Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Wtorek, 27 sierpnia 2013, godz. 20:45
Liga Mistrzów - 4. runda eliminacyjna
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 27' Radović
  • 90+4' Rzeźniczak
2 (1)
Herb Steaua Bukareszt Steaua Bukareszt
  • 7' Stanciu
  • 9' Piovaccari
2 (2)

Sędzia: Pedro Proenca
Widzów: 21514
Pełen raport

Wypowiedzi pomeczowe

Jan Urban (trener Legii): Człowiek przygotowuje w różny sposób spotkanie, a po 10 minutach okazuje się, że przegrywamy 0-2 i sytuacja komplikuje się niesamowicie. Przeciwko takiemu zespołowi, który pokazał, że ma dużo jakości w swojej grze, trudno było odwrócić losy spotkania. Można podziękować, że zespół grał do końca, że zdołał strzelić jeszcze na 2-2, jednak patrząc chłodno na to wszystko to oczywiście szkoda, żal, ale uważam, że Steaua była lepsza i dlatego zagra w Lidze Mistrzów. Steaua była lepsza w grze kombinacyjnej. Przede wszystkim lepiej prezentowali się technicznie. Zostawiliśmy na boisku mnóstwo zdrowia, żeby się temu przeciwstawić. Wielokrotnie musieliśmy ich akcje przerywać faulami. Rumuni to zespół, który gra do przodu. Każde przyjęcie, każdy moment, gdy mają trochę wolnej strefy - to gra do przodu. Wszystkie ich akcje są rozgrywane na dużej szybkości, co sprawiało nam problemy. Oczywiście, może to inaczej by wyglądało, gdyby ten wynik się ważył przez większość spotkania. Jednak przy tak doświadczonej drużynie i mającej zawodników obytą w bojach, to było się ciężko przeciwstawić. Dlatego chwała, że nie przegraliśmy, choć finalnie dwumecz jest porażką.

Nie uważam, że to było spotkanie, w którym trzeba stawiać wszystko na jedną kartę np. od 45 czy 60 minuty. Co innego, gdyby było 2-2 w 85. minucie. Owszem, różne działy się rzeczy w futbolu, ale nie uważam, że nastawienie "na wariata" było by rozsądne. Dlatego też nie wpuszczałem graczy ofensywnych wcześniej. Tym bardziej, że wielu z nich ma podobne cechy ofensywne do tych, którzy byli na placu gry. Inna sprawa, że konstruowaliśmy akcje ofensywne.

Nie było problemów z motywacją, ani z jej nadmiarem, ani z jej zbyt niskim poziomem. Zespół dał z siebie wszystko. Jednak ten cały wysiłek, zaangażowanie, zdrowie zostawione na boisku nie było poparte jakością piłkarską. Nie chcę się doszukiwać... Zespół wiedział, że ma dużą szansę. Były nadzieje kibiców. Były ambicje i pod tym względem nie można nic drużynie zarzucić, jednak Steaua była drużyną po prostu lepszą.

Oczywiście, każdy by chciał wzmacniać zespół. Nie lubię transferów na ostatnią chwilę. Musimy popatrzeć na chłodno. Ten zespół zrobił progres w ciągu roku. Najpierw po latach zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Doszliśmy do ostatniej fazy eliminacji Ligi Mistrzów. Teraz przed nami Liga Europy, w której musimy nazbierać punktów do rankingu UEFA i wykorzystać zdobyte już doświadczenie. Być może uda się wyjść z grupy. Wszystko po to, żeby być w kolejnym sezonie być rozstawionym aż do ostatniej rundy. Jeśli podtrzymamy progres, to za rok powinno być lepiej. Najpierw znowu trzeba wywalczyć prymat na krajowym podwórku, aby przeżyć przygodę w Lidze Mistrzów.

Niemniej jednak dla takich chwil warto żyć. Pracowaliśmy cały rok. Chcieliśmy czegoś więcej niż IV runda eliminacji, ale zabrakło nie szczęścia, lecz umiejętności i jakości.

Trudno tłumaczyć błędy środkowych defensorów. Tym bardziej, że Ivica jest doświadczonym zawodnikiem. Mieliśmy pretensje do Furmana, że nie wrzuca tak, jak potrafi, jednak dla Dominika takie spotkanie jest przeżyciem i być może ta noga drżała. Oni na pewno wyciągną z tego wnioski, które zaprocentują w przyszłości. To doświadczenie im się przyda. To samo dotyczy Patryka Mikity. Jego wejście nie było po to, żeby nam ratował życie. Owszem, czasami zdarza się dzień konia i ktoś ratuje mecz, aczkolwiek to jest jakby krok w jego karierze i ma być dla niego czymś motywującym, czymś dla czego warto pracować.

Wydaje mi się, że im dłużej, im więcej gra Dossa Junior i Henrik Ojamaa, tym lepiej. Zastanawia mnie Wladimer Dwaliszwili. To, że usiadł dziś na trybunach, to efekt tego, że nie gra od dłuższego czasu tak, jak potrafi. To samo tyczy się Helio Pinto. Znam z doświadczenia, że jeden słabszy mecz nie robi różnicy. Jednak on nie jest w formie. Co nie znaczy, że on jest nieudanym transferem. Doskonale pamiętamy, ilu zawodników zaczynało dobrze rundę, mieli dobre miesiące, a potem przepadali. Z nim jest odwrotnie, choć wielu go przekreśla. Na razie nie spełnia oczekiwań, ale my na niego liczymy i wierzymy, że nam pomoże.

Laurentiu Reghecampf (trener Steauy): Awans do Ligi Mistrzów jest dla nas bardzo ważnym momentem w historii klubu. Dzisiaj naszym celem było jak najszybsze strzelenie bramek i chcieliśmy ich zdobyć jak najwięcej. Ta sztuka nam się udała. Myślę, że moja ekipa zagrała bardzo dobrze. Przede wszystkim zdominowaliśmy środek pola, a w tej strefie Legia ma solidnych zawodników. Zresztą uważam, że w przyszłości Legia będzie jeszcze mocniejsza. Dzisiaj zagraliśmy dużo lepiej niż w pierwszym meczu. Przede wszystkim byliśmy lepiej przygotowani niż w Bukareszcie. Zresztą było to widać w drugiej połowie. Tym samym mylili się ci, którzy uznawali, że nie jesteśmy wystarczająco gotowi kondycyjnie na to spotkanie.

Atmosfera była niesamowita. Nie można było nie zauważyć, jak kibice wspierali drużynę.


Miroslav Radović: Zabrakło niewiele, małego kroczku, choć trudno powiedzieć tak naprawdę czego. Wszystkie przedmeczowe założenia szybko się zawaliły po dwóch bramkach. Przy takim wyniku grało się bardzo ciężko. Rumuni umiejętnie grali rezultatem, są od nas na pewno bardziej doświadczonym zespołem. Trener w przerwie uczulał nas, byśmy zachowali chłodne głowy, że na pewno będziemy wypracujemy swoje okazje i mamy jeszcze całą połowę przed sobą. Po meczu w szatni była cisza. Jesteśmy bardzo zawiedzeni. Jakub Wawrzyniak: Nie mi oceniać zachowanie kolegów przy golach dla rywali. Spytajcie trenera jak on to widział. Potrafiliśmy się jednak podnieść i już do przerwy powinniśmy remisować, ale sędzia odgwizdał spalonego, który jeśli w ogóle był, to minimalny. Zgodnie z duchem sportu, takie sytuacje powinno się puszczać. Gdybyśmy tego wyrównującego gola strzelili choć 5 minut wcześniej, to mielibyśmy jeszcze ogromną szansę na wygranie spotkania. Niestety, nie udało się. Skupiamy teraz wszystkie armaty na lidze, bo za rok chcemy znowu zagrać o Ligę Mistrzów, tym razem z większym powodzeniem. Owszem, Liga Europy jest fajną przygodą, ale na tę chwilę to dla nas żadne pocieszenie. Bardzo żałujemy, że odpadliśmy.

Dominik Furman: Trener Urban powtarza nam cały czas, by za szybko nie podchodzić do rywala, bo łatwo nas wtedy "nawinąć", ale podszedłem. Rywal się obrócił, ograł mnie jak dziecko i stało się coś, co nie powinno się wydarzyć. Po 10 minutach przegrywaliśmy już 0-2 i w takim meczu jest niesłychanie ciężko się podnieść po tak mocnych ciosach. Mimo tego, nam się to udało. Byliśmy dzisiaj lepsi, ale o końcowym wyniku zadecydowały błędy z początku spotkania. Zabrakło nam podkręcenia tempa około 70. minuty spotkania. Steaua zaczęła opadać z sił i mogliśmy ich dopaść. Rumuni to klasowy rywal, a my walczyliśmy z nimi jak równy z równym. Warto też pamiętać, że nie przegraliśmy meczu w eliminacjach do Champions League. Pozostaje nam Liga Europy i jest to dla nas duże pocieszenie.

Dusan Kuciak: W obu meczach daliśmy z siebie wszystko. Steaua udowodniła jednak, że jest doświadczoną i mocną drużyną. Szybko strzelone dwa gole ustawiły im spotkanie i nie dali już sobie wydrzeć awansu z rąk. Mimo tego, gdybyśmy wcześniej zdobyli gola, to pewnie udałoby nam się strzelić jeszcze zwycięską bramkę. Zabrakło nam i skuteczności, i szczęścia.