|
Warszawa - Środa, 8 maja 2013, godz. 20:30 Puchar Polski - Finał |
|
Legia Warszawa
|
0 (0) |
|
Śląsk Wrocław
| 1 (1) |
Sędzia: Paweł Gil Widzów: 29416 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii Warszawa): Powiem tak - ostatnio mówiłem, że w polskiej lidze dzieją się cuda i zespoły nie grają równo. Mówiłem, że można łatwo skomplikować mecz. Ale nie spodziewałem się, że tak szybko się o tym przekonamy. Po straconej bramce wkradła się taka nerwowość, że nie poznawałem niektórych graczy. A przecież nawet po stracie drugie bramki nadal bylibyśmy w grze. Jasne, że Michał Żewłakow popełnił błąd, ale gorsza była sytuacja, gdy Śląsk trafił w poprzeczkę i niewiele brakowało, by było 0-2. Uważam, że gdybyśmy przegrali we Wrocławiu, to dziś zobaczylibyśmy zdecydowanie inną Legię.
Finał był dwumeczem i w nim byliśmy lepsi. Dziś chcieliśmy dać kibicom powody do radości i jest radość z Pucharu Polski. Ale wiemy też, że nie graliśmy dobrze. Dziś mamy puchar, ale to już historia. Teraz jedziemy do Białegostoku. Tam skończymy nasz maraton i mamy tydzień przerwy przed meczem z Lechem Poznań. Liga to inna historia i wierzę, że zagramy w niej lepiej. Na pewno w Białymstoku nie będzie łatwo, bo tam zawsze gra się nam ciężko. Stosowałem jednak rotację i mam na kogo postawić w najbliższą sobotę. Na pewno będą zmiany w składzie. Później będę zaś stawiał na jeden konkretny skład, który dogra sezon do końca.
Czy jestem pazerny na sukcesy? Po prostu wiem, jaką drużyną dysponuję i na co ją stać. Pazerny nie jestem. Zawsze odnoszę się z dużym szacunkiem do rywali. Wiem też, że dziś cieszymy się z kibicami z Pucharu Polski, ale jeśli nie zdobędziemy mistrzostwa Polski, to atmosfera będzie zdecydowanie inna. Piłkarze muszą poradzić sobie z presją, bo jeśli tego nie potrafią, to znaczy, że nie wyciągnęli wniosków z poprzedniego sezonu.
Dziś nie zagraliśmy dobrze, ale nie załamujmy się. Gramy dalej i zrobimy wszystko, żeby zdobyć mistrzostwo Polski. Kibice czekają na nie tyle lat. Nie bądźmy pesymistami. Czy wiem, w której minucie oddaliśmy pierwszy celny strzał? A czy to teraz ważne? Chyba powinienem wziąć na konferencję medal, bo tu sami pesymiści.
Dziś urazu doznał Dominik Furman i w Białymstoku raczej nie zagra. Martwi mnie to, bo za kartki pauzuje Ivica Vrdoljak.
Przeprosiłem Janusza Gola, że go zmieniłem w pierwszej połowie. Dla zawodnika nie jest to miłe. Zrobiłem to pierwszy raz w swojej karierze. Ale nie ma sentymentów. Widziałem, że jest problem w środku pola. Gol nie grał tak, jak miał grać. Jasne, że jest zły, ale to mnie nie dziwi.
Stanislav Levy (trener Śląska Wrocław): Gratuluję Legii zdobycia pucharu. W dwumeczu wygrała lepsza, ale i mająca więcej szczęścia drużyna. Taka też jest piłka. Przed meczem nie mieliśmy łatwego zadania, bo przegraliśmy 0-2. Drużyna pokazała dziś charakter i niewiele zabrakło, żebyśmy wygrali 2-0. Wcale nie zagraliśmy dziś defensywnie. Na boisku miałem siedmiu ofensywnych piłkarzy. Nasza taktyka była dobra i zabrakło nam niewiele szczęścia, żebyśmy zdobyli drugą bramkę. Jasne, że będziemy krytykowani i krytyka jest dobra. Ale nie wówczas, gdy ktoś szuka powodów do krytyki za wszelką cenę.
Naszym celem na dziś było nie stracić bramki na początku spotkania. Wówczas musielibyśmy odrabiać trzy gole. Mecz ułożył się nieźle dla nas i później mieliśmy okazje do zdobycia drugiej bramki. Powtarzam, że zabrakło nam trochę szczęścia.
Michał Żewłakow: Dzisiaj to był przedsmak tego, do czego zmierzamy. O mistrzostwo na pewno będzie nam trudniej. Ten mecz był dla nas bardzo szczęśliwy, ale stanowi także przestrogę. Każde następne spotkanie w lidze będzie trudniejsze. To był pojedynek pełen paradoksów. Legia gra najsłabszy mecz w sezonie, a wygrywa Puchar Polski. Michał Żewłakow strzela samobója, a potem podnosi do góry zwycięskie trofeum. Cieszę się, że szczęście nam dopisało. Straconego gola w pełni biorę na siebie.
Marek Saganowski: Już trzeci raz grałem w finale pucharu i wreszcie udało mi się wygrać. Cieszę się z tego, jednak do tego dorobku chcemy w tym sezonie dopisać jeszcze mistrzostwo Polski. Nie wiem czy dobra zaliczka nie uśpiła nas. To były chyba najgorsze zawody za kadencji Jana Urbana. Tutaj liczył się jednak dwumecz i to było najważniejsze. Ciężko świętować po takim finale. Dobrze, że teraz przed nami już tylko liga. Będziemy mogli w pełni się na niej skoncentrować.
Artur Jędrzejczyk: Na początku meczu sami skomplikowaliśmy sobie sprawę. Nie tak mieliśmy wyjść do tego spotkania. Wiedzieliśmy, że Śląsk przyjedzie tutaj walczyć, bo nie ma już nic do stracenia. Cieszymy się, że wygraliśmy po raz trzeci z rzędu puchar. Teraz przyjdzie czas na wyciągnięcie wniosków. Obecnie się cieszymy, ale już skupiamy się na Jagiellonii. Do końca ligi nie będzie już łatwych pojedynków. Musimy wygrywać, bo potrzebujemy punktów, aby zdobyć mistrzostwo.
Dominik Furman: Trzeci raz z rzędu zdobyliśmy puchar, z czego się bardzo cieszymy. To nie było najpiękniejsze spotkanie, ale wynik pierwszego meczu okazał się dobrą zaliczką. Wiedzieliśmy jak mamy dzisiaj zagrać, ale przegraliśmy - finalnie to my jesteśmy jednak zwycięzcami. To moje pierwsze trofeum w dorosłej piłce. Szkoda tylko mojej kontuzji, nie czuję się teraz najlepiej. Pod koniec meczu pechowo upadłem na bark po starciu z Rafałem Grodzickim.
Jakub Kosecki: Mieliśmy w wielu sytuacjach ogrom szczęścia. Gdybyśmy dzisiaj jednak kilka razy zagrali dobrym podaniem, mielibyśmy doskonałe okazje do wyprowadzenia kontry. Taka gra nam tego wieczoru zupełnie nie wychodziła. W dwumeczu to my jesteśmy lepsi. Teraz przed nami liga i kolejny cel, jakim jest mistrzostwo kraju. Zgadzam się, że zaprezentowaliśmy się słabo. Chwała Śląskowi, bo zagrał bardzo dobre zawody. Szkoda, że szybko straciliśmy gola. Gdyby nie to spotkanie wyglądałoby zupełnie inaczej. Uznaję to za moje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Polski. W poprzednich edycjach nie grałem przecież zbyt często.
Adam Kokoszka (Śląsk): Zagraliśmy dzisiaj z wiarą, że możemy odrobić dwie bramki straty. Dużo nam do osiągnięcia tego celu nie zabrakło. Mecz nie mógł się lepiej dla nas ułożyć. Spokojnie czekaliśmy do końcowych minut, a wtedy postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę i zagrać bardziej ofensywnie. Szkoda naszych okazji, bo Legia nie zagroziła nam praktycznie wcale.
Sebastian Mila (Śląsk): To było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Jestem dumny, bo pokazaliśmy kawał charakteru. Szkoda, że nie udało nam się strzelić drugiego gola, gdyż na pewno zrobiłoby się wtedy bardzo ciekawie. W kilku sytuacjach Ćwielongowi brakowało trochę szczęścia. Absolutnie nie mamy do niego jednak żadnych pretensji, bo wielokrotnie on sam ratował nam skórę. Jesteśmy przecież drużyną. Wydaje mi się, że Legia ma większy potencjał od Lecha, żeby zdobyć w tym sezonie mistrzostwo Polski.