Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Czwartek, 7 listopada 2013, godz. 21:05
Liga Europy - 4. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    0 (0)
    Herb Trabzonspor Kulubu Trabzonspor Kulubu
    • 72' Junior (sam.)
    • 79' Adin
    2 (0)

    Sędzia: Ruddy Buquet
    Widzów: 14068
    Pełen raport

    Stracone nadzieje

    Spotkanie z Trabzonsporem określane było meczem ostatniej szansy. Szansy, której zawodnicy Jana Urbana nie wykorzystali. Fani Legii też nie mogą być z siebie zadowoleni. Frekwencja na trybunach pozostawiała wiele do życzenia. Doping był momentami niezły, ale do "piekła" stworzonego na meczu ze Steauą czy choćby dwa lata temu z Gaziantepsporem sporo zabrakło.

    Po stracie drugiej bramki część osób z innych trybun zaczęło opuszczać stadion. My kibole z Żylety nigdy nie zrozumiemy kibiców sukcesu i wychodzenia przy niekorzystnym wyniku. Pewnie, każdy z nas na swój sposób przeżywał tracone bramki. Jedni zaczęli dogryzać piłkarzom, że znowu na zero, a inni decydowali się na wyjazd na Cypr, mając świadomość, że to ostatnia europejska wyprawa za naszym klubem w tym sezonie. Jeszcze inni pocieszali się, że mają w ogóle okazję wspierać swój ukochany klub w europejskich pucharach, czego - mimo słabych wyników - zazdrościć może nam cała Polska.

    Fatalna frekwencja
    Sprzedaż biletów na ostatnie mecze na naszym stadionie idzie dość topornie. Ostatecznie na trybunach pojawiło się niewiele ponad 14 tysięcy fanów, a nawet Żylecie do kompletu brakowało ponad 3 tysięcy osób. O ile słabszą frekwencję w sektorze rodzinnym można np. tłumaczyć późną porą rozgrywania meczu, to chyba dla fanatyków z Żylety nie jest to większym problemem. Wymagamy od piłkarzy, i słusznie, ale wymagajmy też od siebie. Szczególnie, że ci, którzy przyszli na stadion, także nie dali z siebie maksa.

    Fuck UEFA
    Doping był głośny od początku, ale nie na tyle, na ile nas stać. Gdy odśpiewaliśmy "Sen o Warszawie" w sektorze gości błyskały lampy fleszy. Tradycyjnie hymn Ligi Europy zagłuszał nasz hymn "Mistrzem Polski jest Legia", więc po chwili odśpiewaliśmy go raz jeszcze. Na początku spotkania głośno śpiewaliśmy "Hit z Wiednia". Olbrzymia radość zapanowała w 24. minucie, gdy nasz zespół zdobył bramkę. Kibiców na ziemię sprowadził jednak arbiter, który jej nie uznał. Wkurzenie fanów wzięło górę - wszyscy byli przekonani, że po raz kolejny sędziowie nas oszukują - i po chwili Żyleta zaczęła pieśń "Fuck UEFA aejaejao". Warto wspomnieć, że na Żylecie pojawił się transparent z zaproszeniem na poniedziałkowy Marsz Niepodległości.

    Pozdrowienia dla Mierzejewskiego
    Na tę samą melodię "pozdrawiano" Trabzonspor. Wielokrotnie oberwało się także Adrianowi Mierzejewskiemu - dziś piłkarzowi tureckiej drużyny, jeszcze niedawno graczowi KSP. Pod jego adresem oprócz wielu okrzyków z Żylety, na szybko wykonany został także dialog z trybuną Deyny: "Mierzejewski! Co?! Ty k...".

    Przyjezdni zaskoczyli na plus
    Kibice gości zaprezentowali się lepiej, niż można się było spodziewać. Wiele osób myślało, że poza sprzedawcami kebabów w Warszawie, w sektorze gości nie będzie nikogo. Tymczasem fani z Trabzonu dotarli do Warszawy w ponad 300 osób. Sporo z nich przyjechało autokarami z Niemiec. Byli w barwach - także w szalikach i koszulkach Galatasaray - i wywiesili kilka flag. Prowadzili też doping, który na Żylecie nie był słyszalny, ale na bliższych sektorach owszem. Trabzonspor zaprezentował także szarfy trzymane w rękach w barwach klubu oraz transparent "Everywhere is Trabzon for us". W drugiej połowie odpalili racę, którą od razu rzucili na ziemię. Piromana próbowała wytropić ochrona, która weszła wśród przyjezdnych. Z Żylety w tym czasie skandowano "Zostaw brudasa, hej k... zostaw brudasa".

    fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com

    Pazie na razie
    Do przerwy nasi piłkarze grali ambitnie i próbowali za wszelką cenę strzelić bramkę, która dawałaby im jeszcze matematyczne szanse na wyjście z grupy. Po zmianie stron długo w to wierzyliśmy - do czasu gdy nasz obrońca nie wpakował piłki do własnej bramki. "Staruch" mobilizował wszystkich do jeszcze większego wysiłku, aby pomóc legionistom zdobyć gola. Niestety nasza pomoc na nic się zdała. Dopingowaliśmy do samego końca, pozdrawiając wychodzących po drugim golu przyśpiewką "Pazie, pazie na razie". W ostatnich minutach "Hit z Wiednia" wychodził wyjątkowo dobrze.

    Walczyć, trenować...
    Po zakończeniu meczu piłkarze Legii chyba nie do końca wiedzieli co mają robić - uciekać do szatni, czy jednak podziękować kibicom. Ostatecznie, zachęceni okrzykiem "Chodźcie do nas", podeszli. Trochę jak na ścięcie. "Legia grać k... mać" - zaczęła Żyleta pomeczowe "rozliczanie". Pod adresem zawodników skandowano także "Walczyć, trenować, Warszawa musi panować", "Hej Legio tylko mistrzostwo" i "W Łodzi tylko zwycięstwo". Niestety nie zmienimy już tego, że do fazy pucharowej Ligi Europy nie awansujemy. Miejmy nadzieję, że przynajmniej godnie zaprezentujemy się - zarówno na trybunach, jak i boisku - w meczach z Lazio i z Apollonem na Cyprze. Oby na najbliższe spotkanie z włoską ekipą przyszło więcej osób niż miało to miejsce na Trabzonsporze.

    Wspieramy sekcje
    Na niedzielny mecz do Łodzi nie pojedziemy z powodu braku sektora gości, a w kolejny weekend liga pauzuje. Nie pozostaje nam nic innego, jak liczne wspieranie naszych sekcji. W najbliższą sobotę o 18:30 na Bemowie zagrają nasi koszykarze. Weekendowe mecze hokeistów zostały odwołane. Wspieramy sekcje!

    Frekwencja: 14068
    Kibiców gości: 310
    Flagi gości: 9

    Doping Legii: 6
    Doping Trabzonsporu: 5

    Autor: Bodziach