Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 5 maja 2013, godz. 14:30
Ekstraklasa - 25. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 62' Kosecki
1 (0)
Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
    0 (0)

    Sędzia: Bartosz Frankowski
    Widzów: 15735
    Pełen raport

    Wypowiedzi pomeczowe

    Jan Urban (trener Legii): Chyba się wykończę na ławce Legii... Wydaje mi się, że to był dobry mecz, bo nie pozwoliliśmy Lechii praktycznie na nic. Rywale niemal nam nie zagrażali. Brakowało drugiej bramki, a były ku temu okazje. To byłby inny mecz, gdyby na początku spotkania Danijel Ljuboja zdobył gola. Ale emocje to nasza zasługa, bo prowadzenie 1-0 to mało. Było wiele sytuacji, ale je marnowaliśmy. Kolejne spotkanie za nami. Teraz czekamy na rewanż Pucharu Polski. Czy Michał Kucharczyk usiądzie na ławce? Moim zdaniem zagrał nieźle. Wraca do gry po dłuższej przerwie. Gdyby strzelił dziś gola, a miał do tego okazje, to inaczej byśmy go oceniali. Ale ja nie mogę oceniać gracza tylko z tej perspektywy. "Kucharz" chciał dziś za bardzo strzelić gola. Czasami trzeba mieć bardziej chłodną głowę.

    W końcówce mogło się wydawać, że gramy na utrzymanie piłki i czekamy na końcowy gwizdek. Na pewno piłkarze wiedzieli, że Lechia nie jest dziś zbyt mocna w ofensywie. Nasze długie utrzymywanie się przy piłce mogło sprawiać wrażenie gry na czas. Ale po takich podaniach mieliśmy kolejne okazje do zdobycia bramek.

    Artur Jędrzejczyk jest obecnie w formie i świetnie to wykorzystuje. Gra często, ale nie widać tego po nim. Doskonale się regeneruje i oby tak do końca. Danijel Ljuboja starał się dziś i miał okazje do zdobycia bramki. Jedyne czego jeszcze wymagam od "Ljubo", to częstsza obecność w okolicach pola karnego. On schodzi do boku, bo lubi tam być przy piłce, ale on ma strzelać bramki i musi być w polu karnym. Na więcej stać natomiast Miroslava Radovicia. Zresztą on sam o tym wie. Będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, żeby obudzić go na końcówkę sezonu.

    Bogusław Kaczmarek (trener Lechii): Gratulacje dla Legii, bo to dla niej kolejny krok do mistrzostwa Polski. Jeśli my chcieliśmy zdobyć choć punkt, to potrzebowaliśmy gola. Mieliśmy jedną okazję, w której mój zawodnik powinien lobować Dusana Kuciaka. Legia to klasowy zespół i wykorzystała nasz błąd. Później nie mogliśmy nic grać. Porażka z Legią nie przynosi nam ujmy. Gdybyśmy zagrali dziś tak, jak w meczu z Podbeskidziem, to wynik byłby inny. Lechia to zupełnie inna drużyna, niż ta, do której przychodziłem. Odeszło ok. 20 piłkarzy. Rok temu grał u nas choćby Jakub Kosecki, który dziś zdobył gola na wagę wygranej Legii.

    Dziś naszym największym plusem była postawa bramkarza. Michał Buchalik chyba odbudował się po kilku ostatnich nieudanych meczach. Może faktycznie zagraliśmy dziś trochę zbyt bojaźliwie. Naszym celem było przejęcie piłki i 2-3 szybkimi podaniami przedostać się w pole karne Legii. Brakowało nam dziś przedostatniego lub ostatniego podania. Było więc blisko, ale nie zmienia to faktu, że do remisu przy Łazienkowskiej trzeba pierwszemu zdobyć gola. Zobaczmy też kto siedzi w Legii na ławce. To jest krajowa czołówka. Mieliśmy grać tak jak zazwyczaj na wyjazdach, czyli bardziej odważnie, ale Legia zmusiła nas do innego stylu gry.


    Jakub Kosecki: Marek idealnie wystawił mi piłkę i nie pozostało mi nic innego niż strzelić bramkę. Cieszę się, że pomogłem dzisiaj drużynie, bo ona jest najważniejsza. Dopisaliśmy dzisiaj na swoje konto trzy punkty i wracamy na fotel lidera. Z presją narzuconą na nas przez wszystkich radzimy sobie bardzo dobrze. Co prawda zdarzają nam się słabsze pojedynki, ale do każdego starcia zawsze podchodzimy bardzo zmotywowani. Ciężko nam się grało z Lechią, bo nastawiona była głównie na defensywę. Na szczęście udało nam się strzelić gola i wygrać. Mieliśmy również swoje okazje, aby wyżej zwyciężyć. Teraz przyjdzie czas na analizę. Będziemy ciężko trenować, aby wyeliminować błędy. Jestem przyzwyczajony do tego, że rywale często mnie faulują. Nie mam zamiaru za to się obrażać. Trener zawsze powtarza, że każdy zawodnik jest dla niego tak samo ważny. Rywalizacja jest bardzo duża. U nas nie ma pewniaków do gry. Każdy ciężko pracuje na treningach, co podnosi poziom drużyny.

    Marek Saganowski: Dzisiaj Lechia pracowała bardzo mocno w defensywie i momentami musiała wybijać piłkę z linii. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy, bo nie było łatwo. Tym bardziej, że w czwartek graliśmy ze Śląskiem. Oczywiście tej bramki na 2-0 brakowało, bo mieliśmy sytuacje ku temu. Gdyby na tablicy było 0-0, to na pewno coś byśmy wyciągnęli z akcji, natomiast przy skromnym prowadzeniu, istniała chęć pokazania się. Czy Kosecki jest niezastąpiony? Najważniejsze, że zawodnicy wchodzący z ławki pomagają i nikt się nie obraża, tylko wchodzi na plac gry i udowadnia, że należą mu się minuty od trenera. Z kolei niezdrowa rywalizacja może rodzić problemy wewnątrz zespołu.
    Przed nami rewanż Pucharu Polski i na pewno będą emocje. Wszyscy mówią, że nam już wystarczy tylko wznieść trofeum do góry, ale tak nie jest, bo przed nami 90 minut, w których wszystko może się zdarzyć. Przypuszczam, że Śląsk przyjedzie zagrać dobry mecz, bo nie mają nic do stracenia, w przeciwieństwie do nas.

    Dominik Furman: Mieliśmy dzisiaj swoje sytuacje. Szkoda, że w pierwszej połowie nie udało nam się zdobyć bramki, bo mecz byłby spokojniejszy. Przy takiej pogodzie i temperaturze ciężej się biega po boisku. Chcieliśmy zmęczyć rywala, grając dużo piłką. Przed spotkaniem nie myśleliśmy o naszym pamiętnym starciu z końcówki z tamtego sezonu. Chcemy do każdego meczu podchodzić tak samo. Nieważne kto przeciwko nam gra.

    Łukasz Surma (Lechia Gdańsk): Po meczu z Podbeskidziem trener musiał szukać zmian, dlatego w końcu wybiegłem od pierwszej minuty. To, że spędziłem w Legii kilka ładnych lat na pewno nie było czynnikiem decydującym o tym, iż dzisiaj wybiegłem w podstawowej jedenastce. Gospodarze zasłużenie wygrali dzisiejsze zawody. Byli od nas lepsi o jedną bramkę. Długo trzymaliśmy się, ale mało daliśmy z siebie w ofensywnie. Legia na przedpolu kontrolowała sytuację i nie byliśmy jej w stanie zagrozić po utracie gola. Łatwo można teraz powiedzieć, że zagraliśmy zbyt zachowawczo. Na Łazienkowskiej nie można jednak zbytnio się otworzyć, bo już w przerwie może być po meczu. Zostało kilka kolejek do końca sezonu. Nie możemy teraz spuścić głów, bo jesteśmy coraz bliżej dołu tabeli. Z Ruchem będziemy musieli wygrać.