|
Warszawa - Czwartek, 26 lipca 2012, godz. 20:30 Liga Europy - 2. runda eliminacyjna |
|
Legia Warszawa
- 5' Saganowski
- 39' Saganowski
- 56' Gol
- 62' Żyro
- 79' Saganowski
|
5 (2) |
|
Metalurgs Lipawa
| 1 (1) |
Sędzia: Joao Carlos Santos Capela (Portugalia) Widzów: 12000 Pełen raport |
|
|
Niech żyje zabawa i Legia Warszawa!
Nowy sezon rozpoczęliśmy wyjazdem na Łotwę, dziś zaś po raz pierwszy zagraliśmy na własnym stadionie. Było nadspodziewanie dobrze. Taki doping ze strony Żylety chcielibyśmy słyszeć na każdym meczu! Brawo, k...! Legioniści przypomnieli przy okazji przyśpiewkę "Niech żyje wolność, wolność i swoboda, niech żyje zabawa i Legia Warszawa", która idealnie pasowała do atmosfery na trybunach.
Mnóstwo policji i wizja zamkniętej Żylety
Wiadomo, że po zakończeniu poprzedniego sezonu wojewoda i policja mają mnóstwo zastrzeżeń i najchętniej zamknęliby nasz stadion na cztery spusty na zawsze. Mecz z Metalurgsem jeszcze pozwolili rozegrać. Wokół stadionu było jednak niebiesko. Policja w drodze na stadion, przed wejściem, przy wejściach, policja przed Źródełkiem... Źle się dzieje. Do tego mnóstwo ochrony na promenadzie Żylety i pojedyncze jednostki w pomarańczowych kubrakach na trybunach. Ponoć wojewodzie strasznie nie pasuje zajmowanie miejsc w przejściach i nawet takie wykroczenie może skutkować zamknięciem Żylety. Albo ktoś pójdzie po rozum do głowy, albo będzie pusto i smutno.
Dobry zwiastun
A to, że potrafimy się dobrze i kulturalnie bawić, pokazał dzisiejszy mecz z zespołem z Lipawy. Już na 20 minut przed rozpoczęciem spotkania Żyleta dała próbkę swoich możliwości. Pieśń "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina..." w wersji z klaskaniem wyszła ekstra i była zwiastunem świetnego dopingu przez cały mecz. Widać, że fani z Łazienkowskiej po trzech miesiącach odpoczynku stęsknili się za dopingiem.
Przed meczem trwały rozmowy na temat wyjazdu na kolejne spotkanie w Lidze Europy i na kogo lepiej trafić. O tym, że pojedziemy do Austrii dowiedzieliśmy się w trakcie trwania pierwszej połowy. Chyba lepiej, przynajmniej jest szansa, że nie będzie cyrków na granicy. Chociaż mając w pamięci wyjazd na Łotwę, niczego nie możemy być pewni. Na pewno odpadło nam ogarnianie wiz, a i kraj, do którego się udamy, jest z pewnością bardziej cywilizowany i malowniczy.
Obowiązkowa pirotechnika
Przed meczem tradycyjnie odśpiewaliśmy "Sen o Warszawie", po czym rozpoczęliśmy nasz show. Trzeba przyznać, że tego dnia dominowały pieśni śpiewane po kilka-kilkanaście minut. Zaczęliśmy od "Ole ole", równie długo śpiewaliśmy "Hej Legia gol", na przemian z "Puchar jest nasz". Dość szybko, bo już w piątej minucie, wyszliśmy na prowadzenie. Tego dnia z bramek cieszyliśmy się wyjątkowo często, bo aż pięciokrotnie. W końcu!
Mecz zaczęliśmy od zaprezentowania naszej nowej sektorówki "Legia", pod którą odpalono trochę piro - rac, świec dymnych i petard hukowych. Legioniści potwierdzili, że mecz w europucharach bez pirotechniki odbyć się nie może.
Niech żyje zabawa...
Gdy już sporo osób obawiało się powtórki scenariusza z pierwszego meczu, kiedy przy stanie 2-1 goście ukarani zostali czerwoną kartką, na 3-1 strzelił Janusz Gol. Wyczuł moment, bo w tym czasie Żyleta śpiewała pieśń "Legia gol allez allez". Po chwili została ona zastąpiona "Janusz Gol allez allez". Zabawa była przednia, co potwierdzał walczyk labada, ochoczo wykonywany przez cały stadion oraz piosenka "Niech żyje wolność, wolność i swoboda, niech żyje zabawa i Legia Warszawa", powtarzana podczas meczu kilka razy.
Pusty sektor gości
Frekwencja przy Łazienkowskiej nie powalała na kolana. Chociaż KK ma już pewnie ze 150 tysięcy osób, na mecz z Metalurgsem przyszło tylko ok. 12 tysięcy. Goście nie zaszczycili nas swoją obecnością. Z jednej strony, mając w pamięci liczebność ich młyna na meczu z nami, nie dziwiło to ani trochę. Z drugiej, można się było spodziewać, że bliski wyjazd na mimo wszystko ciekawy kibicowsko teren potraktują poważnie i zmobilizują się chociaż w kilkanaście osób. Nic z tego, sektor gości pozostał pusty, a i na trybunie zachodniej, gdzie czasami sadzani są przyjezdni w europucharach, nie dało się dostrzec fanów z Lipawy. Może termin meczu kolidował z połowami na łososia?
Pozdrowienia do więzienia
Niestety kolejny raz meczu Legii nie mogła obejrzeć spora grupa, przebywająca po drugiej stronie muru. To dla nich dedykowana jest ostatnia zwrotka jednej pieśni: "Pozdrawiamy Was bracia za kratami, pamiętajcie tych kilka prostych słów, że my o Was tu zawsze pamiętamy i czekamy, kiedy tu będziecie znów"! Żyleta parę razy skandowała hasło "Pozdrowienia do więzienia", a także w znany już z Lipawy sposób "pozdrowiła" świadka koronnego "Haniora".
Puchar jest nasz!
W drugiej połowie nawet na moment nie spuściliśmy z tonu. Było głośno i równo. I tak powinno być zawsze. Zabawa była świetna, szczególnie przy śpiewanym przez kilkanaście minut hicie z Wiednia. Kilka minut przed końcem znowu cały stadion śpiewał "Puchar jest nasz... lalalalalalalala". Krótkie ściszenie śpiewu i po chwili "bomba" dały bardzo dobry efekt. Jakbyśmy naprawdę właśnie zdobywali puchar Ligi Europy. Końcowy gwizdek sędziego nie miał dla nas większego znaczenia. Właściwie wszyscy dalej śpiewali swoje. Gdy piłkarze zbliżali się do naszego sektora, ponownie nastąpiło ściszenie pieśni, a po chwili wszyscy wydzierali się na maksa - "Puchar jest nasz!". Efekt świetny. Tym razem z piłkarzami zaśpiewaliśmy "Ole ole" i podziękowaliśmy za dobry występ i awans do kolejnej rundy.
Teraz Austria
Już za tydzień czeka nas wyjazdowe spotkanie w ramach kolejnej rundy Ligi Europy. Tym razem udamy się do austriackiego Ried. Gospodarze prawdopodobnie przygotują dla nas ok. 770 biletów, co może okazać się liczbą niewystarczającą. Podobnie było na Łotwie, ale tam wszyscy chętni na stadion weszli, pozostaje nam mieć nadzieję, że podobnie będzie za tydzień. Wcześniej, bo już w najbliższą niedzielę, Legia zagra sparing z Borussią Dortmund. Ktoś w klubie przesadził z cenami biletów, nie mówiąc o terminie meczu (trzeba go było zorganizować przed dwumeczem z Metalurgsem i połączyć z prezentacją drużyny), więc zanosi się na to, że na Łazienkowskiej będzie jeszcze mniej widzów niż dzisiaj.
Na meczu zadebiutowała odnowiona flaga "Legia to my" i płótno "UZL".
Frekwencja: 12 000
Kibiców gości: 0
Doping Legii: 9
Autor: Bodziach