|
Chorzów - Wtorek, 9 kwietnia 2013, godz. 18:30 Puchar Polski - 1/2 finału |
|
Ruch Chorzów
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 0 (0) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 3300 Pełen raport |
|
|
Minimaliści
W pierwszym spotkaniu półfinału Pucharu Polski Legia zremisowała na wyjeździe z Ruchem Chorzów 0-0, mimo, że przez niemal godzinę występowała z przewagą jednego zawodnika. Podopieczni Jana Urbana grali jednak zbyt wolno i asekurancko, by zdobyć bramki, choć okazji nie brakowało.
Mecz w Chorzowie rozpoczął się od lekkiej przewagi Ruchu, ale po paru minutach legioniści opanowali sytuację na boisku i to oni dominowali na boisku przy Cichej. W 5 minucie doskonałą sytuację strzelecką miał Marek Saganowski, który otrzymał piłkę po błyskotliwym zagraniu Janusza Gola. W 12 minucie dobrze grający „wojskowi” znów mogli trafić do siatki. Po dośrodkowaniu Tomasza Brzyskiego do futbolówki skakał Ivica Vrdoljak, a ta spadła pod nogi Michała Kucharczyka. Niestety, jego uderzenie po długim rogu minęło słupek. Trzy minuty później znów swoją szansę miał „Kucharz”. Nasz skrzydłowy stanął oko w oko z bramkarzem gospodarzy, ale fatalnie skiksował. Przy tej akcji ponownie wybornym podaniem popisał się Gol.
Po tych sytuacjach gra się nieco uspokoiła. Legioniści kontrolowali środek pola, ale nie stwarzali już okazji. W 24 minucie boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Jakub Rzeźniczak, jego miejsce zajął Aleksander Jagiełło, a po kolejnych 180 sekundach swoją jedyną okazję bramkową miał Ruch. Po zagraniu z rzutu rożnego sprytnie spod opieki obrońców zerwał się Maciej Jankowski i uderzył głową w kierunku bramki. Do szczęścia zabrakło mu naprawdę niewiele.
Gospodarze tak się przejęli zmarnowaną sytuacją, że nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy. W efekcie w 38 minucie po drugiej żółtej kartce sędzia wyrzucił z boiska Igora Lewczuka. Ruch przeorganizował szyki obronne, ale Legia do końca pierwszej połowy nie potrafiła wykorzystać gry w przewadze.
Po zmianie stron wciąż przewagę mieli stołeczni, ale niewiele z niej wynikało. Niespodziewanie najlepszą okazję mieli jednak piłkarze Ruchu w 56 minucie, gdy po rzucie rożnym piłkę z linii bramkowej głową w niesamowity sposób wybił Gol. Później już do roboty wzięła się Legia i choć nie organizowała huraganowych ataków, to okazji do wyjścia na prowadzenie nie brakowało.
Najpierw w 61 minucie po świetnym wejściu w polu karne Jagiełły i wycofaniu futbolówki potężny strzał z 14 metrów oddał Brzyski. Niestety, trafił prosto w bramkarza. Chwilę wcześniej na boisku pojawił się Miroslav Radović, ale lider poczynań ofensywnych naszej drużyny tym razem zawiódł. Grał za głęboko, nie stanowił wsparcia najpierw dla Saganowskiego, a potem dla Wladimera Dwaliszwiliego. Natomiast w 75 minucie znów nie popisał się aktywny przez cały mecz Kucharczyk. Michał pomknął prawym skrzydłem i miał przed sobą jedynie bramkarza, ale uderzył dokładnie tam, gdzie chciał chorzowski golkiper. W 83 minucie swoją szansę miał jeszcze Jagiełło, gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego „Kucharza” i zamieszaniu w polu karnym oddał strzał. Niestety, za słaby. 5 minut później przed kolejną szansą stanął Kucharczyk, który przedarł się prawą stroną i z próby dośrodkowania wyszedł bardzo groźny strzał, a futbolówka po interwencji Kamińskiego odbiła się od słupka. W międzyczasie Saganowskiego zmienił Dwaliszwili, ale już nie zdążył się niczym wyróżnić
Bardzo dobre spotkanie w naszej drużynie rozegrał Janusz Gol i udowodnił, że jednak może się jeszcze Legii przydać. Z dobrej strony pokazał się także dynamiczny Aleksander Jagiełło, którego akcje u trenera Urbana najwyraźniej rosną.
Legioniści byli zdecydowanie lepszą drużyną przez całe spotkanie, przeważali, mieli swoje okazje, ale ewidentnie nie mieli zamiaru umierać za wygraną w Chorzowie.
Autor: Qbas