Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Wtorek, 16 kwietnia 2013, godz. 18:30
Puchar Polski - 1/2 finału
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 52' Dwaliszwili
  • 60' Dwaliszwili (k)
2 (0)
Herb Ruch Chorzów Ruch Chorzów
  • 54' Starzyński (k)
1 (0)

Sędzia: Tomasz Musiał
Widzów: 12048
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Jan Urban (trener Legii): Musieliśmy wygrać i wiedziałem, że to będzie trudny mecz. Ruch postawił wszystko na jedną kartę, bo w lidze mają już lepszą sytuację i dziś nie mieli nic do stracenia. Nie ustrzegliśmy się błędów i mogli nas złapać na kontrataki. Dodatkowo straciliśmy gola z karnego, a Wojciech Skaba mówi, że w ogóle nie dotknął rywala. Szybko odpowiedzieliśmy i mieliśmy dużo okazji do zdobycia kolejnego gola. Zmarnowaliśmy jednak wiele okazji, a Marek Zieńczuk kilka razy groźnie strzelał z rzutów wolnych.

Co powiem o sytuacji, po której padł gol na 2-1? Artur Jędrzejczyk wszedł na dużej szybkości. Ze strefy trenerskiej nie wiem, czy go rywale dotknęli. A co do karnego dla Ruchu, to zobaczę go na wideo i przekonam się kto kogo dotknął.

Cieszę się, że jesteśmy w finale Pucharu Polski. Staramy się tworzyć historię Legii, a to można robić tylko zdobywając trofea. Fajnie mieć zapisane w cv, że sięga się po nie dla Legii.

Wladimer Dwaliszwili jest w dobrej formie i jest to widać na boisku. Gra pewnie. Może się czuć pełnoprawnym zawodnikiem pierwszej drużyny.

Kogo chciałbym spotkać w finale? Z Wisłą Kraków byłaby okazja do rewanżu za ostatni mecz, bo wiele się o nim mówi. Ze Śląskiem Wrocław mamy zaś do wyrównania rachunki za przegrany Superpuchar. Walczyć będziemy o podwójną koronę, ale wiemy, że możemy zostać z niczym. W finale Pucharu Polski nie będzie łatwo. W lidze Lech Poznań nie odpuszcza, a ma więcej czasu na odpoczynek. Wiemy jednak, czego się od nas wymaga. Chcemy zgarnąć całą pulę.

Czy w naszych meczach nie ma za dużo nerwów? Emocje mogą być, o ile będą szczęśliwe zakończenia. Kibice też przychodzą na stadion, żeby coś przeżyć. A dlaczego pierwszy rzut karny strzelał Miroslav Radović? To mój błąd. Nie wyznaczyłem osoby do jedenastki. Ale zauważmy, że nikt nie wyrywał się do tej piłki. Widać nie każdy chce brać na siebie odpowiedzialność w trudnych momentach.


Jacek Zieliński (trener Ruchu): Gratuluję Legii awansu do finału Pucharu Polski. Szkoda, że o losach awansu do finału decyduje "wielbłąd" sędziego. Karnego na 2-1 nie powinno być. Skoro sędzia jest na tyle odważny, że dyktuje karnego, którego widział sam, to dlaczego nie podyktował jedenastki za dotknięcie piłki ręką, chyba przez Michała Kucharczyka, w murze w ostatniej minucie meczu? Przegraliśmy, ale nie byliśmy gorsi. I to boli. Uważam sędziego Musiała za bardzo dobrego arbitra, ale dziś o wyniku i awansie zadecydował rzut karny z kapelusza. Co powiem o rzucie karnym dla nas? Janoszka mówi, że Skaba trafił go ręką w nogę. Eksperci też mi mówią, że był faul.

Mieliśmy dziś kilka bardzo dobrych akcji. Może zabrakło nam trochę wykończenia. Po pierwszym meczu i remisie 0-0 widać było, że obie drużyny boją się odkryć. Tyle tylko, że bramkowy remis dawał nam awans. Mogliśmy "postawić autobus" w bramce, ale z Legią tak nie da rady grać. Są za mocni na to.


Wojciech Skaba: Przeciwnik mnie nie dotknął, więc nie powinno być rzutu karnego. Sędzia pomylił się jednak prawdopodobnie dwa razy. Jedenastki dla nas, z tego co słyszałem, również nie powinno być. W pomyłkach jest więc 1-1. Ta sytuacja jest jednak sporym zmartwieniem dla sędziów i tych, którzy się nimi opiekują. Ruch nie miał dzisiaj nic do stracenia. Utrzymanie w ekstraklasie mają zapewnione. Wyszli odważenie i grali z kontry, przy czym byli bardzo groźni. Gdyby udało im się trafić po raz drugi, byłoby nam już bardzo ciężko. Cieszy nas wszystkich awans do finału.

Dominik Furman: Po tym meczu wszyscy czujemy radość. Chcemy drugi raz z rzędu obronić trofeum Pucharu Polski. Myślę, że to starcie nie było dobre w naszym wykonaniu. W takich spotkaniach nie liczy się jednak styl, ale przede wszystkim wynik końcowy. Od wszelkich sędziowskich spekulacji się odcinamy. Mówienie, że arbitrzy pomagają Legii do niczego nie prowadzi. My jesteśmy od gry, a nie od sędziowania. Musimy poprawić naszą skuteczność w ofensywnie. Mogliśmy wcześniej rozstrzygnąć pojedynek na naszą korzyść. Czas pokaże, kto będzie naszym przeciwnikiem w finale.

Tomasz Brzyski: To był ciężki mecz. Wiedzieliśmy, że Ruch się łatwo nie podda i przyjedzie tutaj walczyć o awans. Jednak najważniejsze, że to nam udało się wygrać i wystąpimy w finale. W pierwszej połowie mieliśmy karnego, ale nie wykorzystaliśmy go. Mimo wszystko to nas nie podłamało. Głupio straciliśmy bramkę z jedenastki, która moim zdaniem nie powinna być odgwizdana. Dobrze, że mimo wszystko "Lado" trafił na 2-1. Ruch zagrał dzisiaj dobry mecz, to spotkanie kosztowało nas naprawdę dużo sił.

Miroslav Radović: Nie udało mi się strzelić rzutu karnego. Nie była to jednak moja pierwsza i na pewno nie ostatnia jedenastka w karierze. Taka jest piłka. Chciałem wyczekać bramkarza, dlatego tak słabo uderzyłem. Nie boję się strzelać karnych, gdybym mógł, to bym podszedł również do tej drugiej. Dzisiaj grało nam się dość trudno, jednak najważniejsze, że wygraliśmy. Zaprezentowaliśmy się nieco lepiej niż w Krakowie, ale to nadal nie jest nasza optymalna forma. Ważne, iż grając naszą piłkę potrafimy wygrywać. Ruch miał kilka dogodnych sytuacji. Pierwsza połowa była dla nas ciężka. Nasi rywale zagrali dobre zawody. Jeżeli będą nadal tak grali, to wiele drużyn będzie miało z nimi problemy. Jutro zamierzam obejrzeć drugie spotkanie półfinałowe. W finale wolałbym się spotkać z Wisłą.

Krzysztof Kamiński (Ruch Chorzów): Naszym założeniem było grać na 0-0 i szukać szansy z przodu. Każda strzelona przez nas bramka komplikowała sprawę Legii. W pierwszej połowie nam się to udawało. Mieliśmy również szczęście przy rzucie karnym. W drugiej odsłonie chcieliśmy grać jeszcze bardziej konsekwentnie z tyłu i bardziej namieszać z przodu. Niestety, nie udało się. Wydaję mi się, że przy strzale głową Dwaliszwilego mogłem zachować się lepiej. Trudno, było blisko. Dla mnie to byłoby już chyba za dużo, gdyby udało mi się wybronić drugą jedenastkę w jednym spotkaniu. Gol dla nas wlał w nasze serca nadzieję i dzięki temu graliśmy do końca.

Andrzej Niedzielan (Ruch Chorzów): Wydaje mi się, że dla Legii nie powinno być tego drugiego rzutu karnego. Nie było tam kontaktu między zawodnikami, dlatego możemy czuć się pokrzywdzeni po takim meczu. Mieliśmy dzisiaj swoje sytuacje. Gdybyśmy je wykorzystali, nie trzeba by teraz szukać usprawiedliwienia. Na pewno spotkanie w naszym wykonaniu było dobre. Byliśmy szybsi od rywali i stwarzaliśmy wiele okazji. Obrona Legii była pogubiona, jednak nam brakowało spokoju pod jej bramką. Nie pomogliśmy sami sobie.