Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Białystok - Środa, 25 września 2013, godz. 20:30
Ekstraklasa - 9. kolejka
Herb Jagiellonia Białystok Jagiellonia Białystok
  • 45' Plizga
  • 88' Pawłowski
2 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
  • 22' Radović
  • 29' Saganowski
  • 77' Radović
3 (2)

Sędzia: Tomasz Musiał
Widzów: 6927
Pełen raport

Jaga napędziła strachu

Nie było niespodzianki w spotkaniu kończącym środowe zmagania w ekstraklasie. Legia Warszawa w pełni zasłużenie pokonała w Białymstoku Jagiellonię 3-2. Gole dla stołecznych piłkarzy zdobyli Miroslav Radović (dwie) oraz Marek Saganowski. Trafienia dla gospodarzy zaliczyli Dawid Plizga i tuż przed końcem młody Jan Pawłowski.

W 4. minucie spotkania pierwszy strzał oddała Jagiellonia. Zza pola karnego odważną próbę podjął Mateusz Piątkowski, ale piłka po odbiciu się od jednego z partnerów wyleciała poza boisko. Pierwsze momenty pojedynku to przewaga Legii, która częściej przebywała na połowie swojego rywala. Białostoczanie czekali tego dnia głównie na zabójcze kontry i doczekali się swego kwadrans po rozpoczęciu gry. Niedokładne podanie Helio Pinto do Tomasza Brzyskiego przejął Mateusz Piątkowski, ale jego rajd zakończył się niecelnym uderzeniem. Obydwie jedenastki nie kwapiły się tego wieczora do oddawania strzałów. Senną atmosferę na boisku przerwał w 22. minucie Mirolav Radović, wyprowadzając swój klub na prowadzenie. Serbski pomocnik znakomitym uderzeniem wykończył akcję Michała Żyry, który popisał się opanowaniem i dokładną centrą z lewej strony boiska. Strzelcowi gola pomogło ponadto nieco szczęścia, gdyż dośrodkowanie jego partnera z drużyny niefortunnie przedłużył Michał Pazdan.
Kilka minut potem legioniści podwyższyli prowadzenie. Michał Żyro z łatwością wbiegł w pole karne rywala, gdzie ograł jednego z defensorów oraz położył na murawie Słowika. Zawodnik "wojskowych" podniósł głowę i przytomnie wycofał piłkę do Marka Saganowskiego, który bez problemów trafił do pustej bramki. Po zdobyciu drugiego gola gracze Jana Urbana w pełni przejęli kontrolę nad wydarzeniami na placu gry. "Jaga" nie miała zupełnie nic do powiedzenia, a jej pojedyncze akcje w żaden sposób nie mogły zagrozić Wojciechowi Skabie. Kiedy wydawało się, że obydwie drużyny zejdą przy wyniku 2-0 dla gości, kontaktową bramkę zdobył Dawid Plizga. Piłkarz gospodarzy po bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego z ostrego kąta zaskoczyć golkipera warszawskiego klubu.

W 54. minucie Legia powinna po raz trzeci zmusić Słowika do kapitulacji. Helio Pinto znakomitym prostopadłym podaniem uruchomił Marka Saganowskiego, który znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Doświadczony napastnik, naciskany przez jednego z obrońców, zdecydował się odegrać do niepokrytego Radovicia, jednak ten źle trafił w toczącą się piłkę. Po godzinie gry sędzia popełnił błąd, gdy nie podyktował ewidentnego rzutu karnego za faul Macieja Gajosa na Marku Saganowski. Chwilę potem, po dobrym podaniu od Helio Pinto, szczęścia spróbował Hernik Ojamaa, jednak uderzenie Estończyka było bardzo niedokładne. W 64. minucie "Sagan" zmarnował stuprocentową sytuację. Napastnik "wojskowych", po dograniu od Michała Żyry, stanął oko w oko ze Słowikiem, lecz kopiąc futbolówkę lewą nogą posłał ją obok słupka. Cztery minuty później Żyro rozegrał dwójkową akcję z Saganowskim, która ostatecznie zakończyła się jego strzałem, sparowanym z największym trudem przez golkipera "Jagi".
Kwadrans przed końcem zawodów do wyrównania mógł doprowadzić Piątkowski. Napastnik gospodarzy przymierzył z półwoleja, ale lepszy był Skaba. Niewykorzystana przez Jagiellonia okazja zemściła się na nich chwilę potem. Żyro krótko podał do Pinto, który znakomicie dośrodkował do Radovicia, a Serb głową z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Podopieczni Piotra Stokowca nie poddali się i dalej walczyli o korzystny dla siebie rezultat. Starania opłaciły się dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Po serii błędów w legijnej defensywnie do okazji strzeleckiej doszedł wprowadzony wcześniej Jan Pawłowski i dosyć szczęśliwie zmniejszył rozmiary porażki swojej drużyny.

Autor: Wiśnia
Znalazłeś błąd? Napisz