Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Gliwice - Sobota, 27 kwietnia 2013, godz. 18:00
Ekstraklasa - 24. kolejka
Herb Piast Gliwice Piast Gliwice
    0 (0)
    Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
      0 (0)

      Sędzia: Hubert Siejewicz
      Widzów: 8786
      Pełen raport

      Zimny gliwicki prysznic

      W sobotnim spotkaniu 24. kolejki ekstraklasy Legia Warszawa zaledwie bezbramkowo zremisowała na stadionie w Gliwach z Piastem. Przewaga legionistów nad drugim w tabeli Lechem zmalała już tylko dwóch punktów.

      W 5. minucie gry z prawej flanki dośrodkował Danijel Ljuboja, ale będącego w polu karnym Tomasza Brzyskiego uprzedził Dariusz Trela. Zaraz potem serbski napastnik ponownie popisał się dobrym podaniem. Tym razem snajper legionistów rozegrał dwójkową akcję z Radoviciem, lecz ten został uprzedzony przez wychodzącego z bramki golkipera Piasta. Pierwsze kilkanaście minut odbywało się pod dyktando przyjezdnych. W 13. minucie gliwiczanie mogli przeprowadzić zabójczą kontrę, jednak podania Marcina Robaka nie zdołał zamknąć żaden z jego partnerów. Za chwilę gospodarze raz jeszcze stworzyli poważnie zagrożenie pod bramką Legii. Ze skrzydła w szesnastkę warszawskiego zespołu dośrodkował jeden z graczy w czerwonym stroju, a zaskakujący strzał z woleja Pawła Oleksego w świetnym stylu obronił Kuciak.
      W 23. minucie Piast stworzył zagrożenie po akcji prawym skrzydłem. Tam z dobrej strony pokazał się Marcin Robak, który dokładnie dośrodkował do Tomasza Podgórskiego, jednak ten nieczysto trafił w lecącą futbolówkę. Trzy minuty potem obydwaj zamienili się rolami. Podgórski podał z rzutu rożnego do byłego napastnika Widzewa, ale jego uderzenie głową instynktownie odbił przed siebie bramkarz Legii. Trzeba przyznać, że po pierwszych minutach, w których nieznaczną przewagę mieli podopieczni Jana Urbana, to z biegiem czasu to Piast zaczął być drużyną dominującą na placu gry. Dobrze zorganizowany w obronie gliwicki klub pierwszy błąd w ustawieniu popełnił dopiero w 36. minucie. Wówczas w dogodnej sytuacji strzeleckiej znalazł się Wladimer Dwaliszwili, lecz pomimo tego, że miał sporo miejsca, strzelił zbyt lekko, aby zaskoczyć Trelę. Tuż przed przerwą bramkarz gospodarzy ponownie został zmuszony do interwencji. Po dobrym dośrodkowaniu Bartosza Bereszyńskiego główkował Dwaliszwili i nie pierwszy raz na wysokości zadania stanął golkiper z Gliwic.

      Druga odsłona zaczęła się od ataków z jednej i z drugiej strony. Mecz stał się bardziej otwarty i była szansa, że tym razem legioniści stworzą sobie szansę, którą uda im się zamienić na gola. Pierwszy kwadrans drugiej połowy należał jednak do Piasta. Gospodarze mogli otworzyć rezultat meczu w 53. minucie, kiedy z dystansu strzelał Marcin Robak. Kopnięta przez niego futbolówka poszybowała jednak wysoko ponad celem. Po godzinie gry Legia wreszcie stworzyła zagrożenie pod bramką Dariusza Treli. Miroslav Radović ładnie wbiegł w pole karne po ograniu jednego z obrońców, a jego mocne uderzenie z najwyższym trudem na słupek sparował bramkarz rywali. Z biegiem czasu Legia wyraźnie osiągnęła przewagę i była coraz częstym gościem na połowie oponenta. W 70. minucie z dalszej odległości niebezpiecznie strzelił Tomasz Brzyski, jednak Trela na raty wyłapał piłkę.
      Kwadrans przed zakończeniem pojedynku Radović miękko wrzucił piłkę w pole karne, jednak tam decydującą walkę o główkę przegrał Dwaliszwili. Chwilę potem na boisku mieliśmy niecodzienną sytuację. Ljuboja wyłuskał futbolówkę Treli, który przygotowywał się do wykopu, i skierował ją do siatki, lecz zdaniem arbitra Serb sfaulował swojego przeciwnika. W 80. minucie gry "Ljuboja" spróbował szczęścia z rzutu wolnego, ale bramkarz instynktownie wybił piłkę na rzut rożny. W doliczonym czasie gry dynamiczną akcją popisał się Michał Kucharczyk, jednak jego podania nikt nie zdołał zamknąć.

      Autor: Wiśnia