|
Warszawa - Piątek, 5 października 2012, godz. 20:45 Ekstraklasa - 7. kolejka |
|
Legia Warszawa
|
2 (2) |
|
Wisła Kraków
| 1 (1) |
Sędzia: Daniel Stefański Widzów: 13000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii:) To był mecz, jakiego się spodziewałem. To nie była Wisła, która jest w kryzysie, tylko zespół, który przyjechał walczyć jak równy z równym. Spodziewałem się efektu "nowej miotły" - to zazwyczaj sprawdza się na początku i było największym niebezpieczeństwem. Zawodnicy Wisły przecież potrafią grać w piłkę i nie ułatwili nam zadania. Mecz się skomplikował po stracie gola, ale cieszy reakcja zespołu w tej sytuacji. Straciliśmy bramkę, której nie powinniśmy stracić. Myślę, że Dusan powinien więcej popracować przy tej bramce.
W drugiej połowie dążyliśmy do zdobycia trzeciego gola, ale to nam się nie udało. Spokojnie dowieźliśmy wynik 2-1 i jesteśmy bardzo zadowoleni, że mamy 3 punkty. Utrzymujemy dobrą formę na własnym boisku i mam nadzieję, że wpadka w Lubinie była tylko jednorazową wpadką.
Ja z gry "Kosy" jestem cały czas zadowolony. To, że czasami zagra troszeczkę słabiej, jest rzeczą normalną, bo nie ma jeszcze tyle doświadczenia w ekstraklasie. Walka, zostawienie całego zdrowia, ciągłe dążenie do bramki przeciwnika - to charakteryzuje grę Koseckiego. Coraz mniej szuka kontaktu z przeciwnikiem, a wykorzystuje swoją szybkość.
Brak Marka Saganowskiego to dla nas bardzo duża strata, ale o tym nie myślimy. Myślimy o tym, żeby lekarz się pomylił, żeby ta diagnoza nie była aż tak drastyczna i żeby mógł grać w piłkę.
Michał Żewłakow nie grał ostatnio na takim poziomie, na jakim bym tego oczekiwał. Myślę, że na jego grę ma wpływ sytuacja rodzinna - to mu zaprzątało i zaprząta głowę. Natomiast Daniel Łukasik odpoczywa i nadal mam zamiar go pilnować, bo zagrał już wiele spotkań w tym sezonie. Widziałem, że jest przemęczony i stąd też taka moja decyzja.
Jakub Rzeźniczak ma stłuczoną rzepkę kolana - nie wiem na ile poważny to uraz.
Tomasz Kulawik (trener Wisły): Legia wygrała ten mecz, choć mogliśmy zremisować. Pierwsze 20 minut zagraliśmy ofensywnie i przyzwoicie dla oka. Po straconej bramce zaczęliśmy grać nerwowo i nie kontrolowaliśmy gry. Skończyło się to utratą drugiej bramki. Każdy zawodnik ma u mnie czystą kartę, każdy może mnie przekonać do siebie. Musimy poprawić grę przez całe spotkanie. Trzeba grać dobrze 90 a nie tylko 20 minut.
Jakub Kosecki: Cieszy mnie wygrana i trzy punkty. Gole też są dla mnie ważne. Mówiłem, że będę ciężko pracował i mam nadzieję, że praca będzie przynosiła efekty. Wiem, że jeszcze dużo wysiłku przede mną, bo znam swoje wady. Dziękuję kolegom, że dali mi dwie okazje do zdobycia goli. A te dedykuję narzeczonej, z którą w piątek obchodziłem rocznicę. Wisła szybko wyszła na prowadzenie po ładnej bramce. Strzał był zaskoczeniem, bo chyba wszyscy spodziewaliśmy się dośrodkowania. Na szczęście szybko zareagowaliśmy i doprowadziliśmy do remisu, a później do naszego prowadzenia. Cała drużyna zagrała dziś świetny mecz i mogliśmy strzelić więcej bramek. Graliśmy dużo piłką i wyglądało to lepiej.
Czy pędząc skrzydłem nie boję się, że wpadnie na mnie jakiś duży zawodnik? Jasne, że tak. Ale taka jest piłka nożna. Raz ciebie trafią, raz ty kogoś trafisz. Trzeba to mieć wkalkulowane. Wiem jak powinienem grać.
Mam nadzieję, że po pokonaniu Wisły zaczniemy serię wygranych. Rywale nas nie rozczarowali. Mieli kilka dobrych okazji. Ale to my byliśmy lepsi i zasłużenie wygraliśmy. A mecze Legii z Wisłą nadal są klasykami i chyba jeszcze długo nimi będą.
Dominik Furman: Był to klasyk i dobrze, że wygraliśmy. Tym bardziej, że ostatnio pojawiły się głosy, że dopadł nas kryzys. A nic takiego nie miało miejsca. Po prostu brakowało nam szczęścia i teraz pokazaliśmy, że stać nas na dobre wyniki. Na pewno nie zlekceważyliśmy rywala. Wisła zagrała jednak bardzo dobry początek spotkania. U nas trochę szwankowała skuteczność, ale mało kto będzie pamiętał o tym jutro. Najważniejszy jest wynik.
Jakub Wawrzyniak: Zgadzam się, że pierwszy kwadrans gry był w wykonaniu Wisły bardzo dobry. Nie za bardzo wiedzieliśmy jak się przeciwstawić temu, że rywale grają wysoko i agresywnie. Ten czas to próba przejęcia inicjatywy. Po straconej bramce pokazaliśmy coś, co cechuje duże zespoły. Fajnie, że szybko wyrównaliśmy i wyszliśmy na prowadzenie. W mojej opinii zasłużenie zwyciężyliśmy.
Kuba Kosecki zrobił to, co do niego należy. Od zawodników ofensywnych trzeba przecież wymagać bramek. "Kosa" został dwa razy doskonale obsłużony - raz przez Miroslava Radovicia, drugi raz przez Janusza Gola. Dokonał tego, co powinien zrobić. Wielka chwała dla niego, że strzelił te dwie bramki.
Wisła nie miała zbyt wielu okazji, żeby nam zagrozić. Trochę szkoda, że Łukasz Garguła uderzył tak precyzyjnie. Nasza linia obrony zagrała dobry mecz. W ogóle jako zespół funkcjonowaliśmy dobrze. Teraz jesteśmy liderem, ale za wcześnie na patrzenie na rywali z góry. Naszym zadaniem jest wygrywanie meczów seriami. Musimy to robić przede wszystkim na własnym stadionie.
Chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy pojawili się na trybunach. Zazwyczaj było tak, że "Żyleta" prowadziła doping. Pod ich nieobecność pozostali kibice zrobili to bardzo dobrze. Wielkie słowa podziękowania. Mam jednak nadzieję, że na kolejny mecz będzie już przywrócona "Żyleta" i wszystko będzie fajnie funkcjonowało.
Na koniec nie sposób nie wspomnieć o Marku Saganowskim. Mam nadzieję, że jego dodatkowe badania wykażą, że będzie mógł wrócić do gry. W Legii chwalimy młodych piłkarzy. Mam jednak wrażenie, że o Marku tyle nie mówimy, bo jest starszy od nich. Ale on strzelił cztery bramki, asystował przy trzech i świetnie gra w ofensywie. Dla mnie to jest wielka postać tej drużyny. Marek, liczę, że szybko wrócisz. Z całego serca życzę ci zdrowia. W imieniu swoim i drużyny wygraną dedykuję tobie.
Artur Jędrzejczyk: Dobrze gra mi się i na boku obrony, i na środku. Myślę, że to coś dobrego dla trenera, bo wie, że może mnie wystawić na każdej z tych pozycji. Cieszy mnie, że szkoleniowiec mi ufa, a dodatkowo znów wygrywamy. Nie ma dla mnie różnicy, gdzie gram. Ja po prostu chcę grać. Staram się też włączać do akcji ofensywnych. Wiadomo, że jednak przede wszystkim jestem obrońcą i z zadań defensywnych jestem rozliczany w pierwszej kolejności.
Wisła zaprezentowała się z dobrej strony przez pierwsze 15 minut. Inna sprawa, że my zagraliśmy wówczas dziwnie słabiej. Po wyrównaniu nasza gra była już lepsza. Chcieliśmy przed przerwą wyjść na prowadzenie. Wygraliśmy i teraz mam nadzieję, że zwyciężymy w kolejnych meczach.
Łukasz Garguła (Wisła Kraków): Początek meczu mieliśmy dobry, ale później chyba trochę nas przytkało. Z tego powodu trochę się cofnęliśmy i Legia na moment przejęła inicjatywę. Przejęła ją jednak na tyle, że, choć ich akcje nie były może piękne, to na pewno skuteczne. Mieli swoje okazje i je wykorzystali. To nam podcięło skrzydła. Wiadomo też, że nie da się grać na wysokich obrotach przez 90 minut. Czasami trzeba się cofnąć. Może zabrakło nam trochę spokoju przy sytuacjach, po których Legia zdobyła gole? Przy większym spokoju te bramki mogłyby nie paść.
Czy często trenuję rzuty wolne? Przyznam, że stałe fragmenty gry staram się dopracowywać na każdym treningu. Cieszę się, że przy Łazienkowskiej piłka znalazła drogę do siatki. Celem nadrzędnym dla mnie jest jednak zawsze zdobycz punktowa drużyny. Dlatego żałuję, że z Warszawy wyjeżdżamy z pustymi rękami.