|
Gdańsk - Czwartek, 3 maja 2012, godz. 18:00 Ekstraklasa - 29. kolejka |
|
Lechia Gdańsk
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków) Widzów: 21359 Pełen raport |
|
|
Dno, kompromitacja, czarna rozpacz!
W jednym z najważniejszych meczów tego sezonu, Legia Warszawa przegrała w Gdańsku z Lechią 0-1. Jedynego gola zdobył tuż przed przerwą Jakub Wilk, który celnie przymierzył z rzutu wolnego. Porażka ta oznacza, że szanse podopiecznych Macieja Skorży na mistrzowski tytuł zmalały niemal do zera. W przyszłej kolejce "wojskowi" będą musieli wygrać u siebie z Koroną i liczyć na porażki Śląska, Ruchu i Lecha.
Już w pierwszych minutach spotkania dwie bardzo dobre okazje do zdobycia gola stworzyli sobie legioniści. Najpierw, po zamieszaniu w polu karnym, strzał po ziemi Janusza Gola odbił Sebastian Małkowski, a chwilę później, po dobrej główce Ivicy Vrdoljaka, golkiper gospodarzy popisał się efektowną robinsonadą. Z biegiem czasu przewaga gości zmalała i do głosu zaczęła dochodzić Lechia. W 13. minucie zaskakującym uderzeniem zewnętrzną częścią stopy Kuciaka starał się pokonać Abdou Razack Traoré, jednak futbolówka minimalnie poszybowała ponad poprzeczką. Ten sam piłkarz, raz jeszcze zagroził Legii blisko kwadrans po rozpoczęciu meczu, ale podanie do niego wybiegając z bramki przeciął bramkarz z Warszawy. W 23. minucie reprezentant Burkina Faso wygrał w szesnastce przeciwników pojedynek główkowy i minimalnie posłał piłkę obok celu. Kilkadziesiąt sekund potem, po dobrze bitym kornerze, głową strzelał Krzysztof Bąk, lecz nie trafił nawet w światło bramki. Chwilę później, pierwszą od kilkunastu minut dobrą okazję stworzyła Legia. Janusz Gol z łatwością przejął piłkę na połowie rywala, jednak przegrał rywalizację sam na sam z Sebastianem Małkowskim.
Najlepszej jak dotąd okazji Lechia nie wykorzystała w 34. minucie. Po podaniu z głębi pola od Pawła Nowaka, tuż przed Dušanan Kuciakem znalazł się Deleu, który ostatecznie trafił wprost w interweniującego Słowaka. Niedługo przed przerwą, gdańszczanie zasłużenie objęli prowadzenie. Iñaki Astiz sfaulował pędzącego Traoré i arbiter słusznie podyktował rzut wolny dla gospodarzy. Do stojącej piłki podszedł Jakub Wilk i uderzeniem lewą nogą pokonał Kuciaka, który chyba mógł nieco lepiej zachować się w tej sytuacji.
Niestety, po zmianie stron obraz gry nie zmienił się. Legia nadal grała fatalnie i nie dawała swoim kibicom żadnych nadziei na korzystny końcowy rezultat. Co więcej, w 55. minucie Lechia mogła prowadzić już różnicą dwóch goli. Po podaniu ze skraju boiska Traoré bliski pokonania własnego bramkarza był Michał Żewłakow. Bardzo słabo prezentująca się tego dnia drużyna Macieja Skorży szansę miała po godzinie gry. Danijel Ljuboja strzelał rzutu wolnego, ale piłka poleciała wysoko ponad bramką. W 73. minucie Deleu znakomitym dograniem obsłużył Pawła Nowaka, jednak ten z bliska nie trafił w światło bramki. W doliczonym czasie gry drugiego gola dla swojego zespołu mógł zdobył Patryk Tuszyński. Młody gracz z Gdańska nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Kuciakiem, kiedy posłał piłkę obok legijnej bramki. Druga odsłona spotkania to bicie głową legionistów w przysłowiowy mur. Trzeba jednak oddać Lechii, że zagrała tego wieczoru jeden z najlepszych pojedynków w tym sezonie i w pełni zasłużenie zgarnęła trzy punkty.
Autor: Wiśnia