|
Poznań - Niedziela, 18 listopada 2012, godz. 14:30 Ekstraklasa - 12. kolejka |
|
Lech Poznań
|
1 (0) |
|
Legia Warszawa
- 11' Kosecki
- 14' Wawrzyniak
- 32' Radović
| 3 (3) |
Sędzia: Hubert Siejewicz Widzów: 40632 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Wydaje mi się, że pierwszą połowę zagraliśmy perfekcyjnie, ale nie myśleliśmy, że po 30 minutach możemy prowadzić 3-0. Zagraliśmy bardzo dobrze z kontrataku i wysokim pressingiem. Lech również miał swoje sytuacje, a my trochę szczęścia, bo Bartosz Ślusarski mógł zmienić losy meczu. W drugiej połowie nie chcieliśmy grać tak samo jak wcześniej. Robiliśmy co do nas należało.
Wiedzieliśmy, że Lech będzie się starał atakować i będziemy mieli swoje sytuacje, ale było ich mniej. Brakowało dokładnego zagrania w ostatniej fazie kontrataków. Cieszą mnie przede wszystkim trzy punkty na trudnym terenie, gdzie zawsze nam się ciężko grało. Często się mówi o meczu, że to szlagier kolejki, a nie zawsze wygląda on tak, jak się zapowiada. Dziś tak było, mecz toczył się we wspaniałej atmosferze, mógł się podobać, były bramki i sytuacje. Wydaje mi się, że nie zawiódł publiczności. Lech starał się jak mógł, ale to my ułożyliśmy mecz w pierwszej połowie i nie wypuściliśmy wyniku do końca. Wyobrażam sobie jak czują się piłkarze i trener Lecha po przegranej na własnym boisku z Legią Warszawa, bo to był bardzo prestiżowy mecz.
Mariusz Rumak (trener Lecha): Dzisiaj emocje wzięły górę nad głową u moich zawodników. Cały tydzień rozmawialiśmy o równowadze, a zagraliśmy zupełnie inaczej. Legia wykorzystała swoje sytuacje i było 0-3. To najsłabszy pod względem taktycznym mecz, odkąd jestem trenerem Lecha. Tak nie można grać w piłkę. Nie można odmówić moim zawodnikom zaangażowania, serca i walki.
Mieliśmy swoje sytuacje. W przerwie dokonałem zmiany, nad którą długo się zastanawiałem, ale potrzebowałem dużo większej szybkości na skrzydłach. Takie porażki bolą, trzeba wyciągnąć jednak wnioski i iść dalej. Nie zabrakło dziś przygotowania fizycznego, ale szwankowała taktyka, za co ja odpowiadam. Jestem zirytowany, że nie zagraliśmy dobrego spotkania, nie mogę się doczekać meczu przy Łazienkowskiej. Nie złożymy broni.
Dziękuję kibicom za to, że byli, bo było czuć, że są z nami. Zasługują na to, żeby wygrywać takie mecze.
Jakub Kosecki: Przed meczem mówiłem, że chętnie wezmę w ciemno zwycięstwo, nawet jeśli nie strzelę bramki. Nie jest ważne kto strzela, w kontekście marszu po mistrzostwo Polski. Niemniej jednak po dwóch kwadransach było już 3-0 dla nas, co z pewnością cieszy. Po zmianie stron mogliśmy podwyższyć na 4-0 i grać na totalnym luzie, ale nie ma na co narzekać.
Mamy zamiar grać tak nadal. W kontekście meczu z Widzewem nasze morale idzie w górę. Po wpadce z Jagiellonią, chcieliśmy pokazać piłkarskiej Polsce, że swoją postawą zasługujemy na fotel lidera.
Dominik Furman: Gdyby gospodarze byli skuteczniejsi, to dzisiejszy wynik mógłby być inny. Oczywiście, z naszej strony nie brakowało również dogodnych akcji, więc nie ma co narzekać. Tym bardziej, że wracamy do Warszawy z dobrym wynikiem i kompletem punktów. Wiedzieliśmy, że Lech pójdzie na nas z pełną determinacją. Natomiast naszym zadaniem było jak najszybciej zdobyć bramkę, a udało się to aż trzy razy. Na pewno kontry w naszym wykonaniu były zabójcze.
Przyznam się szczerze, że nie spodziewałem się, że mam aż tyle sił w nogach. Owszem, pochwały są, ale to dopiero jeden mecz, a czekają nas kolejne, w których należy pokazać się z dobrej strony.
Jakub Rzeźniczak: Kluczem do wygranej było realizowanie taktyki nakreślonej przez trenera Urbana. Mam tu na myśli grę blisko siebie i dobrą organizację w środku pola. Wiedzieliśmy, że Lech będzie szukał długich piłek. Zaprosiliśmy ich nieco na własną połowę, co nam pozwoliło na skuteczne kontrowanie. Trzy z nich zamieniliśmy na bramki. To był dobry mecz. Spodziewaliśmy się, że jeśli gospodarzom nie będzie wychodził atak pozycyjny, to mamy szansę.
Na pewno te zwycięstwo smakuje wyjątkowo i sprawiliśmy radość nie tylko sobie, ale również grupie kibiców, która dzisiaj przyjechała. Dzisiaj wygraliśmy, ale jeśli do końca rundy nie zdobędziemy kompletu punktów, to ten mecz nie będzie miał aż tak dużego znaczenia.
Artur Jędrzejczyk: Niewątpliwie pierwsza połowa ustawiła mecz i później graliśmy już konsekwentnie. Szkoda, że straciliśmy bramkę, bo chcieliśmy zagrać na "zero z tyłu". Cieszy dobra gra oraz zwycięstwo, po którym odskakujemy rywalom w tabeli. Spotkanie było z gatunku tych ważnych, a nie tylko prestiżowych, bo przecież Lech też ma swoje aspiracje i goni czołówkę. Owszem, gospodarze mieli swoje szanse, ale to my byliśmy skuteczniejsi pod ich bramką.