno, że nie zamierza inwestować w sport w Warszawie, nie raz legioniści starali się go "pozdrowić". Mimo iż nie jesteśmy zwolennikami polityki na stadionach... tym razem chyba każdy się zgodzi, że nie można popierać takiego zachowania prezydenta.
Niestety doping warszawskich fanów nie powalał na kolana. Wiadomo, kilka razy było naprawdę głośno... poza tym raczej przeciętnie. Nie zabrakło piosenek o Legii w wersji świątecznej, co także staje się już tradycją;) Kibice tego dnia odpalili jeszcze 30 rac w rządku, co dało niezły efekt. Poza tym na trybunie krytej i otwartej pojawiły się wulkaniki w liczbie przekraczającej 100 sztuk. Były także świece dymne - białe na krytej, czerwona na "Żylecie".
Nasi piłkarze zagrali całkiem nieźle i miło zakończyli tą udaną rundę dla Legii. Dla nas przyszedł teraz czas, którego nikt chyba nie lubi. Dłuuuga przerwa. Jak sobie z tym poradzić? Odpowiedź jest prosta - zapraszamy wszystkich na mecze koszykarzy, którzy także potrzebują naszego dopingu.

Autor: Bodziach


Fotoreportaż z meczu - 55 zdjęć


Zapowiedź

Żegnamy piłkarską jesień

Pożegnanie jesieni w ubiegłym sezonie na Łazienkowskiej nie wypadło dobrze ani na trybunach, ani na boisku (Legia 2-4 Ruch Ch.) - fot. Woytek W sobotę odbędzie się ostatnie spotkanie Legii w tym roku. Warszawianie podejmą na własnym boisku Zagłębie Lubin, z którym po raz ostatni grali dwukrotnie w marcu 2001 roku i z pewnością nie wspominają tego dobrze. Wówczas lubinianie ograli Legię 4-0 i 3-1, a posadę szkoleniowca stracił Franciszek Smuda. W poprzednim sezonie nie dane było nam zagrać meczu z Zagłębiem, ponieważ liga była podzielona na dwie grupy. Przed tym sezonem Zagłębie było wymieniane w roli faworytów do walki o europejskie puchary. Pierwszy mecz (zwycięstwo z Pogonią 5-0) wydawał się to potwierdzać, jednak później „miedziowi” przegrali 5 spotkań z rzędu! Po 14 kolejkach zajmują 14 miejsce w tabeli z dorobkiem 13 punktów. Legia w ostatniej kolejce po raz pierwszy została pokonana (nie ma już drużyny bez porażki w lidze) w Chorzowie 1-0. Podopieczni Dragomira Okuki zajmują 3 lokatę ze stratą trzech punktów do prowadzącej Wisły.

Wiadomo, że Legia przystąpi do meczu w zmienionym składzie. Za czwartą żółtą kartkę nie będzie mógł grać Cezary Kucharski, a kontuzji nabawił się Wojciech Szala. Tego drugiego najprawdopodobniej zastąpi Dariusz Dudek, być może za „Kucharza” zagra Mariusz Zganiacz lub Moussa Yahaya. Po słabym występie z Ruchem Okuka może zdecydować się także na inne roszady w składzie. Zupełnie niewidoczny jest Vuković. Ciężko pozytywnie ocenić grę Svitlicy, gdy nie trafia do siatki rywala.

Dotychczas obie drużyny rozegrały ze sobą 35 spotkań. 16 razy wygrywała Legia, 12 razy padał remis, a 7 razy lepsze okazywało się Zagłębie. Stosunek goli 42-30 na korzyść warszawian.
Zapraszamy na pożegnanie jesieni na Łazienkowską w sobotę o 18:30!

Autor: Woytek


Wasze pomeczowe komentarze (0)