|
Trondheim - Czwartek, 30 sierpnia 2012, godz. 19:00 Liga Europy - 4. runda eliminacyjna |
|
Rosenborg Trondheim
- 69' Reginiussen
- 87' Diskerud
|
2 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (1) |
Sędzia: Daniele Orsato Widzów: 8712 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze, bo strzeliliśmy bramkę na wyjeździe drużynie, która nie pozwala na zbyt wiele na własnym boisku. Nie umieliśmy tego wykorzystać. To był przeciwnik do przejścia i możemy tylko żałować. W drugiej połowie graliśmy 3-4 podaniami, wiedząc, że jakieś sytuacje bramkowe będą, chociaż tych nie stworzyliśmy sobie zbyt dużo. Zabrakło nam pogrania odważniej piłką, ale ogólnie to w pierwszym meczu mieliśmy wywalczyć sobie jakąś przewagę. Było jednak widać, że Rosenborg to drużyna bardziej doświadczona, a na tym etapie rozgrywek sama ambicja, serce i zaangażowanie to troszeczkę za mało. Pod tym względem przeciwnik nas przewyższał. Ljuboja bierze na siebie ciężar gry, ale sam Danijel to za mało, żeby wygrać. On operuje piłką szybko, na takim poziomie, jaki wymagają tego realia. Zbyt dużo było sytuacji, że zawodnik przyjmuje piłkę, chce ją rozegrać, a jej już nie ma. Widać było spokój w rozegraniu akcji przez Rosenborg.
Kiedy się biega za piłką, brakuje sił. Forma utrzymania rezultatu też była błędna. Nie można cofnąć się tak głęboko, bo wcześniej czy później przeciwnik stworzy sobie sytuacje. Mówiłem w przerwie, że musimy więcej pograć piłką, bo jeśli nie, to pokażemy przeciwnikowi, że mamy zbyt duży respekt do niego, a on będzie nacierał cały czas. Rosenborg to nie jest drużyna, która gra atakiem pozycyjnym, wiedziałem, że w drugiej połowie zaatakują większą liczbą zawodników, bo byli poza burtą. Kiedy byliśmy zorganizowani, tracili dużo piłek, ale z minuty na minutę graliśmy coraz głębiej. Dało się odczuć brak Vrdoljaka i jego doświadczenia.
Danijel Ljuboja: Uważam, że nie byliśmy gorsi w dwumeczu od Rosenborga, choć to zespół bardzo dobrze grający w piłkę. Staraliśmy się, ale trzeba dużo pracować, aby wejść na wysoki poziom. Przeciwnicy byli lepsi szczególnie w drugiej odsłonie. Gospodarze przede wszystkim dobrze grali w piłkę, zarówno pod względem technicznym, jak i w defensywie i potrafili to wykorzystać szanując futbolówkę. Ljuboja to za mało, by awansować? Cała drużyna pracowała dzisiaj wieczorem na dobry wynik. Inaki Astiz: W pierwszej połowie zdobyliśmy bramkę, która pozwalała na kontrolowanie przebiegu gry. Jednak w drugiej odsłonie to gospodarze cały czas atakowali, a my praktycznie się broniliśmy. Nie uważam, że jesteśmy źle przygotowani do sezonu i brakowało sił. Mieliśmy 1-0 i nie trzeba biegać na wariata, tylko trochę poczekać na rywala na własnej połowie, szukając kontrataków. Myślę, że Norwedzy nie byli lepsi w dwumeczu, ale liczą się bramki, a to wypada na korzyść przeciwników. Oczywiście, że czuję żal, bo wydawało się, że wszystko dobrze się potoczy. Kluczowe okazały się stałe fragmenty gry.
Michał Żewłakow: Myślę, że zabrakło nam dziś trochę cwaniactwa. Szczególnie w drugiej połowie. Oczywiście można mówić, że brakuje doświadczenia, bo to w jakiś sposób pomaga szczególnie, gdy drużynie nie idzie. Po prostu pozwoliliśmy Rosenborgowi przejąć inicjatywę, przez co się nakręcali z minuty na minutę. I tak naprawdę nie pozwolili nam zagrozić swojej bramce, poza strzałem Ljuboji, po którym piłka otarła poprzeczkę. Czy skrzydła zawiodły? Na pewno były mecze, w których byliśmy bardziej aktywni w tych sektorach boiska. Jednak taki mamy potencjał, że korzystamy z takich graczy, jakich miał do dyspozycji trener.