|
Warszawa - Niedziela, 12 sierpnia 2012, godz. 16:30 Superpuchar Polski - Finał |
|
Śląsk Wrocław
|
1 (1) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz) Widzów: 5000 Pełen raport |
|
|
Mila - prawie jak idol
Sebastian Mila jeszcze kilka lat temu opowiadał w wywiadach, jak bardzo kocha Legię i że nawet grając w innych zespołach pod meczową koszulkę zakładał koszulkę naszego klubu. Po fecie z okazji zdobycia przez Śląsk mistrzostwa Polski, ten sam zawodnik był jedną z wiodących postaci przy wulgarnej pieśni o klubie z Łazienkowskiej. Nic więc dziwnego, że piłkarz został odpowiednio przywitany na naszym stadionie. Mila - prawie jak idol
Mila właściwie może się cieszyć, że tego dnia legioniści zbojkotowali mecz o Superpuchar, bo w przeciwnym razie pewnie oberwałoby mu się jeszcze donośniej. A tak, przez 90 minut pojawiały się pojedyncze okrzyki - bardzo dobrze niosące się po stadionie - "Mila! Co? Ty k...", "Mila k... aejaejao" i inne konfiguracje bluzgów pod adresem piłkarza Śląska. Właściwie każde jego dojście do piłki kończyło się przeciągłymi gwizdami i "festiwalem stadionowego chamstwa". Prawie jak idol.
Najgorsza frekwencja
"W tramwaju jest tłok, w pociągu jest tłok..." - tę pieśń zna każdy kibic naszego klubu. Jednak w niedzielne popołudnie na Łazienkowską nie ciągnęły tłumy. Ba, zanotowano najgorszą frekwencję na oficjalnym meczu naszej drużyny od czasu otwarcia nowego stadionu.
Bojkot meczu
Pierwsi informację o bojkocie meczu o Superpuchar przy Łazienkowskiej podali fani z Wrocławia. "Najbardziej razi w tym wszystkim fakt, że mecz pomiędzy dwoma drużynami zostanie rozegrany nie tylko w mieście jednej z zainteresowanych Superpucharem drużyn, ale również na jej stadionie. Może od razu oddajmy Superpuchar drużynie z Warszawy?
O aspektach sportowej rywalizacji można pisać dużo, ale przyszło nam podjąć dużo ważniejszą decyzję bo o braku naszej obecności. W wyniku naszych konsultacji wśród osób decyzyjnych podjęto decyzję o zbojkotowaniu tego meczu. Po szopce jaką nam zafundowano przy organizacji ostatniej edycji Superpucharu, gdzie Wisłą grała również z Legią i w ostateczności odwołaniu tego pojedynku zdecydowaliśmy, że nie weźmiemy udziału w tej farsie" - wyjaśniali przyczyny swojej decyzji.
Media co prawda spodziewały się, że możliwość nabycia przez wszystkich kibiców (bez KK Legii) ok. 7 tysięcy biletów na mecz zachęci wrocławian do przyjazdu. Nic z tego, ci swojej decyzji nie zmienili i do Warszawy nie przyjechali. Kilka dni przed meczem także fani Legii poinformowali o bojkocie meczu - na trybunach nie wywieszono flag i nie prowadzono dopingu.
Obraz trybun, gdzie z przeszło 31 tysięcy krzesełek zajętych było około 5 tys., był beznadziejny. Jeśli zaś chodzi o "odgłosy z trybun", to oprócz wspomnianych już pieśni pod adresem Mili, pojawiała się jeszcze przyśpiewka "Śląska k... aejaejao". I to by było na tyle. Czy takie spotkania, jak to dzisiejsze, mają jakikolwiek sens?
Puchar nie dla Legii
Mecz nie należał do najbardziej porywających. To oczywiście delikatna ocena, bo z boiska po prostu wiało nudą. W minionym sezonie w ankiecie C+ wyszło, że sędziowie najczęściej sprzyjają Legii. Po tym meczu wydaje się, że na względy arbitra mogli liczyć przyjezdni... a właściwie oficjalni gospodarze - Śląsk. Zresztą o tym, że ten mecz nie ma żadnej rangi (oprócz wręczanego trofeum) i może konkurować co najwyżej ze sparingiem z jakimś III-ligowcem, świadczyć mogła liczba zmian, której dokonać mogli trenerzy. "Jaja sobie robisz!" - odpierały osoby, które w przerwie usłyszały, że każdy z trenerów może zmienić aż 6 graczy. Po czwartej zmianie w Legii niektórzy wciąż serio zastanawiali się, czy Legia nie przegra walkowerem ;). Ostatecznie przegraliśmy po serii rzutów karnych, w których przy każdej jedenastce dla Śląska skandowano nazwisko Dusana Kuciaka. Słowak obronił jednak tylko jeden strzał, tymczasem nasi gracze z pola spudłowali dwukrotnie, i to wrocławianie po chwili świętowali zdobycie tego jakże zacnego trofeum. Inna sprawa, że jak już dochodzi do takiego meczu (co samo w sobie jest wielkim wydarzeniem), fajnie by było, aby kolejny puchar trafił do naszego muzeum, a nie w ręce rywala.
Frekwencja: 4000
Kibiców gości: 0 (bojkot)
Doping: 0
Autor: Bodziach