Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Wtorek, 26 lutego 2013, godz. 18:15
Puchar Polski - 1/4 finału
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 51' Saganowski
  • 63' Jędrzejczyk
  • 89' Saganowski
  • 90+1' Dwaliszwili
4 (0)
Herb Olimpia Grudziądz Olimpia Grudziądz
  • 35' Ruszkul
1 (1)

Sędzia: Marcin Szrek
Widzów: 11696
Pełen raport

Tylko Legia, ukochana Legia...

Koniec protestu zwiastował wysoką frekwencję i gorącą atmosferę nawet na meczu z Olimpią Grudziądz. Liczba fanów na trybunach nie była co prawda najwyższa, ale strach pomyśleć, co by było, gdyby Żyleta nie wypełniła się do ostatniego miejsca. To właśnie tu zasiadają kibice, dla których nie ma znaczenia z kim i w jakich rozgrywkach gra Legia.
Pamiętajcie, dzień w którym gra nasz klub jest święty. Bez względu na to, czy naszym rywalem jest Lech, Wisła, czy Izolator Boguchwała. Być może niektórym w dotarciu na stadion przeszkodziły sprawy osobiste, ale... przecież, gdy gra ukochana drużyna, szkoła, praca, dziewczyna i rodzina, schodzą na dalszy plan. Fanatyków obowiązują priorytety!

Sprawne wejście
Zainteresowanie meczem nie było przesadnie duże, ale jedno, na co warto zwrócić uwagę, to szybkie i sprawne wejście. Chyba faktycznie, jak się chce, to można. Doping rozpoczęliśmy sporo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. W legijnym oflagowaniu wyróżniało się płótno "Grudziądz" z hasłem "Bóg dał nam Legię, aby nas jednoczyć". Przy wyczytywaniu składów fani skandowali nazwisko obecnego zawodnika Olimpii - Marcina Smolińskiego, który kilka lat grał przy Łazienkowskiej.

Sen o Warszawie w oryginale
Tym razem "Sen o Warszawie" zaśpiewaliśmy później niż zwykle, tak by słyszeli go już piłkarze wychodzący na murawę. Co istotne, był on puszczony w oryginalnej wersji. Może więc udało się dojść do porozumienia z wdową po Niemenie? Zaraz po nim odśpiewaliśmy nasz hymn - "Mistrzem Polski jest Legia".

Pożegnanie Kiełbowicza
Przed meczem nastąpiło pożegnanie Tomka Kiełbowicza - piłkarza, który trafił do Legii z Polonii i spędził przy Łazienkowskiej 12 lat. Ciekawe czy któryś z nowych byłych "polonuchów" spędzi tu tyle czasu. Fani skandowaniem przyłączyli się do podziękowań dla "Kiełbika" za jego grę dla naszego klubu. Nie jest wykluczone, że jeszcze w tym roku zorganizowany zostanie pożegnalny mecz lewego defensora Legii.

Wolą grać w ciszy?
Początkowo nasz doping daleki był od ideału. Tak naprawdę poważniej zmobilizował nas dopiero gol stracony przez Legię w 35. minucie gry. Mimo wsparcia trybun, na przerwę piłkarze schodzili przegrywając 0-1. Schodzących do szatni graczy z eLką na piersi żegnały gwizdy i okrzyki "Hej Legio, tylko zwycięstwo". Słuchając dyskusji fanów w przerwie, można było dojść do wniosku, że wiele osób nie miało jednak przekonania, że po zmianie stron zobaczymy inny zespół. Szczególnie mając w pamięci niedawny słaby występ w Kielcach. "Może oni wolą grać przy pustych i cichych trybunach?" - zastanawiali się kibice.

W naszym dopingu raz na jakiś czas pojawiała się pieśń pod adresem chyba najbardziej znanego w Warszawie konfidenta - "Haniora". Legioniści przesyłali także "Pozdrowienia do więzienia". Miejmy nadzieję, że już wkrótce spotkamy się w komplecie przy Łazienkowskiej.

"Szczęściarz" na gnieździe
Ci, którzy łudzili się, że na gnieździe, podobnie jak w Kielcach, zobaczymy "Starucha", musieli obejść się smakiem. Nasz gniazdowy wróci na Łazienkowską w tej rundzie, ale... jeszcze nie teraz. Tak czy inaczej, bez względu na to kto kieruje dopingiem, każdy z kibiców na Żylecie ma obowiązek zdzierania gardła dla najwspanialszego klubu na świecie. Dziś, tak jak w ostatnich miesiącach, z gniazda dowodził "Szczęściarz".

Zabrakło "dziękuję"
Karol starał się mobilizować kiboli do wzmożonego wysiłku i w drugiej połowie dało to efekt. Kilka minut po wyrównującej bramce ryknęliśmy "Puchar jest nasz" - świetnie znaną pieśń, której słowa, miejmy nadzieję, po raz kolejny spełnią się w tym sezonie. Po bramce na 1-1 psikusa kibicom zrobił Wojciech Hadaj, który po pytaniu "Ile goli ma Legia?" zapomniał dodać tradycyjnego "Dziękuję". W porę w niezręcznej sytuacji zorientował się "Sz." i po krótkiej pauzie cała Żyleta wydała... dobrze znany okrzyk.

Olimpia ruszyła po bramce
Chociaż z Olimpią Grudziądz na co dzień nie mamy zbyt wielu kontaktów, to i tak przyjezdni mogli liczyć na kilka okrzyków pod swoim adresem. Jako że z nazwą ich klubu trudno jest wymyślić coś nowatorskiego, przeważały "standardowe" okrzyki - "Strzelcie k... gola", "Hej k... coście tak cicho?" czy "Deszcze niespokojne". Co śpiewali przyjezdni? Tego nie wiemy - fakt, że śpiewali, ale z naszej perspektywy dało się usłyszeć jakiś szmer tylko w momentach, kiedy "zmienialiśmy płytę". Przebudzili się z zimowego snu właściwie dopiero po pierwszej bramce. Chwilę później wywiesili swoje flagi i jeden transparent. Potem śpiewali już do końca, ale z czasem zeszło z nich powietrze. Ich liczba - jak na możliwości i mobilizację trwającą niemal miesiąc - była nie najgorsza.
Warto wspomnieć, że kibice Olimpii siedzieli nie tylko w sektorze gości, ale spora grupa w barwach znalazła się również w jednym sektorze trybuny Krytej.

Tylko Legia, ukochana Legia
Jakoś kwadrans przed końcem spotkania fani Legii zaczęli śpiewać naszą starą pieśń w nowej-starej aranżacji, znanej na pewno wszystkim wspierającym naszych koszykarzy - "Tylko Legia, ukochana Legia, dziś Warszawa czeka, na zwycięstwo Twe". Trzeba przyznać, że wyszło... mega kozacko. Cała trybuna wkręciła się na dobre i z minuty na minutę śpiewała coraz głośniej. Także i przy tej pieśni zastosowaliśmy "ściszanie" i po chwili wybuch ze zdwojoną mocą. Bez dwóch zdań - tego dnia ta właśnie pieśń wychodziła nam najlepiej.

Do końca meczu śpiewaliśmy głównie "Puchar jest nasz". W międzyczasie nasi piłkarze zdobyli dwie bramki i praktycznie już dziś zapewnili sobie awans do kolejnej rundy PP. Nasz doping nie skończył się wraz z końcem meczu, a trwał do czasu podejścia pod naszą trybunę zawodników. Zaśpiewaliśmy z nimi "Warszawę" i wierzymy, że w równie dobrych humorach będziemy po sobotnim meczem z GKS-em Bełchatów. Oby tylko gra naszych piłkarzy była lepsza. Miejmy nadzieję, że doping również, bo że stać nas na więcej wiemy wszyscy. A więc do zobaczenia w bojowych nastrojach w sobotę! Najbliższy wyjazd czeka nas dokładnie za 2 tygodnie, kiedy po raz pierwszy, i pewnie na długie lata ostatni, zawitamy na mecz naszej drużyny do Grudziądza.

P.S. Na dzisiejszym meczu debiut zaliczyła flaga FC Legii z Lubawy - płótno "Lubawa", z herbami Legii i Lubawy w wieńcu laurowym i hasło "Młode pokolenie rośnie w siłę!" ma wymiary 3x2 metry.

Frekwencja: 11696
Kibiców gości: 700
Flagi gości: 6

Doping Legii: 7,5
Doping Olimpii: 5

Autor: Bodziach