|
Chorzów - Sobota, 10 sierpnia 2013, godz. 20:30 Ekstraklasa - 4. kolejka |
|
Ruch Chorzów
|
2 (2) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 8500 Pełen raport |
|
|
Kubeł zimnej wody
Legia Warszawa niespodziewanie przegrała w Chorzowie z Ruchem 1-2 w ramach 4. kolejki ekstraklasy. Legioniści zaprezentowali się bardzo słabo szczególnie w pierwszej połowie, po której przegrywali po trafieniach Grzegorza Kuświka oraz Łukasza Surmy. W drugiej odsłonie rozmiary porażki zdołał zmniejszyć Marek Saganowski.
Kilka minut po rozpoczęciu gry po raz pierwszy zagroziła Legia. Dynamicznie prawą stroną ruszył Łukasz Broź, prawy defensor "wojskowych" mocno wstrzelił piłkę w pole karne gospodarzy i tam w ostatnim momencie niebezpieczeństwo zażegnali chorzowianie. W 8. minucie uderzenia z dystansu spróbował Tomasz Jodłowiec i lecącą piłkę pewnie złapał Krzysztof Kamiński. Kilka chwil potem odgryźli się podopieczni Jacka Zielińskiego. Z rzutu rożnego dośrodkował jeden z piłkarzy w niebieskiej koszulce, a Marek Szyndrowski w dobrej sytuacji nie trafił w futbolówkę. Z biegiem czasu Ruch przejął nieco inicjatywę, ale nie potrafił udowodnić swojej przewagi poważnym zagrożeniem bramki Dusana Kuciaka. Legioniści przebudzili się w 21. minucie. Po kornerze egzekwowanym przez Dominika Furmana główkował Dossa Junior i pomylił się o ledwie pół metra. Za moment okazje miał Marek Saganowski. Helio Pinto ładnym podaniem uruchomił snajpera przyjezdnych, jednak ten nie trafił nawet w światło bramki.
Nieporadność "wojskowych" została skarcona w 25. minucie. Łukasz Surma dorzucił piłkę z prawego skrzydła a w szesnastce odnalazł się Grzegorz Kuświk, który półwolejem nie dał szans bramkarzowi Legii. Goście jeszcze nie podnieśli się po stracie pierwszego gola, a za chwilę musieli po raz drugi rozpoczynać grę od środka. Filip Starzyński, będąc przed polem karnym rywala, przytomnie dograł do Łukasza Surmy. Środkowy pomocnik Ruchu fenomenalnym strzałem w górny róg bramki raz jeszcze zmusił Kuciaka do kapitulacji. W 35. minucie Jakub Kosecki powinien zdobyć kontaktowego gola. Zawodnik Legii nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam z Krzysztofem Kamińskim i przyjezdni mieli tylko rzut rożny. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy z dystansu uderzał Michał Kucharczyk i spokojnie interweniował golkiper Ruchu.
Po zmianie stron Legia ruszyła do odrabiania strat. W 47. minucie Helio Pinto posłał znakomite długie podanie do Michała Kucharczyka, który wpadając w pole karne złamał akcje do środka, lecz jego strzał złapał Kamiński. Moment później legioniści dopięli już swego. Na prawej stronie pokazał się Dominik Furman, zagrał do niepokrytego Saganowskiego, a ten płaskim uderzeniem zdobył kontaktowego gola. Za chwilę Pinto ponownie popisał się doskonałym dograniem tym razem do Koseckiego, jednak ten raz jeszcze przegrał pojedynek z bramkarzem z Chorzowa. Po godzinie ten sam zawodnik spróbował zaskoczyć Ruch uderzeniem zza pola karnego, ale Krzysztof Kamiński był bezbłędny.
W 66. minucie po kornerze okazję miała Legia. Najpierw główka Mateusza Cichockiego została zablokowana, a za moment mocny półwolej Daniela Łukasika nieznacznie minął prawy słupek. Dziesięć minut potem Zieńczuk dograł wzdłuż bramki Kuciaka, ale strzał Włodyki przeleciał wysoko ponad poprzeczką. W 81. minucie Saganowski mógł doprowadzić do remisu. Napastnik "wojskowych" wślizgiem trafił w słupek po dośrodkowaniu od Michała Żyro, natomiast dobitkę Pinto złapał bramkarz "niebieskich". Za kilkadziesiąt sekund Kamiński ponownie stanął na wysokości zadania, tym razem odbijając uderzenie Michała Kucharczyka. W 87. minucie golkiper Ruchu po raz kolejny udowodnił swoją wartość, tym razem w dobrym stylu parując próbę Łukasza Brozia.
Autor: Wiśnia