Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Niedziela, 2 czerwca 2013, godz. 16:00
Ekstraklasa - 30. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 13' Saganowski
  • 15' Saganowski
  • 33' Saganowski (k)
  • 40' Kucharczyk
  • 62' Radović
5 (4)
Herb Śląsk Wrocław Śląsk Wrocław
    0 (0)

    Sędzia: Tomasz Garbowski
    Widzów: 30787
    Pełen raport

    Jak na mistrza przystało!

    W ostatnim meczu mistrzowskiego sezonu Legia Warszawa w imponującym stylu pokonała abdykującego mistrza, Śląsk Wrocław aż 5-0. Bramki dla stołecznej drużyny zdobyli Marek Saganowski (trzy), Michał Kucharczyk oraz Miroslav Radović. Legioniści kończą tym samym rozgrywki z 67 punktami na koncie, 59 bramki zdobytymi i 22 straconymi.

    Już kilkadziesiąt sekund po pierwszym gwizdku sędziego gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Piłkę od Michała Kucharczyka w polu karnym dostał rozpędzony Tomasz Jodłowiec. Były piłkarz Śląska dograł do biegnącego Marka Saganowskiego, lecz jego uderzenie przeleciało obok bramki. Przyjezdni odpowiedzieli kilka chwil potem, kiedy próba Piotra Ćwielonga okazała się minimalnie niecelna. Po pierwszych minutach widać było, że wrocławian w tym spotkaniu zadowala tylko zwycięstwo. Trzy punkty zdobyte na Łazienkowskiej gwarantowały tej drużynie trzecie miejsce w ligowej tabeli na koniec sezonu. Podopieczni Stanislava Levy'ego grali wysoko w obonie i pressingiem chcieli szybko odebrać piłkę legionistom. W 9. minucie Śląsk nie wykorzystał dotąd najlepszej okazji. Z rzutu rożnego dokładnie dośrodkował Sebastian Mila, jednak strzał głową Łukasza Gikiewicza minął lewy słupek bramki Dusana Kuciaka. Zaraz potem to pomocnik przyjezdnych sam mógł wpisać się na listę strzelców, ale pomylił się uderzając w woleja. W 12. minucie Legia przeprowadziła nieomal zabójczą kontrę. Tomasz Jodłowiec posłał długą piłkę do Michała Kucharczyka, ten rozpędzony wpadł w szesnastkę Śląska, lecz trafił zaledwie w boczną siatkę. Zaraz potem legioniści byli już bardziej dokładni. Kucharczyk pokazał się na prawej stronie, zacentrował do Marka Saganowskiego, który kapitalną główką otworzył wynik spotkania. Goście nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć, a musieli po raz drugi rozpoczynać grę od środka. Jakub Kosecki doszedł do podania od Kucharczyka. mając przed sobą tylko Rafała Gikiewicza odegrał do Saganowskiego, a ten wpakował futbolówkę do pustej siatki. W 22. minucie doskonałą okazję do strzelenia kontaktowego gola zmarnował Łukasz Gikiewicz. Napastnik wrocławskiego zespołu znalazł się w sytuacji sam na sam pod błędzie warszawskiej defensywy, ale lepszy od niego okazał się Dusan Kuciak.
    Trzy minuty potem Saganowski powinien ustrzelić hat-tricka. Doświadczony snajper stanął oko w oko z golkiperem przyjezdnych, jednak trafił wprost w niego. W 32. minucie Jakub Kosecki przebojowo wpadł w pole karne ŚląskA, gdzie został nieprzepisowo powstrzymany przez Rafała Grodzickiego. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na jedenasty metr. Do futbolówki podszedł Marek Saganowski, który pewnym uderzeniem skompletował klasycznego hat-tricka. Legia dalej nacierała i starzała sobie kolejne okazje do podwyższenia rezultatu. Dziesięć minut przed końcem pierwszej połowy Miroslav Radović znakomicie wyszedł do podania od Dominika Furmana, jednak w ostatnim momencie jego uderzenie, leżąc już na ziemi, zablokował Gikiewicz. W 40. minucie gry nieistniejący Śląsk został skarcony po raz czwarty. Jakub Kosecki podał do niepilnowanego przed polem karnym Michała Kucharczyka, a ten płaskim strzałem nie dał Gikiewiczowi najmniejszych szans na skuteczną obronę. Chwilę potem goście przedostali się pod pole karne Legii. Sebastian Mila sprytnie rozegrał rzut wolny, ale dzięki czujności legijnej obrony finalnie nic z tego nie wyszło.
    Tuż przed zmianą stron honorowe trafienie mógł zaliczyć Waldemar Sobota. Pomocnik Śląsk popisał się ładnym uderzeniem zza szesnastki, lecz piłka nieznacznie minęła słupek bramki Legii.

    W 50. minucie wprowadzony Bartosz Bereszyński doszedł do sytuacji strzeleckiej. Prawy defensor Legii uderzał z pierwszej piłki z ostrego kąta, lecz Rafała Gikiewicz nie musiał nawet interweniować. Chwilę potem Miroslav Radović stanął niemal oko w oko z golkiperem Śląska, jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem uderzenia i w końcu futbolówkę wygarnęli mu przeciwnicy. W 54. minucie z dystansu szczęścia spróbował Michał Kucharczyk, ale ten strzał nie mógł zagrozić wrocławianom. Warszawski zespół wciąż dominował na murawie. Abdykujący mistrz Polski nie miał zupełnie nic do powiedzenia, nie stwarzając sobie praktycznie żadnych okazji na zdobycia choćby jednego gola. Po godzinie gry Rafał Gikiewicz po raz.. piąty musiał sięgać po piłkę do własnej siatki. Jakub Kosecki przeprowadził dynamiczną akcję lewym skrzydłem, dograł do Miroslava Radovicia, który prostym podbiciem raz jeszcze ucieszył licznie zgromadzonych na stadionie kibiców.
    Przyjezdni pierwszą szansę na zmianę rezultatu w drugiej połowie mieli w 68. minucie. Łukasz Gikiewicz dobrze odnalazł się na lewej stronie boiska, strzelił mocno w kierunku bliższego słupka, jednak nie trafił w światło bramki. Pięć minut potem gracze Stanislava Levy'ego raz jeszcze mieli szansę na zmianę rozmiarów porażki. Na prawej stronie Waldemar Sobota chcąc dośrodkować prawie zaskoczył Kuciaka, ale z pomocą legionistom przyszedł słupek. W 80. minucie cudowną asystę mógł zaliczyć Miroslav Radović. Serb piętą podał do biegnącego Jakuba Koseckiego, jednak ten w sytuacji sam na sam z brakarzem Śląska fatalnie przestrzelił. Cztery minuty później Kosecki dostał podanie od Radovicia i będąc nieatakowanym przed pole karnym rywala trafił wprost w biegnącego obrońcę. W doliczonym czasie gry Kuciak pewnie interweniował po słabo bitym rzucie wolnym przez jednego z graczy w zielonej koszulce.

    Autor: Wiśnia