|
Łódź - Niedziela, 10 listopada 2013, godz. 18:00 Ekstraklasa - 16. kolejka |
|
Widzew Łódź
|
0 (0) |
|
Legia Warszawa
| 1 (0) |
Sędzia: Bartosz Frankowski Widzów: 8000 Pełen raport |
|
|
Wypowiedzi pomeczowe
Jan Urban (trener Legii): Wiedzieliśmy co nas czeka na Widzewie. Nigdy tu nie było łatwo o punkty i nie inaczej było dzisiaj. Spotkanie było bardzo agresywne, dużo gry kontaktowej, walki, nie było dużo płynności, ale za to wysoki rytm spotkania. Jedna bramka przechyliła losy spotkania. Daliśmy się nabrać, że jak Widzew reklamuje Braveran, to będą grać na stojąco (śmiech)...
To było jedno ze spotkań, po którym trzeba dużo lodu w szatni, bo stłuczeń jest bardzo dużo. Helio dziś się przekonał, jak w niektórych meczach gra się w polskiej lidze, bo nie jest przyzwyczajony do tego.
Rafał Pawlak (trener Widzewa): Bardzo żałuję, że nie udało się nam przynajmniej zremisować. Kibice stworzyli święto, a my chcieliśmy się popisać dobrą grą. Nie zabrakło twardości, agresywności i zaangażowania w grę. Paradoksalnie, gdy w drugiej połowie zaczęliśmy lepiej grać, stwarzaliśmy sytuacje, straciliśmy bramkę, gdy mieliśmy piłkę. To boli najbardziej. Ostatnio poczyniliśmy spore postępy jeśli chodzi o mentalność. Wszystkim zależy, wszyscy chcą. Niestety dziś nie wyszło.
Tomasz Jodłowiec: Ten stadion to trudny teren do gry. Widzew to młoda, walczącą drużna, która pokazała, iż u siebie jest groźna. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że tutaj łatwo nam nie będzie. Cieszą trzy punkty, ale w pierwszej połowie czegoś nam brakowało. Na szczęście zmiany wniosły wiele dobrego. Chciałem się dzisiaj pokazać z dobrej strony. Skupiałem się na tym, żeby mieć dobry humor przed meczami reprezentacji, a gol i zwycięstwo na pewno mi to zapewnią. Starałem się zrobić coś pozytywnego przed wyjazdem.
Z mojej perspektywy widziałem, że w ostatniej akcji Widzew nie zdobył gola.
Tomasz Brzyski: Po dzisiejszym meczu trochę wyleczyliśmy pucharowego kaca. To był trudny teren, ale udało się nam wywieźć ważne trzy punkty. Widzew nie pozwolił nam dzisiaj rozwinąć skrzydeł, przez co mieliśmy mało sytuacji. Kiedy łodzianie byli przy piłce, starali się grać z kontry, a kiedy my, to cofali się z kolei tak głęboko, że ciężko było się przedostać przez obronę. W drugiej połowie Widzew opadł jednak z sił i na boisku zrobiło się więcej miejsca.
Myślę, że takimi meczami wygrywa się poniekąd mistrzostwo. Spotkanie było typowo remisowe, ale to my wywieźliśmy komplet punktów, dzięki naszej konsekwencji.
Wojciech Skaba: Na pewno cieszy zwycięstwo oraz wynik na zero z tyłu. W ostatniej sytuacji nie chciałem wybijać piłki na róg i jestem pewien, że dobrze zrobiłem. Z mojej strony nie było wówczas żadnych nerwów, ponieważ czułem, iż wszystko mam pod kontrolą. Nie przejmuję się żadną krytyką, która na mnie spływa, bo wiem jakie błędy popełniam. Dzisiejsze czyste konto to dla mnie bardzo pozytywna sprawa.
Jakub Bartkowski (Widzew): Może nie jest nam wstyd, ale możemy jedynie przeprosić kibiców, że przegraliśmy z Legią drugi mecz w sezonie. Najbardziej boli, że u siebie. Graliśmy o pełną pulę, a kończymy mecz na tarczy. Mogliśmy chociaż zremisować, a straciliśmy bramkę w drugiej połowie, gdy graliśmy dobrze.
Jakub Kosecki: Widzew grał dzisiaj bardzo agresywnie i starał się wysoko do nas podchodzić. My musieliśmy długo utrzymywać się przy piłce. Teraz będzie czas na podsumowanie, żeby wyeliminować błędy i aby wszystko wyglądało jeszcze lepiej. Zwycięzców się nie sądzi. Jesteśmy liderem i trzeba ciężko pracować, aby tę pozycję utrzymać. Ja będę patrzył na siebie i starał się grać jak najlepiej. Dzisiaj było ciężko, ale cieszymy się z trzech punktów, bo na tym nam najbardziej zależało. Teraz trzeba zacząć trenować, aby powrócić do normalnego rytmu. Niebawem wrócą kontuzjowani i gra na pewno będzie wyglądała dużo lepiej. Mam nadzieję, że z Dossą jest wszystko w porządku, ponieważ prezentuje się bardzo dobrze i w każdym meczu daje z siebie wszystko.
Czujemy już w nogach trudy tego sezonu. Ja wróciłem po kontuzji i muszę ciężko pracować, żeby złapać formę fizyczną. Cieszę się, że teraz będą cięższe treningi. Wiem, iż niedługo moja optymalna dyspozycja wróci, jednak złapię ją tylko wtedy, kiedy będę jak najczęściej pojawiał się na boisku.
Każdy walczy o miejsce w składzie i nikt nie odstawia nogi. Gdy wrócą gracze podstawowego składu, będą musieli wnieść do drużyny bardzo dużo. Niebawem trener będzie miał duży ból głowy, żeby wymyślić, jak zestawić naszą jedenastkę.
Zgadzam się z tym, że ostatnio nie zdobywam goli ani nie zaliczam asyst, ale mimo to, według trenera, gram zespołowo. Gdy muszę podać do lepiej ustawionego zawodnika, to nie mam z tym problemu i robię to. Nie ukrywam, iż ja najwięcej podań zawsze dostaję od Radovicia, który teraz jest niestety kontuzjowany. Cieszę się, że niedługo będzie gotowy do gry, bo on zawsze potrafi podać mi w kluczowym momencie. Z nim trzymam się blisko na treningach. Przed meczami wyznaczamy sobie zagrania, które potem staramy się wykonać. Radzimy sobie bez niego w lidze, jednak to nasz główny motor napędowy. Wyglądam zdecydowanie lepiej, gdy on jest na murawie. Ostatnio nie dostaję tak dużo piłek, a szkoda, bo bardzo lubię się z nią rozpędzać. Czuję się wtedy jak ryba w wodzie. Teraz gramy raczej długą piłką na napastnika. Mimo to nie narzekam i chcę pomagać klubowi.
Gdy jesteśmy blisko pola karnego przeciwnika, akcja często jest przerywana. W takich sytuacjach czegoś nam brakuje.