Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Warszawa - Czwartek, 28 listopada 2013, godz. 19:00
Liga Europy - 5. kolejka
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    0 (0)
    Herb Lazio Rzym Lazio Rzym
    • 24' Perea
    • 57' Anderson
    2 (1)

    Sędzia: Kevin Blom (Holandia)
    Widzów: 12337
    Pełen raport

    Czy czas dobry, czy czas zły...

    Mecz z Lazio piłkarsko był o nic. Kibicowsko jednak każdy mecz jest o wszystko, więc obecność jak zawsze była obowiązkowa. Szukający wymówek w stylu za zimno, za wcześnie, za późno, korki, stworki lub musieli pilnie iść z chomikiem do weterynarza albo do babci na knedle niech poważnie zastanowią się nad treścią pieśni "Dziś zgodnym rytmem".

    Pięknej - nam serca biją dla Legii zawsze - czy jej idzie, czy też nie. To krótka interpretacja, dla tych, którzy nie kumają tego pięknego tekstu. Zawsze!

    Pewnie, czasem można się wkurzyć na boiskowe poczynania zawodników, ale wtedy... przychodzimy na stadion i to wyrażamy, najlepiej po meczu. A że znacznie odstajemy piłkarsko od Europy, szczególnie w okresie masowych kontuzji, nie powinno jakoś specjalnie dziwić.

    Lazio słabiutko
    Przed rozpoczęciem czwartkowego meczu "Staruch" wygłosił przemowę odnośnie frekwencji i wszystkich mądrych głów, którym coś tam nie pasuje w dopingu, oprawach czy czymkolwiek innym związanym z naszym klubem, a później nie przychodzą na mecz z Lazio. Cytatu nie będzie. Kto był ten usłyszał, kto wolał zająć się chomikiem, niech zapyta chomika. Przed meczem dało się w mediach usłyszeć o tym, że Włosi coś tam dymili najpierw w hotelu, a później na mieście. Na stadionie było ich kilkuset, ale na pewno nie 700, jak wcześniej anonsowano. Prezentowali się słabo, w trakcie meczu byli zupełnie niesłyszalni, przynajmniej z perspektywy Żylety. Kilka razy coś głośniej krzyknęli, sporo też bluzgali na Legię. Ich oflagowanie przebiłaby nawet Nielba Wągrowiec czy Proch Pionki.

    Hymn Legii wykonany dwukrotnie
    Jak przed każdym meczem Ligi Europy, odegrano hymn tych rozgrywek, więc nasze pierwsze wykonanie "Mistrzem Polski jest Legia" ginęło przy melodii z głośników. Nic to, chwilę później odśpiewaliśmy nasz hymn raz jeszcze. A to co sądzimy o UEFA skandowaliśmy już przy okazji naszego meczu z Trabzonsporem.

    Myślę pozytywnie
    W pierwszej połowie najlepiej wychodził nam "Hit z Wiednia". Ogólnie przez cały mecz doping, jak na taką liczbę osób, był przyzwoity. Ci, którzy żyli wydarzeniami na boisku, może mieli nieco skwaszone miny. Zawsze można jednak było pomyśleć, że gdyby UEFA wzorem naszej ligi podzieliła na koniec punkty na pół, nie byłoby najgorszej. Tym bardziej, że przez zero się nie dzieli, więc szanse na wyjście z grupy rosły w oczach. Nie brakowało osób sprawdzających wynik meczu Trabzonu z Apollonem i jak nic wychodziło, że nadal mamy matematyczne szanse ;). W drugiej połowie zaś, gdy Lazio zaczęło dokonywać zmian jedna po drugiej, wystarczyłoby, żeby dokonali jednej więcej i już mielibyśmy na koncie trzy bramki przyznane walkowerem. Można myśleć pozytywnie!

    Dobra zabawa i tańce
    Drugą połowę rozpoczęliśmy piękną pieśnią "Od kołyski aż po grób...". Z niezłą mocą. Nie najgorzej wychodziły nam bluzgi na przyjezdnych. Włosi coś tam się odszczekiwali, ale na Żylecie nie było ich słychać. "Wredna baba" ewidentnie nie rozumiała tych pieśni, bo włączała się tylko przy okazji okrzyków "Strzelcie k... gola". Dość długo wałkowaliśmy też "Dziś zgodnym rytmem biją nam nasze serca, które my za Legię damy w każdy czas, czy czas dobry, czy czas zły...", bawiąc się przy tym doskonale. Kilka razy w trakcie meczu, w tym podczas "Centralny Wojskowy Kochany Sportowy...", cały stadion tańczył, zupełnie nie przejmując się wynikiem na telebimach. Na dwie trybuny wykonaliśmy "Kto wygra mecz?" oraz "Za nasze miasto". W drugiej połowie warto odnotować jeszcze minibaloniadę na trybunie wschodniej.

    W końcówce pojechaliśmy głośno "Za nasze miasto i za te barwy", dobrych kilka razy skandowaliśmy głośne "Ceee...." oraz "Legia gol, Legia gol, Legia gol" - aż uzyskaliśmy pożądany efekt. Pod koniec meczu nie mogło też zabraknąć "Mazurka Dąbrowskiego", który, przynajmniej część osób, odśpiewaliśmy w czterozwrotkowej wersji. W samej końcówce Legia oddała bodajże pierwszy celny strzał na bramkę i "Rado" był bliski umieszczenia piłki w siatce. Ale jakiś zawodnik włoskiej drużyny zachował się zupełnie niezgodnie z regułą fair-play i zamiast pozwolić nam cieszyć się z pierwszej bramki w tych rozgrywkach, wybił piłkę z linii bramkowej. Umyślnie!

    Żyleta jest zawsze z Wami
    W doliczonym czasie gry Żyleta znowu wykonała, i to naprawdę głośno, "Hit z Wiednia". Sędzia niespodziewanie szybko odgwizdał koniec meczu, a na naszej trybunie nadal trwała zabawa. Piłkarze chyba nie wiedzieli co ze sobą zrobić i chcieli zawinąć się do szatni. Odwiedli ich od tego kibice - ci na dobre i na złe, którzy byli tego dnia na trybunach i zostali do końca, a nie wyszli ze stadionu po pierwszej bramce. Wszyscy widzieli, że po prostu to nie te buty, więc zamiast wyzwisk skandowaliśmy hasło "Jest zawsze z Wami, Żyleta jest zawsze z Wami". Po chwili zaś bawiono się przy pieśni "Puchar jest nasz...".

    Lazio chciałoby kupić... Żyletę!
    Przy okazji cytat z wypowiedzi Zbigniewa Bońka, mającego wielu znajomych we Włoszech (za twitterem): "Ludzie z Lazio co są na stadionie piszą mi, że chcieliby kupić... całą Żyletę, dla nich to 'over the Top'". I o to chodzi! Pewnie, nas nie da się kupić, ale znaczy to tyle, że ci co przyszli na Żyletę wykonali dobrą robotę. A ci co zostali w domu... mam nadzieję, że dobrze się bawili! Udanej zabawy na kolejnych meczach.

    Milion wymówek
    W niedzielę nasz klub gra mecz wyjazdowy w Bielsku. Nas tam nie będzie ze względu na brak sektora, a miejscowi wykupili już wszystkie wejściówki. Za tydzień zaś gramy w środę z Ruchem. Wiadomo, środa, do tego późno, pewnie jeszcze zimniej - jest milion wymówek, żeby tego dnia zostać w domu i zamulić. Na Żylecie pewnie po raz kolejny spotkamy się w gronie fanatyków.

    Frekwencja: 10 000
    Kibiców gości: 600
    Flagi gości: 3

    Doping Legii: 6
    Doping Lazio: 1,5

    Autor: Bodziach