✔ Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności. ROZUMIEM
Grudziądz - Wtorek, 26 marca 2013, godz. 14:30 Puchar Polski - 1/4 finału
Olimpia Grudziądz
89' Banasiak
1 (0)
Legia Warszawa
73' Dwaliszwili
78' Saganowski
2 (0)
Sędzia: Tomasz Radkiewicz Widzów: 3800 Pełen raport
Tak się bawią warszawiacy
Mecz w Grudziądzu miał się odbyć dwa tygodnie temu, ale ze względu na niesprzyjającą aurę spotkanie zostało przełożone. Tym razem pogoda była łaskawsza, bo nie padało, ale temperatura i tak oscylowała w okolicach zera, a uczucie zimna potęgował silny wiatr. Mimo iż podopieczni Jana Urbana mieli już praktycznie zapewniony awans do półfinału PP, na północ Polski wybrała się liczna grupa wyjazdowa.
300-kilometrowa podróż w środku tygodnia nie stanowiła problemu dla 500-osobowej grupy fanatyków drużyny ze stolicy. Wejście na sektor przebiegło sprawnie i kilkanaście minut przed rozpoczęciem spotkania wszyscy zajęli swoje miejsca. Wydawało się, że przyjazd Legii do pierwszoligowego klubu z Grudziądza zmobilizuje do przyjścia na stadion pół miasta, a tymczasem na trybunach zasiadło niewiele ponad 3 tysiące kibiców Olimpii.
Sektor gości pod względem liczebności prezentował się lepiej niż młyn gospodarzy, legioniści byli też nieco głośniejsi, chociaż w tej kwestii żadna z ekip nie pokazała się z dobrej strony. By rozgrzać trochę atmosferę, warszawiacy dwukrotnie organizowali rzucanie do celu śnieżkami. Legioniści kilkakrotnie dali także do zrozumienia, że nie łączą ich z miejscowymi życzliwe stosunki. Nie mogło zabraknąć bluzgów pod adresem łódzkiego Widzewa, którego fanklub prężnie działa w Grudziądzu. Także gospodarze starali się pokazać Legii, że nie życzą jej najlepiej, m.in. śpiewając znaną piosenkę Lecha "Bo w nienawiści...", ale wychodziło im to raczej zabawnie.
Ultrasi Olimpii, którzy od rundy wiosennej prowadzą protest spowodowany postawieniem budki dla policji w okolicach młyna, nie wywiesili żadnych flag. W drugiej części spotkania zaprezentowali za to oprawę. Umieszczony jeszcze przed meczem na płocie transparent "Miłość, wierność i oddanie - nadchodzą..." uzupełniła przykrywająca cały młyn sektorówka z napisem "grudziądzanie", pod którą odpalono stroboskopy.
Ciekawszą oprawę zaprezentowali na wyjście piłkarzy Nieznani Sprawcy. Najpierw na płocie zawisł czarny transparent o treści "W godzinach pracy...", a nad głowami kibiców pojawiła się szara sektorówka w kształcie klawisza "Enter". Następnie nastąpiła zmiana transparentu na biały o treści "tak się bawią warszawiacy". Po odliczaniu w górę poszły małe flagi, które uzupełnił mały pokaz pirotechniki i kilka czarnych świec dymnych. Trzeba przyznać, że całość została zrobiona z pomysłem i prezentowała się naprawdę przyzwoicie.
Warto wspomnieć, że kibiców ze stolicy wspierały fankluby z Chełmży, Brodnicy i Kwidzyna oraz grupa kibiców Olimpii Elbląg. Na płocie zawisły flagi "Jesteśmy waszą stolicą", "Warriors", "Olimpia", a z boków wisiały jeszcze płótna Kwidzyna, Brodnicy i Chełmży.
Niestety doping legionistów nie stał na wysokim poziomie. W zasadzie można powiedzieć, że nieźle było tylko na początku, i mimo starań "Starucha", z minuty na minutę coraz bardziej wiało z naszego sektora nudą. Długo utrzymujący się bezbramkowy remis doprowadził nawet do okrzyków "Legia grać...". Na krótko ożywiła kibiców jedynie wymyślona na poczekaniu przyśpiewka pod adresem miejscowych: "Od najmłodszych lat dotykał cię brat, jak nie było brata, dotykał cię tata".
Kolejny "wyjazdowy" mecz już w sobotę. Na razie nie wiadomo czy spotkanie przy Konwiktorskiej obejrzą na żywo kibice Legii.