|
Warszawa - Sobota, 20 lipca 2013, godz. 18:00 Ekstraklasa - 1. kolejka |
|
Legia Warszawa
- 3' Radović
- 40' Rzeźniczak
- 52' Kucharczyk
- 57' Kucharczyk
- 88' Mikita
|
5 (2) |
|
Widzew Łódź
| 1 (0) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 17000 Pełen raport |
|
|
Mistrzowski koniec wesela
Kiedyś mecze w Widzewem były ligowymi klasykami, a fani obu drużyn prześcigali się w oprawach meczowych. Dzisiaj, mimo że nienawiść z obu stron pozostała, nie mają już takiego ciężaru gatunkowego. I tak, obie strony na sobotnim meczu inaugurującym nowy sezon ekstraklasy oprawy nie przygotowały. Najważniejsze, że nasz doping był prze-ko-za-cki. Fani Legii z wyjazdowego meczu w Walii wrócili w czwartek i piątek. Już w sobotę tymczasem czekał nas mecz ligowy z Widzewem. Nie było takiego ciśnienia jak przed laty, także z powodu napiętego terminarza. Nie dość, że dopiero co graliśmy eliminacje do Ligi Mistrzów, to za trzy dni gramy rewanż, za chwilę wyjazdowy mecz w Szczecinie, a już w kolejnym tygodniu prawdopodobnie udamy się do Norwegii. Przed nami bez dwóch zdań pracowite tygodnie, ale z tego powodu możemy się tylko cieszyć i niech inni zazdroszczą nam możliwości wyjazdów po Europie ;).
Dodatkowa pula biletów dla gości
Widzewiacy otrzymali dodatkową pulę biletów na sobotnie spotkanie, dzięki czemu mogli stawić się przy Łazienkowskiej w 1800 osób. Szkoda, że my na ich stadionie od kilku lat nie możemy pojawić się z powodu zamkniętego sektora dla przyjezdnych. Szkoda, że ani Ekstraklasa, ani PZPN nie widzą w tym problemu.
Mecz szczególny dla fanklubów
Ogólnie wiadomo, że wiele legijnych fanklubów, z racji swojego położenia pomiędzy Warszawą a Łodzią, rywalizuje z widzewiakami każdego dnia. Właśnie dla nich ten mecz był szczególnie ważny. Szczególnie mocno zmobilizowali się legioniści z Sochaczewa i Żyrardowa, których flagi zawisły na Żylecie.
Koszulki Habemus Campione
Podobnie jak na Deyna Cup, na Żylecie można było nabyć koszulki z motywem oprawy "Habemus Campione", przygotowane przez NS w serii "Ultrawersytet Warszawski". Zainteresowanie było tak duże, że rozeszły się wszystkie, ale w środę mają pojawić się kolejne. Cały zysk ze sprzedaży koszulek przeznaczony zostanie na cele ultras.
Powrót "Starucha" na gniazdo
Mecz z Widzewem był szczególnym - na gniazdo po dwóch latach przerwy wrócił "Staruch". I to w naprawdę dobrej formie. Co ciekawe, na niedawnej konferencji policji i wojewody mazowieckiego w kwestii bezpieczeństwa na stadionach jako główne zagrożenie w rozpoczynającym się sezonie policja wskazywała właśnie powrót naszego gniazdowego na stadion.
Bez bluzgów z naszej strony
Podczas meczu z Widzewem, po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, obyło się bez bluzgów pod adresem przyjezdnych. Kilka razy "nakarmiliśmy psa", a na koniec jeszcze pożegnaliśmy przyjezdnych hasłem "Koniec wesela...". Widzewiacy wykorzystali przyznaną im pulę biletów i wywiesili 17 flag. Jeśli chodzi o doping, to przyjezdni mocno odstawali. Ogólnie zaprezentowali się przyzwoicie, ale poniżej oczekiwań. W pierwszej połowie śpiewali podzieleni na dwie grupy, klaskali, ale nie byli w stanie przebić się przez doping legionistów. Notowali też długie przestoje. "Uznali, że nie mają szans, czy mają jakieś wewnętrzne sprawy do omówienia?" - zastanawiali się legioniści.
Doping na 11 :)
Było kapitalnie, lepiej niż na najlepszych meczach poprzedniego sezonu. Nikt nie sprawdzi, czy to efekt powrotu "Starucha" na gniazdo, wewnętrznej mobilizacji na Widzew, czy może lepszego dnia. Mimo że stadion nie był pełen, to huczał na maksa od pierwszej do ostatniej minuty. Przy okazji trochę prywaty, bo wiele osób zagaduje mnie o oceny za doping i dlaczego są takie, a nie inne. Wyjaśniam tutaj raz, ale dla wszystkich - oceny, które widzicie pod relacjami z trybun nie są notami wystawionymi tylko przeze mnie, a oceną przedstawicieli naszej redakcji rozsianych po całym stadionie, także na murawie.
Hit z Wiednia
W pierwszej połowie nasz doping wgniatał w ziemię. Nie było gorszych momentów. Gniazdowy nie miał żadnych powodów do narzekań i widać było, że był dumny z postawy Żylety. Oby tak było na każdym kolejnym meczu. Motywem przewodnim pierwszej połowy był hit z Wiednia, który na wysokim poziomie ciągnęliśmy przez dobrych kilkanaście minut. Pewnie, po naszej stronie był także wynik i tego nie da się nie wziąć pod uwagę. Tyle, że nie raz i nie dwa, nawet mimo korzystnego wyniku, było z poziomem głośności różnie. Tym razem - bez jakichkolwiek zastrzeżeń.
Hej Legia gol
Po przerwie hitem okazała się pieśń "Hej Legia gol...", w której na pierwszy plan wychodził rytm wybijany przez bębniarzy. "Staruch" kilkakrotnie zachęcał do wsłuchiwania się weń wszystkim zgromadzonych, aby za tym poszło serducho. Śpiewana przez jakieś 30 minut pieśń, przerywana jedynie okrzykami po kolejnych bramkach dla naszej drużyny, to niekwestionowany hit tego meczu. Po golu na 4-0 dla naszej drużyny odśpiewaliśmy pieśń "Wyginam śmiało ciało (...) czwóreczka? Mało!". Oby więcej takich wyników! Wcześniej na dwie strony śpiewaliśmy "Warszawę" i "Za nasze miasto". Kapitalnie wyszła też pieśń "Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina" - bez klaskania w refrenie "ooo...", a ze znanym choćby z treningu wokalnego układem choreograficznym (falujące ręce góra-dół).
Przez ostatnich kilka minut meczu cały stadion odśpiewał na maksa hit z końcówki poprzedniego sezonu - "Niepokonane miasto, niepokonany klub...". Zgodnie z zarządzeniem gniazdowego, dach drżał, więc było jak należy.
Po zakończeniu spotkania, w oczekiwaniu na podejście piłkarzy, nadal dopingowaliśmy Legię. Później rozległo się gromkie "Dziękujemy" i "Walczyć, trenować, Warszawa musi panować". Dopiero potem zaśpiewaliśmy z nimi "Warszawę" i przybiliśmy piątki.
Napięty terminarz
Kolejne spotkanie już w środę - rewanż z The New Saints. W sobotę czeka nas mecz przyjaźni w Szczecinie, a kilka dni później wyjazd do Norwegii lub Irlandii. Potem spotkanie z Podbeskidziem, rewanż w eliminacjach Ligi Mistrzów i wyjazd do Chorzowa. Nie da się narzekać na nudę.
Frekwencja: 17000
Kibiców gości: 1800
Flagi gości: 17
Doping Legii: 10
Doping Widzewa: 6,5
Autor: Bodziach