Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 5 maja 2013, godz. 14:30
Ekstraklasa - 25. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 62' Kosecki
1 (0)
Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
    0 (0)

    Sędzia: Bartosz Frankowski
    Widzów: 15735
    Pełen raport

    Zabójcze wejście Kosy

    Legia Warszawa zasłużenie 1-0 pokonała na własnym stadionie Lechię Gdańsk w spotkaniu 25. kolejki ekstraklasy i wróciła na miejsca lidera tabeli. Jedynego gola dla "wojskowych" zdobył tuż po swoim wejściu na plac gry Jakub Kosecki, który skorzystał z przytomnego odegrania od Marka Saganowskiego.

    Cztery minuty po pierwszym gwizdku sędziego Legia powinna objąć prowadzenie. Ivica Vrdoljak wyłuskał piłkę przed polem karnym, dograł do Marka Saganowskiego, który bez przyjęcia uruchomił Danijela Ljuboja. Serbski napastnik znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Lechii, ale przegrał pojedynek z interweniującym Michałem Buchalikiem. Niedługo potem Lechia po raz pierwszy zmusiła do wysiłku Dušana Kuciaka. Z rzutu rożnego dośrodkował jeden z graczy gości, niezbyt pewną interwencję w powietrzu golkipera "wojskowych" starał się wykorzystać Jarosław Bieniuk, ale wyraźnie przestrzelił. W 12. minucie Dominik Furman przejął piłkę w środku boiska i zagrał do Marka Saganowskiego, który spróbował uderzenia z dystansu, lecz na posterunku był Buchalik. Kilkadziesiąt sekund potem niepilnowany Rafał Janicki z pola karnego oddał zbyt słaby strzał, aby zaskoczyć Kuciaka. W 19. minucie Ljuboja doskonale zachował się w szesnastce gości, kiedy osaczony przez trójkę rywali przytomnie wycofał piłkę do Radovicia, jednak ten został zablokowany przez defensorów.
    Kolejne kilkanaście minut to powiew nudy z boiska przy ulicy Łazienkowskiej. Legioniści za wszelką cenę chcieli wejść z futbolówką do bramki Lechii, ale skutecznie uniemożliwiała im to szczelna obrona z Gdańska. Kolejną dobrą szansę dla gospodarzy mogliśmy obejrzeć dopiero na pięć minut przed przerwą. Z rzutu rożnego zacentrował Dominik Furman, a główka Iñakiego Astiza zatrzymała się na górnej siatce. Kilka chwil później słabo grający Michał Kucharczyk złamał indywidualną akcję ku osi boiska, lecz jego próba nie trafiła do celu.

    W drugiej odsłonie starcia Legia musiała usilnie szukać bramki. W 52. minucie zamieszanie w polu karnym oponenta mógł wykorzystać Marek Saganowski, jednak po raz kolejny dobrze zachowali się obrońcy w zielonych strojach, którzy zażegnali niebezpieczeństwo. Kolejne akcje nie przyniosły żadnych ciekawych sytuacji pod bramką którejkolwiek z ekip. Po godzinie gry Jan Urban zdecydował się na wprowadzenie na plac gry Jakuba Koseckiego. Pomocnik "wojskowych" wciąż dochodzi do sprawności po urazie, którego nabawił się w meczu z Wisłą Kraków. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę. W pierwszym kontakcie z piłką 22-latek zmusił do kapitulacji Buchalika. Z prawej strony Michał Kucharczyk dośrodkował w pole karne rywala, tam Marek Saganowski przytomnie zgrał do "Kosy", a ten plasowanym uderzeniem umieścił futbolówkę w siatce.
    W 66. minucie Saganowski został wypuszczony w uliczkę przez Radovicia, jednak wygoniony do linii nie zdołał dograć do któregoś z partnerów czekających przed bramką. Niemal dwadzieścia minut później Kosecki mógł zdobyć swoje drugie trafienie. Zawodnik Legii uderzając z woleja trafił w jednego z obrońców i arbiter przyznał podopiecznym Jana Urbana tylko rzut rożny. W doliczonym czasie gry wygraną powinien przypieczętować Michał Kucharczyk. Rozgrywający słabe zawody piłkarz po dograniu od Janusza Gola sam popędził w kierunku Michała Buchalika i w sytuacji sam na sam fatalnie przeniósł piłkę ponad poprzeczką. Kilka chwil potem ten sam zawodnik raz jeszcze przegrał swój pojedynek z golkiperem Lechii.

    Autor: Wiśnia