|
Wrocław - Czwartek, 2 maja 2013, godz. 18:30 Puchar Polski - Finał |
|
Śląsk Wrocław
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
- 32' Saganowski
- 44' Saganowski
| 2 (2) |
Sędzia: Szymon Marciniak Widzów: 38000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Wydaje mi się, że zagraliśmy najlepsze spotkanie wiosną, w najodpowiedniejszym momencie. Przyjazd Legii do Wrocławia to wielkie wydarzenie, zarówno dla Śląska, jak i dla nas. Mecz ułożył się dla nas bardzo dobrze. Było widać, że zneutralizowaliśmy bardzo mocne boki Śląska i gwiazdę, jaką jest Sebastian Mila. Jest to zawodnik, który kiedy ma trochę miejsca, widzi wszystko na boisku i potrafi dogrywać znakomite piłki. Dziś nie pozwoliliśmy mu na zbyt wiele i między innymi dlatego Śląsk nie stworzył sobie zbyt wielu sytuacji. Cieszy nie tylko wynik, ale i gra, graliśmy piłką, storzyliśmy wiele sytuacji. Byliśmy dziś drużyną zdecydowanie lepszą. Można powiedzieć, że 2-0 to najmniejszy wymiar kary dla Śląska. Na wyjeździe to znakomity wynik i nie powinniśmy wypuścić tego trofeum z rąk, ale na razie myślimy o najbliższym meczu ligowym z Lechią. Co będzie później, zobaczymy.
Marko Suler nie grał dosyć długo, dzisiaj musiał zaczerpnąć ze swojego doświadczenia i zrobił to bardzo dobrze. Znakomity mecz rozegrał Furman, bardzo dobre spotkanie zagrał Kucharczyk. Na ławce usiedli Kosecki i Żyro, ale są na wpół zdrowi, więc praktycznie tylko po to, żeby zapełnić ławkę.
Nie było przyjemnie, kiedy obok rozgrzewającego się bramkarza spadły petardy hukowe. My nic nie możemy z tym zrobić, zajmą się tym odpowiednie osoby.
Stanislav Levy (trener Śląska): Stworzyliśmy sobie 3-4 stuprocentowe sytuacje, ale nie zdobyliśmy bramki. Musimy uznać, że Legia była lepszym zespołem. Zagrała szybciej, agresywniej, wygrała zasłużenie. Dosyć szybko straciliśmy bramkę, chociaż wcześniej mecz był wyrównany i wynik mógł być inny. Po drugim golu Legia nastawiła się na kontrataki i te były groźne. W drugiej połowie nie walczyliśmy o lepszy wynik, chociaż były sytuacje, które powinniśmy wykorzystać.
W Warszawie zrobimy wszystko, żeby odwrócić losy dwumeczu.
Marek Saganowski: Wygraliśmy na gorącym terenie pierwszy mecz finałowy, strzeliliśmy dwie bramki, a przede wszystkim nie straciliśmy bramki. I to nas dzisiaj najbardziej interesowało. Przy pierwszym trafieniu zrobiłem to co zwykle, czyli poszedłem na bliższy słupek przy podaniu Kucharczyka. Natomiast najbardziej się cieszę z drugiego gola, bo ostatnio ciężko mi było dojść do pozycji strzeleckiej. Z kolei dzisiaj piłka mnie szukała. To bardzo cieszy! Po przyjęciu futbolówki, lekkim lobie przez "Lado", udało mi się podwyższyć na 2-0. I myślę, że była to zasłużona wygrana. W pierwszych 45 minutach mogliśmy wykorzystać kilka kontr i cieszymy się z tego, co mamy. Śląsk jest drużyną, która powinna wykorzystywać swoje okazje, ale Skaba stanął dziś na wysokości zadania. Zresztą pokazaliśmy, że Legia ma ponad 20 równorzędnych zawodników i dziś udowodniliśmy, że warto na nas stawiać.
Wszyscy, którzy się znają na piłce, wiedzą jednak, że to dopiero przysłowiowa "pierwsza połowa" i nie takie rzeczy się zdarzały w futbolu, abyśmy mogli dziś z pewnością zabierać trofeum do autokaru. Tym bardziej, że równie dobrze to my możemy stracić dwie bramki w Warszawie. Zatem nie jest to jeszcze nasz puchar.
Dla mnie stadion we Wrocławiu wcale nie jest zaczarowany. Dwukrotnie tu grałem i odniosłem komplet zwycięstw - raz z reprezentacją Polski, a teraz z Legią.
Dominik Furman: Zagraliśmy dobrze jako cała drużyna, która narzuciła swój styl. Byliśmy blisko przeciwników. Ponadto udało się zrealizować założenia, czyli jak najczęściej odcinać Milę od podań. Do tego swoich szans mieliśmy szukać w kontrach i jedna z nich zakończyła się bramką. Dla wielu nasza gra mogła się różnić od poprzednich meczów, ale to są dodatkowe emocje, to jest finał Pucharu Polski, który chcemy wygrać trzeci raz z rzędu.
Każdy, który mniej gra, chce swoją szansę maksymalnie wykorzystać i to nie dotyczy mnie, ale reszty chłopaków z zespołu. Powtórzę - zagraliśmy dobrze wszyscy, Marko również.
Tomasz Brzyski: Nie chcę mówić o proporcjach czy też szansach na zdobycie trofeum, niemniej jednak zrobiliśmy dzisiaj pierwszy krok. Jeżeli w rewanżu zagramy tak jak we Wrocławiu, to powinniśmy sięgnąć po ten puchar. Może nie boimy się Śląska, ale na pewno na Łazienkowskiej wyjdziemy skoncentrowani, bo owszem, wygraliśmy 2-0, ale wrocławianie na pewno przyjadą, żeby powalczyć.
Kluczem do sukcesu był kolektyw. Byliśmy drużyną, biegaliśmy, walczyliśmy i to przyniosło efekt w postaci strzelonych dwóch bramek. Mamy szeroką kadrę i trener stara się dać każdemu szansę, którą niektórzy potrafią wykorzystać.
Dzisiaj Marko Suler zagrał pierwszy raz na lewej obronie i poradził sobie całkiem nieźle, a nasza współpraca wyglądała dobrze. Równie ważne jest jednak to, że zachowaliśmy czyste konto.
Wojciech Skaba: Mogę tylko podziękować trenerowi za konsekwencję, bo regularnie na mnie stawia w rozgrywkach Pucharu Polski. Szczególnie, że to już finał. Oczywiście trudno jest być w rytmie, gdy się gry od czasu do czasu, ale gdy nadchodzi ten czas, to trzeba być po prostu w formie. Zresztą, gdy trener zapowiada, że będę między słupkami do końca tych rozgrywek, to też mogę się odpowiednio przygotować.
Odnośnie meczu, to z pozycji bramkarza widziałem, że nie powinniśmy mieć dziś problemów. Zespół wyglądał bardzo pewnie i za to duży plus. Linia obrony była dość nietypowo zestawiona, bo przecież Marko Suler grał na lewej stronie, a poradził sobie znakomicie. Wynik 2-0 osiągnięty na wyjeździe jest rewelacyjny. Teraz trzeba zrobić drugi krok u siebie i zdobyć puchar.
Sebastian Mila (Śląsk): Mam nadzieję, że sprawa pucharu nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Przed nami rewanż i zobaczymy... To, że dziś mieliśmy początkowo mało fauli, nie oznacza, że nie walczyliśmy, bo przecież nie na tym polega gra w piłkę. Inna sprawa, że Legia pokazała, że jest lepszym zespołem, który przewyższał nas w każdej formacji, bez dwóch zdań. Wypada im pogratulować i mieć nadzieję, że w Warszawie zdołamy zaprezentować się troszeczkę lepiej.
Można porównywać poszczególne mecze między naszymi zespołami, ale należy pamiętać, że zimą rywale się wzmocnili i jakim potencjałem dysponują. Dzisiaj staraliśmy się, ale nie wyszło.
Wiem, że w ostatniej kolejce zmierzymy się z Legią, ale my w każdym meczu gramy o zwycięstwo, nawet jeśli miałoby się to odbyć kosztem gry w pucharach. Niestety, tak to zostało zorganizowane, że nie pozostaje nam nic innego. Chyba nikt nie chce nas namawiać do korupcji?