Wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Informacje o tym, jak korzystasz z naszej witryny, udostępniamy partnerom społecznościowym, reklamowym i analitycznym. Klikając "ROZUMIEM" lub ✔, wyrażasz zgodę na stosowanie cookies i innych technologii. Więcej informacji znajdziesz w naszej Polityce Prywatności.    ROZUMIEM
Legioniści - niezależny serwis informacyjny
HokejKoszykówka
Gdańsk - Niedziela, 8 grudnia 2013, godz. 18:00
Ekstraklasa - 20. kolejka
Herb Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk
  • 37' Matsui (k)
  • 71' Matsui (k)
2 (1)
Herb Legia Warszawa Legia Warszawa
    0 (0)

    Sędzia: Tomasz Musiał
    Widzów: 8000
    Pełen raport

    Harakiri Legii

    Legia Warszawa przegrała na wyjeździe z Lechią Gdańsk 0-2 w ramach meczu 20. kolejki ekstraklasy. Obydwa gole dla gospodarzy zdobył Daisuke Matsui, który dwukrotnie pokonał Dusana Kuciaka uderzeniem z rzutu karnego. Legioniści nie dość, że zaprezentowali się z katastrofalnej strony, to kończyli mecz w dziewiątkę, po czerwonych kartkach dla Jakuba Wawrzyniaka oraz Bartosza Bereszyńskiego.

    Już kilka chwil po rozpoczęciu meczu Lechia powinna objąć prowadzenie. Fatalny błąd przed własnym polem karnym zrobił Dusan Kuciak, który stracił piłkę na rzecz Daisuke Matsuiego, ale Japończyk popełnił prosty błąd techniczny, który uratował legionistów. Przez kolejne minuty na boisku nie działo się zbyt wiele. Przez fatalne warunki atmosferyczne piłkarze nie potrafili przeprowadzić żadnej składnej akcji, dającej szansę na stworzenie sobie stuprocentowej okazji. W 20. minucie raz jeszcze znakomitej okazji do otworzenia rezultatu nie wykorzystał Matsui. Wszystko zaczęło się od podania Piotra Wiśniewskiego do wychodzącego na czystą pozycję Piotra Grzelczaka. Napastnik gospodarzy chciał przelobować wysuniętego z bramki Dusana Kuciaka, lecz ten zdołał odbić piłkę, która ponownie wróciła pod nogi przeciwnika. Tym razem Grzelczak przytomnie wycofał futbolówkę do Matsuiego, ale japoński zawodnik nie trafił do celu. Z biegiem czasu przewaga Lechii zarysowywała się coraz bardziej. Podopieczni Michała Probierza niepodzielnie panowali tego dnia na boisku, momentami nie pozwalając nawet oponentom na wyjście z własnej połowy.
    Swoją dominację lechiści potwierdzili w 37. minucie gry. Piotr Wiśniewski znalazł się w sytuacji sam na sam z Dusanem Kuciakiem, został pociągnięty za koszulkę przez Jakuba Wawrzyniaka i arbiter wskazując na jedenasty metr pokazał legioniście czerwony kartonik. Do wykonania rzut karnego podszedł Daisuke Matsui i pewnym uderzeniem nie dał szans Kuciakowi. Chwilę potem prowadzenie mógł podwyższyć Piotr Wiśniewski. Zawodnik Lechii dostał znakomite podanie z prawej flanki, lecz jego strzał wślizgiem instynktownie odbił Kuciak.

    Po zmianie stron gracze Michała Probierza ostro wzięli się do roboty. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Matsui dośrodkował do Frankowskiego, który lekko musnął tylko lecącą piłkę, która nieznacznie minęła prawy słupek bramki Legii. Dziesięć minut potem zespół z Warszawy oddał pierwsze celne uderzenie. Michał Kucharczyk chciał próbą z dystansu zaskoczyć Mateusza Bąka, lecz ten był czujny i pewnie interweniował. Chwilę potem ofensywne wejście zanotował Bartosz Bereszyński, wstrzelił futbolówkę w szesnastkę rywala, gdzie kończący akcję Dominik Furman trafił w słupek. W 66. minucie swoją szansę miał Dossa Junior. Reprezentant Cypru główkował po centrze z rzutu wolnego, ale golkiper Lechii nie miał żadnych kłopotów. Pomimo przebudzenia się gości, to gospodarze po raz drugi zmusili do kapitulacji bramkarza rywali. Bartosz Bereszyński sfaulował mijającego go Frankowskiego i sędzia ponownie wskazał na jedenasty metr. Do wykonania rzutu karnego raz jeszcze podszedł Matsui i przy biernej postawie Kuciaka podwyższył prowadzenie. Osiem minut przed końcem zawodów drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Bartosz Bereszyński i Legia zmuszona była kończyć mecz w dziewiątkę. W 88. minucie z ostrego kąta ładnym uderzeniem popisał się Tomasz Brzyski, jednak piłka nieznacznie minęła bramkę Mateusza Bąka.


    Autor: Wiśnia
    Znalazłeś błąd? Napisz